Aktualności

Dzień bez wolontariatu, dniem straconym. Historia Szymona Kronowieckiego

Wolontariat21.10.2020 

Z wykształcenia ichtiolog, czyli mówiąc wprost… ekspert od ryb. I to właśnie z wędką związane są jego początki w roli wolontariusza. Choć to tylko wierzchołek góry doświadczeń Szymona Kronowieckiego. Człowieka, który nie wyobraża sobie życia bez wolontariatu. Bo jak sam przyznaje, nasze funkcjonowanie ma sens tylko wtedy, gdy robimy to, co kochamy.

Szymon urodził się w Koninie, mieście leżącym w województwie wielkopolskim. Tamtejsza gwara jest też rozwiązaniem zagadki pseudonimu, jaki nosi nasz bohater. Mówią na niego wolontariacka „Kunda”. Czyli osoba, której wszędzie jest pełno i nie może usiedzieć na jednym miejscu na dłużej. Przygoda Szymona z wolontariatem trwa bowiem już od siedmiu lat. Klamra na mieć miejsce w 2026 roku, a dlaczego akurat wtedy? O tym nieco później…

Na ryby do Warszawy

Wolontariacka historia Szymona zaczyna się dosyć nietypowo, bo od wycieczki do stolicy, gdzie nasz bohater wybrał się… powędkować. A tak na poważnie, docelowo, wziąć udział w Mistrzostwach Świata w wędkarstwie spławikowym. Zawody odbywały się nad Kanałem Żerańskim, ale Szymon, korzystając z okazji, zahaczył też o PGE Narodowy.

– Już pierwsza wizyta zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Jak się później okazało, Narodowy został moim „domem”, bo przyjeżdżam tu regularnie, kiedy tylko pojawiają się jakieś wolontariaty. Wtedy, pamiętam, dowiedziałem się o takich możliwościach funkcjonowania przy imprezach, mających miejsce w tym obiekcie. Po zwiedzeniu Narodowego, wybrałem się z wędką nad Wisłę. Godzina z hakiem wystarczyła, żeby złowić pokaźnego suma. Oczywiście wypuściłem go wolno, ale do dzisiaj wspominam z uśmiechem tamten czas – przyznaje Kronowiecki.

Podczas wędkarskich MŚ Szymon był sędzią-wolontariuszem stanowiskowym. Do jego zadań należało m.in. dopilnowanie, aby zawodnicy uczestniczyli w zawodach zgodnie z zasadami regulaminów międzynarodowych. Dodatkowo były też bardziej prozaiczne obowiązki, jak… liczenie złowionych ryb. Co ciekawe, w 2013 roku były to 60. w historii mistrzostwa świata tego typu, więc prestiż debiutu w roli wolontariusza był spory.

„Dycha” za fatygę

Powrót na PGE Narodowy Szymon zaliczył rok później, podczas siatkarskich MŚ, gdzie Polacy w meczu otwarcia ograli w trzech setach Serbów. To był też początek złotej drogi polskich siatkarzy, zakończonej zwycięstwem w katowickim Spodku. Kronowiecki ma szczęście do udziału w historycznych wydarzeniach. Piłkarsko PGE Narodowy zaliczył przy okazji meczu Polska – Niemcy i pamiętnym sukcesie kadry trenera Adama Nawałki.

– Zacząłem studia w Olsztynie i do Warszawy miałem bliżej, więc regularnie zacząłem pojawiać się na wydarzeniach w stolicy. Otwarcie siatkarskich mistrzostw, to było niezapomniane przeżycie. Kiedy 60 tysięcy ludzi zaśpiewało polski hymn, zaniemówiłem z wrażenia. Za to podczas zwycięstwa Polaków z Niemcami miałem zabawną historię, związaną z niepełnosprawnym kibicem zza naszej zachodniej granicy. Sam jestem niepełnosprawny, więc początkowo często zajmowałem się ułatwianiem funkcjonowania na terenie obiektu innym, co dawało mi sporą radość, mocno mnie angażując. Wczułem się na tyle, że po meczu niemiecki kibic w ramach podziękowania, dał mi dziesięć euro. Spojrzałem na niego, uśmiechnąłem się i podziękowałem, nie biorąc tych pieniędzy. Jednoznacznie deklarując, że dla mnie wolontariat to coś więcej. Wymieniliśmy się uśmiechami – wspomina Kronowiecki.

Od 2013 roku Szymon wziął udział łącznie w ponad 90 wolontariatach przy imprezach rangi mistrzostw świata oraz Europy. Od wspomnianego wędkarstwa, poprzez piłkę ręczną, tenis ziemny, narciarstwo klasyczne, łyżwiarstwo szybkie, wioślarstwo, zawody lekkoatletyczne, kończąc na piłce nożnej kobiet i mężczyzn. Nie sposób wymienić wszystkich dyscyplin!

Słabość do Trójmiasta

Jak łatwo się domyślić, po pewnym czasie wyprawy do Warszawy „znudziły” naszego bohatera, tym bardziej że mecze reprezentacji czy największe imprezy nie dzieją się z częstotliwością cotygodniową. Szymon regularnie zaliczając mecze na PGE Narodowym w latach 2014-18, otworzył się na inne, polskie kierunki. Dla przykładu, Duszniki-Zdrój okazały się być wdzięcznym terenem, gdzie wspierał rywalizację biathlonistów i biathlonistek. Tam też nasz bohater z powodzeniem napisał… pracę inżynierską.

– W Dusznikach jest niesamowity klimat. Mam taki „chrzest”, który zawsze zaliczam przy okazji pobytu tam. Mianowicie skok na główkę do śniegu, czyli typowy, piłkarski „szczupak”. Jak już mam to za sobą, tworzymy z paczką sprawdzonych przyjaciół wyjątkowe grono wolontariuszy podczas imprez sportowych. W 2017 roku faktycznie, przy okazji pobytu tam, po godzinach, napisałem pracę inżynierską, którą później z powodzeniem obroniłem na piątkę – uśmiecha się Szymon.

Prawdziwą słabość Kronowiecki odkrył jednak, dobijając do Trójmiasta. Debiut to 2016 rok i mistrzostwa Europy w piłce ręcznej w ERGO Arenie, na granicy Gdańska i Sopotu. Szymon był wówczas liderem centrum wolontariatu. Od tego czasu w Trójmieście pojawia się w miarę regularnie, kiedy tylko nadarza się okazja. Szymon ma też na koncie ME U-21 z 2017 roku, gdzie w Gdyni działał w centrum wolontariatu przy Stadionie Miejskim. Ostatnio, brał udział w towarzyskim meczu w Gdańsku, Polski z Finlandią, tuż przed spotkaniami Ligi Narodów kadry trenera Jerzego Brzęczka

– Gdybym miał wybierać najpiękniejszy stadion w Polsce, stawiam na Gdańsk. Do Narodowego na pewno mam sentyment, traktuje go jako swój „dom” wolontariusza. Choć żeby nie było, potrafię się tam jeszcze czasem zgubić! Ale ta bursztynowa otoczka w Gdańsku, jest niepowtarzalna. Bardzo lubię przyjeżdżać do Trójmiasta. Z Olsztyna mam niecałe 200 kilometrów, zatem swobodnie pokonuję tę trasę. A na miejscu mogę liczyć na bardzo życzliwe osoby, które z chęcią odwiedzam. Zatem przyjemne z pożytecznym! Nic, tylko przyjeżdżać i brać udział w kolejnych imprezach sportowych – uśmiecha się Kronowiecki.  

Zagraniczne szlaki

Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Z czasem kolejnymi wyzwaniami stały się imprezy, które Szymon zaliczył poza granicami naszego kraju. W 2017 roku uczestniczył w Holandii w ME kobiet. Zaczęło się od Tilburga, następnie Breda, a skończyło na Enschede.

– Porównując imprezy holenderskie i polskie, o międzynarodowym charakterze, nie mamy się czego wstydzić. Co więcej, uważam, że możemy spokojnie mówić, że organizujemy je lepiej. Pierwotnie miałem być tylko w Tilburgu, ale dostałem też szansę pojechania na półfinał do Bredy, sprawdzając się w roli wolontariusza – wspomina zagraniczne wojaże Szymon.

Oprócz Holandii nasz bohater zaliczył też wyjazdy do Austrii (Insbruck, MŚ w kolarstwie szosowym, 2018) oraz Niemiec (Oberwiesenthal, MŚ w narciarstwie klasycznym, 2020).

– Niby jeździsz po kolejnych krajach, ale często spotykasz ludzi, których dobrze znasz. Pamiętam, jak w Insbrucku spotkałem mojego przyjaciela z wolontariatu w Holandii. Do tego zawsze znajdzie się grupa Polaków, zatem można też pogadać też w swoim języku. Mój plan jest taki, żeby zwieńczyć te zagraniczne podróże wyjazdem w 2026 roku na zimowe igrzyska, co byłoby dużym osiągnięciem – odkrywa swoje plany Kronowiecki.

Igrzyska szczególne, bo symboliczne dla polskiego sportu zimowego, w olimpijskim wydaniu. Pierwszy medal to Cortina d’Ampezzo (1956) i kombinator norweski Franciszek Gąsienica Groń. W Anterselvie złoto MŚ (1995) zdobył Tomasz Sikora, poprawiając w 2006 roku srebrem olimpijskim, podczas igrzysk w Turynie. I do tego jeszcze słynne Val di Fiemme, tak szczęśliwe dla polskich sportowców.

Wyjątkowa przygoda

– Wolontariat to odskocznia od codziennego życia. Możemy zobaczyć inną stronę sportu, to fascynujące i trzyma mnie już siedem lat w tej niezwykłej przygodzie. Poznałem świetnych ludzi i teraz my wszyscy przeżywamy trudne momenty, patrząc na rzeczywistość z COVID-19. Jak liczyłem, rocznie potrafiłem spędzić nawet 92 dni na wolontariacie. W 2020 roku licznik zatrzymał się na 20 dobach. Liczę jednak na przełom. Byłem rekruterem do finału Ligi Europy UEFA w Gdańsku. W tym roku się nie udało, ale z nadziejami trzymam kciuki, żebyśmy wszyscy spotkali się w Trójmieście w 2021 roku – szczerze przyznaje Szymon.

Aktualnie bohater naszej historii jest w Olsztynie koordynatorem wolontariatu podczas meczów siatkarskiego Indykpol AZS. Do tego Kronowiecki coraz mocniej działa przy kontrolach antydopingowych (POLADA), wyrobił też w okresie pandemii uprawnienia, pozwalające sędziować… mecze siatkarskie.

– Co prawda dzień bez wolontariatu, dniem straconym, ale trzeba sobie jakoś radzić. Jestem już sędzią w wydaniu wędkarskim, a ostatnio zrobiłem uprawienia do sędziowania siatkówki. Wolontariat jest moją pasją i myślę, że każdy, kto brał w nim udział, mocno za nim tęskni. Za tym, co było przed COVID-19. Musimy przyzwyczaić się jednak do nowych realiów i docenić to, że świat sportu wychodzi nowym wyzwaniom naprzeciw. Na meczu Polaków z Finlandią w Gdańsku, było inaczej, ale to wcale nie znaczy, że było źle. Ważne, żeby było – kwituje Kronowiecki.

Z taką nadzieją na sportową przyszłość, zostawiamy również was.

Maciej Piasecki

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności