Aktualności

Akademicka przygoda z futbolem. Historia Ariela Żukowskiego

Wolontariat17.12.2020 

Zaczęło się niewinne, a obecnie jest już jak najbardziej na poważnie. Ariel Żukowski to ambitny młody trener, którego przepustką do szkoleniowego świata był wolontariat. Ponad dwa lata w Akademii Młodych Orłów dało efekt w postaci angażu w Stomilu Olsztyn. Praca z młodzieżą okazała się być powołaniem naszego bohatera.

Tym razem przenosimy się do Górowa Iławeckiego. Małego miasta w województwie warmińsko-mazurskim, położonego niecałe dwadzieścia kilometrów od granicy z Rosją. Co ciekawe, w 1807 roku właśnie to miasteczko za miejsce swojego noclegu wybrał… sam Napoleon Bonaparte!

Tyle historii światowej. Ta nieco mniejsza, lokalna, rozpoczęła się na przełomie XX i XXI wieku. Na trening do Cresovii Górowo Iławeckie przyszedł mały Ariel. Pięciolatek, który chciał kopać piłkę. Zaczął to robić z powodzeniem, dochodząc po latach do zespołu seniorów.  

– Trochę pokopałem lokalnie, w pewnym momencie pojawiła się nawet szansa do przenosin do Wisły Kraków. Ale ostatecznie na testach nie poszło najlepiej i nie udało się przenieść do Krakowa – wspomina Ariel Żukowski.

Główny bohater naszej historii deklaruje, że razem z pierwszymi treningami, zaczęła się też słabość do angielskiego futbolu. I nie chodzi tu o samą Premier League, a ulubiony zespół. Wybór piłkarskiej miłości padł na Londyn. Dokładnie rzecz ujmując, dzielnicę Chelsea…

– Na Stamford Bridge jeszcze nie byłem, ale na pewno mam to w planach. Gdybym miał stawiać na początek kibicowania Chelsea, to był to mniej więcej rok 2000. Moim ulubieńcem był Didier Drogba. Sam grałem na boku pomocy, pozycje siedem lub jedenaście. Ale żeby nie było tak tylko piłkarsko, lubię też siatkówkę – uśmiecha się Żukowski.

Z ulicy do Akademii!

Trzy poważne kontuzje tego samego kolana w dosyć krótki odstępie czasu sprawiły, że Ariel zrezygnował z grania w piłkę. Nie chcąc jednak tracić kontaktu z futbolem, Żukowski zaczął szukać nowych rozwiązań. Studiował w Olsztynie, wybór padł na Akademię Młodych Orłów. Akademia oparta była o współpracę z samorządami z każdego regionu w kraju, dzięki czemu m.in. w Olsztynie Ariel Żukowski miał wszystko pod ręką.

– Przyszedłem właściwie z ulicy. Nikt mnie nie znał w Olsztynie w futbolowym świecie. Na pewno chciałem się uczyć. Trafiłem na Kamila Kozłowskiego, koordynatora olsztyńskiego AMO. Razem z Arielem Popławskim nauczyli mnie wszystkiego od podstaw. Jak prowadzić zajęcia, funkcjonować z dziećmi… Mogłem to wszystko obserwować. Pierwszy miesiąc był taki otwierający dla mnie, spoglądałem na to, jak funkcjonować w takich realiach. Na dzień dobry trafiła się grupa najmłodszych, tzw. skrzatów – uśmiecha się Żukowski. 

Warszawski debiut z ukochaną

Po miesięcznej obserwacji Ariel dostał szansę poprowadzić zajęcia z młodym zespołem pod egidą Akademii Młodych Orłów. Jak miała pokazać przyszłość, nasz bohater spędził w tym miejscu 2,5 roku! Z powodzeniem radząc sobie z kolejnymi wyzwaniami.

– Na początku bałem się nawet odezwać do dzieciaków. Prowadzenie takich zajęć było dla mnie czymś nowym i musiałem się tego nauczyć. Przede wszystkim trzeba być cierpliwym i starać się zrozumieć dzieci. Przy tym być też dobrym psychologiem. Na tym początkowym etapie rozwoju piłka nożna jest dla dziecka zabawą. Trening nie może być czymś złym. Trzeba się z niego cieszyć i budować świadomość pracy w grupie – wyjaśnia Żukowski.

Ariel działał w AMO jako wolontariusz, zdobywając jednak coraz ważniejsze trenerskie doświadczenie. Początkowo można nazwać rolę Żukowskiego „asystent trenera”. Z czasem wątki życia w roli wolontariusza poszerzyły się o udział w meczu reprezentacji Polski ze Słowenią na PGE Narodowym. Przy okazji tego spotkania oficjalnie z najważniejszą drużyną w Polsce pożegnał się Łukasz Piszczek. Ariel w Warszawie pojawił się razem ze swoją ówczesną dziewczyną, aktualnie narzeczoną, Magdaleną.

– To była spontaniczna decyzja. Początkowo podejście było dosyć praktyczne, czyli chęć zobaczenia Warszawy i samego meczu reprezentacji. Ale szybko okazało się, że pomoc innym dała nam dużą satysfakcję. Masz świadomość, że bierzesz udział w ogromnym wydarzeniu i będąc w środku, chcesz pomóc w tym, żeby organizacyjnie wszystko grało. Do tego trafiliśmy z dziewczyną do opieki nad kibicami niepełnosprawnymi, ułatwiając im przebywanie na PGE Narodowym. To było fajne doświadczenie, poznaliśmy wiele nowych rzeczy. A mecz też, nie w całości, ale z bliska, mogliśmy obejrzeć. Pamiętając jednak o swoich obowiązkach, wypełniając je również w trakcie spotkania – wspomina Ariel.

Pomysły na kolejne wolontariaty przy meczach reprezentacji już są. Ponownie w duecie, bo razem raźniej. Zwłaszcza wtedy, kiedy można pomóc drugiemu człowiekowi.

– Składaliśmy swój akces na kolejne mecze, ale COVID-19 pokrzyżował plany na całym świecie. Trzeba przetrwać ten okres. A do roli wolontariusza i wolontariuszki możliwe, że wrócimy, jeśli tylko nadarzy się taka okazja – przyznaje bohater naszej historii.

Stomil nowym wyzwaniem

Po dwuipółletniej przygodzie z Akademią Młodych Orłów Ariel rolę wolontariusza zamienił na… pracę zawodową, dostając szansę w Stomilu Olsztyn. Olsztyńska akademia przy pierwszoligowym klubie rozwija się coraz lepiej. Żukowski jest zadowolony z kolejnych kroków, które stawia na swojej trenerskiej drodze.

– Jeśli chcecie się rozwijać, wolontariat powinien być dla was fundamentem do stawiania kolejnych kroków. W moim przypadku wybór AMO okazał się być jak najbardziej słuszny. Poza praktyką w Olsztynie mieliśmy też ciekawe szkolenia w Warszawie, gdzie też można było sporo się dowiedzieć, od odpowiedniego żywienia małych sportowców, do zachowań w grupie, kontaktu z rodzicami, itd. Dzięki wolontariatowi przy AMO dostałem szansę w Stomilu. To najlepszy wykładnik, jak cenne wartości, również na potencjalnym rynku pracy, daje doświadczenie w roli zagorzałego wolontariusza – analizuje Żukowski.

Ariel poszedł też za ciosem, zyskując najpierw licencję UEFA Grassroots C, a następnie UEFA B. Ten ostatni tytuł na przełomie maja i czerwca 2020 roku.

– W Stomilu pracuję od sierpnia, prowadzę grupę żaków z rocznika 2012 i 2013. Mam podział na trzy grupy, jedna bardziej zaawansowana i dwie mniej. Ta pierwsza składa się z chłopców, którzy byli szkoleni w AMO. To też pokazuje, że ten projekt był strzałem w dziesiątkę, w pełni spełniając swoją rolę – przyznaje nasz bohater.

Zapytany o coś szczególnego, czego nauczył się za sprawą Akademii Młodych Orłów, po chwilowym zastanowieniu, Żukowski przyznaje…

– Pozytywne podejście do dziecka. Trenera trzeba lubić, musi być dobrym człowiekiem. To też trochę brzmi tak, jak w przypadku wolontariuszy, taka recepta na sukces. Ale faktycznie, jedno i drugie się nie wyklucza. Wręcz przeciwnie! – kwituje jednoznacznie.

Maciej Piasecki

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności