Aktualności
[WYWIAD] Marek Piotrowicz: Nikt nie przypuszczał, że na mundialu odniesiemy sukces
Marek Piotrowicz to postać bardzo dobrze znana kibicom Górnika Zabrze. Przed laty kilkukrotnie wywalczył tytuł mistrza Polski, sukces świętował także z orłem na piersi. W 1983 roku biało-czerwoni z Piotrowiczem w kadrze zdobyli trzecie miejsce na mistrzostwach świata do lat 20. Po zakończeniu kariery pozostał przy piłce i obecnie prowadzi Górnika w Centralnej Ligi Juniorów.
Pana podopieczni z Górnika wiedzą, że ich szkoleniowiec ma w swoim dorobku medal mundialu U-20?
Nie jestem człowiekiem, który lubi wspominać. Do imprezy z Meksyku podchodzę jednak szczególnie. Już niebawem Polska będzie organizować taki turniej, dlatego czasami juniorzy Górnika zadają mi różne pytania związane z zawodami z 1983 roku. Mówię chłopakom, że warto się poświęcać. By przeżyć tak wspaniałą przygodę jak ja w Meksyku. Zrobiliśmy wtedy wynik, którego w kraju nie oczekiwał. Nikt na nas nie stawiał i aż miło się robiło, gdy widział na Okęciu liczną delegację PZPN. Działacze i kibice byli dumni z zespołu Mieczysława Broniszewskiego. Trzecie miejsce – Polska, drugie – Argentyna, pierwsze – Brazylia. To do dziś robi wrażenie.
Można było wtedy ugrać jeszcze więcej?
W półfinale z Argentyną ,na słynnym stadionie Azteca, przy około 40-tysięcznej publice, postawiliśmy poprzeczkę wysoko świetnie wyszkolonemu technicznie przeciwnikowi. O zwycięstwie Argentyńczyków zadecydował jeden gol. My też mieliśmy swoje okazje. Potem sprawdzałem, co osiągnęli w futbolu seniorskim. Fabian Basualdo wygrał Copa America seniorów dwukrotnie, Puchar Konfederacji FIFA. Jorge Borelli też ma w swoim dorobku złoto Copa America i udział na mundialu. Rywalizowaliśmy z wieloma zawodnikami, którzy potem poważnie zaistnieli w dużym futbolu. Na przykład z Paulem McStayem, legendą Celtiku Glasgow, czy Brianem McClairem, też gwiazdą Celtiku i Manchesteru United. Z McClair wszedł z ławki, ale nie pokonał Józka Wandzika. Wygraliśmy 1:0 po szybkim trafieniu Joachima Klemenza. W każdym spotkaniu, mimo upałów dawaliśmy z siebie wszystko, a świadomość gry z orzełkiem na piersi działała niesłychanie mobilizująco. Trzy lata później na obiektach, na których grały kadry U-20 odbywał się mundial seniorów.
Józef Wandzik i Marek Leśniak z tamtej drużyny zrobili największe kariery?
Józek był świetnym bramkarzem, a rywalizację o miejsce w podstawowej jedenastce wygrał z Jarkiem Bako, też znakomitym fachowcem. Wandzik powinien w mojej ocenie uzbierać więcej występów w pierwszej reprezentacji. Jeżeli chodzi o jego karierę klubową to czapki z głów. To co dokonał w Górniku Zabrze i Panathinaikosie Ateny zasługuje na niesamowite uznanie. Leśniak z kolei został gwiazdą Bundesligi. Już mało kto pamięta, że w Meksyku w 1983 roku przyćmił wielkiego Marco van Bastena, który z Holandią nie wyszedł nawet z grupy. Mieliśmy skład, którego nie można było się wstydzić. Podziwiano nas za ofensywny styl i charakter. Gdybyśmy przeszli Argentynę w półfinale wcale nie bylibyśmy na straconej pozycji z Brazylią, w której błyszczał Dunga. Wtedy z ławki u „Canarinhos” wchodził Bebeto, bohater mundialu seniorów w 1994 roku.
Pan jest zadowolony ze swojej kariery piłkarskiej?
Trudno nie być zadowolonym. Medal mistrzostw świata U-20, cztery tytuły mistrza Polski seniorów z Górnikiem Zabrze, występy w europejskich pucharach. Mam się czym chwalić. Brakło mi przynajmniej jednego występu w pierwszej reprezentacji kraju, gry w lidze zagranicznej. Nie naciskałem na wyjazd, bo w kolejce przede mną w Zabrzu było wielu innych piłkarzy. Gdy wchodziłem w dorosłą piłkę rzeczywistość wyglądała inaczej niż dziś. Karierę mimo wszystko uważam, że miałem udaną.
Z Górnikiem nie dało się więcej ugrać w Europie?
Trochę brakowało nam szczęścia w losowaniach, bo trafialiśmy na gigantów, ale w starciach z Realem Madryt, Juventusem, Anderlechtem, czy Glasgow Rangers wcale nie musiały się zakańczać odpadnięciami Górnika. Dysponowaliśmy świetnym zespołem, naszpikowanym reprezentantami Polski. Technicznie czy taktycznie rywale wcale nad nami nie górowali. Dziś z perspektywy czasu twierdzę, że brakowało nam mentalności zwycięzców. Niepotrzebnie sami czuliśmy się walcząc z zespołami z zachodnich lig, jak ktoś słabszy ze wschodniej Europy. Dziwne, bo w Intertoto czy spotkaniach towarzyskich Górnik często wygrywał.
Ktoś z pana podopiecznych z drużyny Centralnej Ligi Juniorów z Górnika ma predyspozycje ku temu by zaistnieć w seniorach?
Jest grupa fajnych zawodników. Staram się ich kierunkować. Bez pełnego poświęcenia dla futbolu trudno marzyć o sukcesach, a obecnie między piłką juniorską i seniorską jest przepaść. Trzeba pracować, pracować i jeszcze raz pracować i trafiać na swojej drodze na życzliwe, pomocne osoby. Teraz jednak perspektywy dla tych młodych chłopaków są niesamowite, więc warto się bić o spełnienie marzeń.
Centralna Liga Juniorów ma przygotować zawodnika do seniorskiego futbolu.
To projekt, który cały czas się kształtuje, rozwija. Systematycznie są dokonywane pewne ulepszenia. Super, że 16 ciekawych, wyrównanych zespołów gra w tej lidze, dochodzi do wielu interesujących spotkań, a chłopcy mogą się wykazywać na boisku.
Wybiera się pan na jakieś mecze tegorocznego mundialu U-20 w Polsce?
Będę chciał, choć o wolny czas nie jest łatwo. Prócz futbolu pracuje w kopalni, ale mam nadzieję, że zajrzę na spotkania Polski. Może chciałbym zobaczyć jeszcze Argentynę, która ma grać w Tychach i znowu odżyją wspomnienia. Mundial U-20 to wspaniała promocja futbolu i kraju organizatora. Jestem dumny, że Polska przyjmie niedługo wielkie talenty z różnych zakątków świata
Rozmawiał Jaromir Kruk
Marek Piotrowicz
Urodzony 20 listopada 1963 roku w Kossowej. Kariera piłkarska: Górnik Zabrze, Stal Stalowa Wola, Górnik Zabrze, Sokół Tychy, Górnik Zabrze. Sukcesy: z Górnikiem Zabrze mistrz Polski 1985, 1986, 1987, 1988, Superpuchar Polski 1988, z kadrą Polski U-20 3 miejsce w MŚ 1983 w Meksyku. Obecnie trener juniorów Górnika Zabrze, jako szkoleniowiec pracował także w Koszarawie Żywiec, Rozwoju Katowice i Slavii Ruda Śląska.
Fot. 400mm.pl