Aktualności
Charakter wolontariusza, czyli być dla kogoś
Wielokrotnie zadając sobie to pytanie, nie potrafimy znaleźć odpowiedzi. Zwłaszcza na początku, kiedy nie mamy takich doświadczeń… Czy wolontariat jest dla każdego? Odpowiedź jest banalnie prosta: Tak! Postanowiliśmy jednak poszukać kilku cech, które wolontariuszowi mogą pomóc i na pewno nie zaszkodzą.
Słownik języka polskiego PWN. Od niego warto rozpocząć definiowanie samego pojęcia wolontariusza. Podstawowe znaczenia są trzy:
1. Osoba pracująca gdzieś dobrowolnie, bez wynagrodzenia, zwłaszcza opiekująca się nieuleczalnie chorymi lub niepełnosprawnymi ludźmi.
2. Praktykant pracujący bez wynagrodzenia w celu zaznajomienia się z zawodem.
3. Dawniej „ochotnik w wojsku”.
Wolontariuszem, bez konieczności pójścia w kamasze, może być każdy. Wysoki czy niski, chudy czy bardziej przy kości. Trzeba mieć w sobie jednak kilka cech, które pomagają przy… pomaganiu. Coś, dzięki czemu można komuś pomóc, dokładając również na swoją listę dobry uczynek. – Wolontariusz powinien być otwarty i komunikatywny. Zdarzają się sytuacje, że poza oczywiście kontaktem z samymi kibicami, trzeba być też nastawionym na rozmowę z organizatorami wydarzenia i najwyżej postawionymi ludźmi w danym sporcie – przyznaje Patryk Orzeł. To wolontariusz z Lublina, który kilkukrotnie sprawdzał się w wolontariacie organizowanym przez PZPN. Bycie otwartym i komunikatywnym przydało się chociażby przy okazji transportu. – Jeździłem z organizatorami, pomagając przy MŚ U-20. Miałem opanowany język angielski na tyle, że mogliśmy swobodnie porozmawiać. Dzięki temu była też okazja sporo się dowiedzieć. Bez komunikatywności związanej ze znajomością języka obcego człowiek byłby po prostu kierowcą. A tak, rozmawialiśmy na wiele tematów i to było super – kwituje Patryk.
– Rzeczywiście, otwartość na drugiego człowieka mocno się przydaje. Ale powiedzmy sobie szczerze, że pracowitość ma równie ważne znaczenie – mówi Agata Czernik. Mieszkająca we Wrocławiu, w roli wolontariuszki była m.in. na igrzyskach w Rio w 2016 roku. – Co do otwartości, można też ją zyskać z czasem, przekonując się do grupy ludzi, z którymi pracujesz. Pracowitość łączy się też z gotowością na przyjmowanie kolejnych zadań. Ktoś coś chce i po prostu, jeśli są wolne ręce, wolontariusz wkracza do akcji. Jasne, są też tacy, którzy robią coś do wyznaczonej godziny zmiany i tyle. Ale nie ma co ukrywać, tak się nie pokażesz i nie zyskasz też większego zaufania na przyszłość – zauważa Czernik. Kto miał okazję wcielić się w rolę wolontariusza, dobrze wie, że nienormowany czas współpracy z grupą, to rzeczywistość zupełnie normalna. W większości przypadków nie ma mowy o pretensjach, a wręcz przeciwnie – wolontariusz z przekonaniem jest gotowy do dalszego działania.
Humor z dystansem
Otwartość, pracowitość, wielozadaniowość. Do tego komunikatywność. Lista istotnych cech wolontariusza robi się coraz dłuższa. A to nie koniec! – Nie wyobrażam sobie, żeby na twarzy wolontariusza nie było uśmiechu – mówi Anna Smelik, wolontariuszka z Katowic. – Uśmiech jest obowiązkowy. Bo jak inaczej? Wyobraźmy sobie, że jako uczestnik wydarzenia miałabym prosić o coś wolontariusza, który ma niewesołą podkowę na twarzy. Smutek, nic mu się nie chce, bez jakiegoś większego zaangażowania w swoją rolę. Trzeba mieć w sobie taką pozytywną energię do działania i pomocy innym – zauważa Anna ze Śląska. Czyli wolontariusz widzi za każdym razem szklankę do połowy pełną. – To prawda. Podobnie z kwestią sumienności. W przypadku większej imprezy dwa dni w roli wolontariusza, a później leżenie do góry brzuchem, to nie przejdzie. Ważne też, żeby w wolontariacie być stanowczym. Jeśli są wyznaczone zadania, nie można sobie pozwolić na naginanie reguł. To może nie jest jak w wojsku, bez przesady, ale jeśli np. dziesięć minut dłużej pozwolisz być jakiejś drużynie na treningu, kolejne zadania będą opóźnione. I trudno jest to nadrobić. Podobnie z wpuszczaniem na poszczególne strefy. Jeśli nie ma się na swojej akredytacji takiego pozwolenia, odpowiedniej opaski, niestety… Inaczej wszyscy się zejdą i będzie za późno na odkręcanie – śmieje się Katarzyna Tendaj. Razem z Czernik uczestniczka wielu imprez sportowych w roli wolontariuszki, również z obecnością na IO w Rio na koncie. Co więcej, przyjaźnią się i… wspólnie wynajmują mieszkanie we Wrocławiu.
– Nie chcę generalizować, ale mam wrażenie, że czasem wolontariusz potrafi zrobić coś lepiej niż osoba, której za coś płacą. Później przy podsumowaniach uczestnicy wydarzenia dziękują nam za pomoc, sportowcy wielokrotnie podkreślali znaczenie wolontariuszy. Trzeba o tym pamiętać, choć jak wspomniałam na początku, nie chcę wsadzać wszystkich do jednego worka – przyznaje Smelik. Na pozytywne oceny wydarzeń pod względem pracy wolontariuszy wpływ mają zapewne takie cechy jak pracowitość czy sumienność załogi wolontariatu, obecnej pod ręką właściwie w każdej chwil. – Przydaje się też cierpliwość. Trzeba często zachować spokój, tłumacząc po kilka razy, aż do skutku. Myślę, że przydaje się też charyzma. Niektórzy potrafią ją pokazać w trakcie jakiegoś zadania, ale charyzmatyczni ludzie z reguły mają trochę łatwiej w życiu – śmieje się Czernik. – Nie można też być indywidualistą. Dobra współpraca w grupie to istotny element zwłaszcza wtedy, kiedy potrzebne są sprawne, szybkie działania. W wydarzeniach sportowych takich sytuacji jest sporo. Warto też mieć trochę dystansu do samego siebie. Dzięki temu łatwiej jest przejść przez wiele zadań, wyłapiemy też humor sytuacyjny, którego podczas wolontariatu jest pod dostatkiem – słusznie zauważa Tendaj.
Nauka bycia „w środku”
Jak widać, znajdzie się kilka cech, które tworzą charakterologiczne abecadło człowieka decydującego się na bycie wolontariuszem. Przywołanych kilka przykładów nie powinno jednak zniechęcać tych, którzy któregoś z wyżej wymienionych elementów nie potrafią dopasować do siebie. To bowiem bardziej wskazówki, co może być przydatne, a niekoniecznie oczywiste tu i teraz. Jak wiadomo, niektórym nieco łatwiej przychodzi odnalezienie się w nowych realiach. – To jest trochę tak, że jeśli osoba jest nieco wstydliwa, nie ma takiej łatwości w dynamicznej sytuacji, ale ma w sobie sporo dobrej energii, da sobie radę. Co innego kompletny introwertyk, nie chcący kontaktów z ludźmi. Tutaj byłoby ciężko w wolontariacie – mówi Patryk Orzeł.
– Ważna jest też pokora. Jasne, warto być pewnym siebie, chociażby w przypadku bycia stanowczym. Ale nie powinniśmy być najważniejsi na świecie. Wcielając się w rolę wolontariusza przede wszystkim jesteśmy dla kogoś. Warto wyjść z inicjatywą, pomóc tam, gdzie jest to potrzebne. Ale nie można też być kimś najważniejszym na wydarzeniu, bo można tym tylko przeszkadzać innym w pełnienia roli wolontariusza – dodaje Katarzyna Tendaj. Nie ma wątpliwości, że „charakter wolontariusza” wyrabia się również podczas pełnienia swojej roli. Co innego bowiem być obecnym podczas wydarzenia jednodniowego czy dłuższego turnieju. Wolontariat to również współdziałanie w przestrzeni codziennej.
Niektórzy twierdzą, że bycie wolontariuszem to szansa na odskocznię od obowiązków, które powszednieją. Ważne, żeby odnaleźć radość z pomocy drugiemu człowiekowi. – Trzeba być odpowiedzialnym za swoją rolę. Wolontariat wyciska energię, ale oddaje dwa razy więcej. Jestem pozytywnie naładowana, czuję, że zrobiłam coś fajnego. Sporo też można się nauczyć. Będąc na Stadionie Narodowym podczas meczu reprezentacji Polski, spełniłam swoje marzenie. Człowiek z bliska widzi, jak wiele szczegółów jest istotnych, żeby wszystko dobrze wyglądało. Chociażby ułożenie flag co do centymetra. Scenariusz meczu, co do sekundy. To taka pozytywna presja, która też sporo uczy. Jestem przekonana, że warto być wolontariuszem. A jak człowiek spróbuje, przekona się, czy się nadaje – kończy Anna Smelik.
Nic dodać, nic ująć.
Maciej Piasecki