Aktualności
„Czasem potrzeba asertywności, innym razem empatii”
Mistrzostwa Świata FIFA U-20 Polska 2019 nie zwalniają tempa, dlatego również my spieszymy, aby przedstawić Wam wszystkie obszary organizacji turnieju wspierane przez wolontariuszy PZPN. Dziś dowiecie się czym tak naprawdę zajmują się osoby przydzielone do działów Akredytacji, Operacji Meczowych i Kontroli Dopingowej.
Pierwszym z obszarów, który chcemy Wam dziś przybliżyć, jest dział Akredytacji. W Gdyni wspiera go 20-letnia Karolina Antczak, na co dzień studentka gdańskiej Akademii Wychowania Fizycznego na kierunku Sport, myśląca o specjalizacji Marketing i Zarządzanie w Sporcie.
– Nasz obszar zajmuje się drukowaniem i wydawaniem akredytacji. Głównie wydawaliśmy je dziennikarzom, osobom z obsługi stadionu czy ratownikom medycznym. W przypadku np. osób z FIFA czy sędziów tylko je drukowaliśmy, a następnie przekazywaliśmy odpowiednim osobom, które zajmowały się dystrybucją – opowiada Karolina.
Jak zdradza młoda wolontariuszka, praca w tym obszarze jest bardzo odpowiedzialna. Tu nie ma miejsca na pomyłkę, dlatego należy nauczyć się reagować odpowiednio do zaistniałej sytuacji.
– Zdarza się np., że ktoś ma błąd w nazwisku, albo brakuje w nim polskich znaków. Czasem występuje pomyłka w numerze PESEL. Nie możemy być pobłażliwi, bo my również mamy wpływ na to, aby na stadionie przebywały tylko upoważnione do tego osoby – tłumaczy Karolina.
fot. Archiwum prywatne
Z Gdyni przenosimy się do Lublina, gdzie w wolontariat Mistrzostw Świata FIFA U-20 Polska 2019 zaangażował się Maciej Wachek. Maciek jest uczniem trzeciej klasy technikum. Jego przygoda z wolontariatem sportowym rozpoczęła się trzy lata temu meczami piłkarek ręcznych MKS-u Lublin. Podczas młodzieżowego mundialu wspiera obszar Operacji Meczowych.
– Co się kryje za hasłem Operacje Meczowe? Naszym głównym zadaniem jest udział w ceremonii meczowej. W moim przypadku jest to wychodzenie z kołem środkowym. Kilka dni przed rozpoczęciem mistrzostw przeszliśmy specjalne szkolenie, natomiast już w trakcie turnieju, na cztery godziny przed każdym spotkaniem, przeprowadzamy próbę takiej ceremonii – opowiada Maciek, dodając, że nie są to jedyne zadania, jakie wykonuje podczas turnieju.
– Zdarza mi się wspierać inne obszary, np. Ticketing, Bezpieczeństwo czy Centrum Wolontariatu. Wszystko zależy od tego, iloma osobami dysponuje dany obszar w konkretnym dniu. Grafiki są układane z wyprzedzeniem, więc również z pewnym wyprzedzeniem wiemy, gdzie możemy być potrzebni. Na tym właśnie polega wolontariat. Na wspieraniu się i współpracy. Atmosfera jest znakomita, wręcz fantastyczna i jestem naprawdę podekscytowany faktem, że taka impreza odbywa się w moim mieście – dodaje Maciek.
W Łodzi jednym z wolontariuszy obszaru Operacji Meczowych jest Marcin Kwieciński. 35-latek z Pabianic często bierze udział w próbach ceremonii meczowych, ale już przed meczem i w trakcie spotkania wykonuje zupełnie inną pracę.
fot. Archiwum prywatne
– Pomagam analitykom w sprawach technicznych – mówi Marcin. – Podczas meczu analitycy obu reprezentacji mają do dyspozycji duże ekrany dotykowe z systemem stworzonym na zlecenie FIFA, testowanym na tym turnieju. Za pośrednictwem owych ekranów mogą oni oglądać powtórki z różnych kamer, przewijać akcje, w łatwy sposób zapisywać dane fragmenty i na koniec meczu zapisać cały materiał na pendrive’a. Są tam również analitycy zewnętrznej firmy, zbierającej statystyki dotyczące np. pokonanych przez zawodników kilometrów, liczby podań, liczby strzałów itd… – tłumaczy Marcin, którego głównym zadaniem jest reagowanie w przypadku problemów ze sprzętem.
– Jeśli coś nie działa, jestem pierwszą osobą służącą pomocą. Jeśli usterka przekracza moje kompetencje, np. ekran się kompletnie zawiesi, zgłaszam sprawę do techników FIFA, a oni zdalnie naprawiają usterkę. Tak było np. podczas meczu Kolumbia – Nowa Zelandia. Ekran przestał odpowiadać, a po pięciu minutach od zgłoszenia usterka została zdalnie naprawiona – opowiada 35-latek, dodając, że funkcja ta została mu przydzielona nieco przypadkowo.
– Osobom z FIFA zależało, aby na to stanowisko przydzielona została osoba, mogąca uczestniczyć w każdym meczu. Tak się złożyło, że tylko ja zgłosiłem dyspozycyjność na wszystkie dni meczowe, więc wybrano mnie niejako z urzędu. Cieszę się bardzo! Mam możliwość poznania wielu osób z zagranicy, poćwiczenia języka angielskiego, a ostatnio od sztabu analityków Senegalu dostałem meczową koszulkę! To było naprawdę bardzo miłe. Przesympatyczni ludzie! – podkreśla nasz rozmówca.
W wolontariat zaangażował się w 1997 roku, gdy jako młody chłopak pomagał osobom poszkodowanym w powodzi, natomiast z wolontariatem sportowym po raz pierwszy zetknął się podczas UEFA EURO 2012. Obecnie Łukasz Witkowski, na co dzień pracownik centrum badawczo–rozwojowego firmy działającej w branży IT, pełni funkcję Lidera Obszaru Kontroli Dopingowej w Lublinie.
– Co robię konkretnie? Przede wszystkim bardzo dobrze się bawię! :) Natomiast do moich zadań należy zapewnienie wsparcia lekarzowi odpowiedzialnemu za testy antydopingowe oraz koordynacja pracy wolontariuszy – mówi Łukasz.
fot. Archiwum prywatne
– Po przyjściu na stadion omawiamy plan na dany dzień. Odbieramy niezbędny sprzęt i na godzinę przed meczem jesteśmy gotowi na odprawę z lekarzem FIFA. Tuż przed pierwszym gwizdkiem sędziego, mając na sobie charakterystyczne białe koszulki z napisem „Doping Control”, zajmujemy przydzielone nam miejsca między wyjściem z tunelu, a ławkami rezerwowych, a pod koniec meczu otrzymujemy nazwiska zawodników przewidzianych do kontroli antydopingowej. Naszą rolą po zakończeniu spotkania jest dostarczenie wypełnionych dokumentów oraz eskorta wytypowanych zawodników z boiska prosto do gabinetu lekarza, zgodnie z procedurami FIFA – wyjaśnia doświadczony Lider.
W Łodzi jednym z wolontariuszy obszaru Kontroli Dopingowej jest 21-letni Robert Bucza–Buczyn, na co dzień student Bezpieczeństwa Narodowego. Jak zdradza, informowanie piłkarzy o kontroli wcale nie należy do łatwych, gdyż ich reakcje potrafią być różne.
– Wiadomo, łatwiej jest pójść na kontrolę po wygranym meczu, niż po porażce – tłumaczy Robert.
– Wyjątkiem z pewnością byli piłkarze Tahiti, którzy byli tak zadowoleni z możliwości uczestniczenia w turnieju i w ogóle przebywania w egzotycznym kraju, jakim jest dla nich Polska, że wszystko robili z wielką radością. Z drugiej strony, ostatnio mój kolega musiał zaprowadzić na kontrolę piłkarza Nigerii, która chwilę wcześniej odpadła z turnieju. Sytuacja była trudna. Zawodnik był zrozpaczony, cały zapłakany. Potrzeba było dużo empatii i wyczucia… Widziałem, że ostatecznie kolega poklepał piłkarza po ramieniu, pocieszył go i poszli razem do gabinetu – opowiada nasz wolontariusz, dodając, że jeśli jeszcze kiedyś będzie miał okazję aplikowania na podobne stanowisko, zrobi to bez wahania.
– Jeśli znasz język angielski, jesteś asertywny, nie odwracasz się na widok próbki i lubisz oglądać mecze, to jest obszar dla ciebie. Do 75. minuty z uwagą oglądamy mecz z bardzo dobrych miejsc. W końcu musimy być na bieżąco, bo do kontroli może zostać wyznaczony ktoś, kto zejdzie wcześniej z powodu kartki czy kontuzji. Warto też podkreślić atmosferę, jaka tu panuje… Jest znakomita. Ze wszystkimi utrzymuję bardzo dobry kontakt – cieszy się Robert.
– Oczywiście, każdy ma swój powód, dla którego bierze udział w Mistrzostwach – zauważa Łukasz. – Dla mnie jednak najważniejsze jest to, że wolontariusze to ludzie, którym się chce! Chce im się działać, zmieniać rzeczywistość dookoła, uczyć się oraz pomagać innym. To podejście do życia i tę atmosferę czuć tutaj bardzo wyraźnie, dlatego chciałbym serdecznie pozdrowić wszystkich wolontariuszy biorących udział w mistrzostwach. Bez Was impreza by się nie udała.
Karol Kulpa