Aktualności

[WYWIAD] Jan Furtok: Często wspominam snajperskie pojedynki ze Stefanem Kuntzem

Specjalne19.03.2017 
Przed erą Roberta Lewandowskiego najbardziej cenionym polskim napastnikiem w Bundeslidze był Jan Furtok. Kibice Hamburger SV doskonale pamiętają, że katowiczanin w sezonie 1990/1991 zdobywając 20 goli dla ich klubu został wicekrólem strzelców ligi. On także z radością wspomina lata spędzone za zachodnią granicą i czeka na UEFA EURO U21 Polska 2017, żeby spotkać się ze Stefanem Kuntzem – trenerem niemieckiej młodzieżówki. Kto 25 lat temu był lepszym napastnikiem w Bundeslidze – Jan Furtok czy Stefan Kuntz?
Powiem, że Stefan Kuntz i nie dlatego, że jestem skromny. W sezonie, w którym on z 1. FC Kaiserslautern sięgał po mistrzostwo, ja byłem „tylko” wicekrólem strzelców, bo Roland Wohlfarth z Bayernu Monachium wyprzedził mnie o jednego gola. Natomiast obecny trener reprezentacji Niemiec U21 jako piłkarz VfL Bochum w 1986 roku oraz 1. FC Kaiserslautern w 1994 roku był najlepszym snajperem Bundesligi.

Pamięta Pan Wasze snajperskie pojedynki?
Trochę tego było. Zaczęły się w 1989 roku, gdy Kuntz grał w Bayerze Uerdingen, a ja zaczynałem występy na niemieckich boiskach i Hamburger SV wygrał na wyjeździe 2:0. W następnym sezonie Kuntz grał już w 1. FC Kaiserslautern, który maszerował po Puchar Niemiec, ale w lidze wygraliśmy 3:0 w Hamburgu i 3:1 na wyjeździe, a ja w każdym z tych meczów strzelałem gola. Trafiłem też na inaugurację kolejnego sezonu, ale mistrzowska drużyna 1. FC Kaiserslautern dwa razy nas „pozamiatała”, wygrywając 3:1 w Hamburgu i 1:0 u siebie na otwarcie rundy wiosennej. Wtedy za każdym razem Kuntz ustalał wynik. Graliśmy przeciwko sobie około dziesięciu razy, a ostatni raz 22 lata temu, gdy Eintracht przegrał we Frankfurcie z 1. FC Kaiserslautern 1:3. Może w trakcie turnieju UEFA EURO U21, podczas którego Niemcy zagrają w Tychach z Czechami, będzie okazja spotkać się i powspominać stare dzieje.

Ma Pan dużo czasu na wspominanie?
Oj, sporo. Czasy, gdy byłem trenerem i prezesem GKS Katowice oraz kierownikiem reprezentacji Polski, to już historia. Od 2010 roku jestem tylko... kibicem, albo, jak kto woli, niemieckim emerytem i polskim rencistą. Rok temu miałem operację wymiany biodra i przechodząc okres rehabilitacji mogę się zająć wnukami. Córka Basia ma 12-letnią córeczkę Julię oraz dwuletniego Leona i półrocznego Anatola, a syn Jacek ma rocznego Oskara. Rodzinne podwórko w Kostuchnie (dzielnica Katowic – przypisek red.) będzie więc już niebawem tętniło piłkarskim życiem.

Można Pana jeszcze zobaczyć w akcji na boisku?
Dopóki zdrowie pozwalało, chętnie grałem w oldbojach, choć po takich meczach mój przyjaciel „maser” Wojtek Spałek i jego syn Bartek, który jest w sztabie medycznym reprezentacji Polski, mieli z moimi łydkami sporo pracy. Niestety, w wieku 55 lat nieco się rozsypałem i mam obawy, że gra w piłkę już nie jest dla mnie. Na majowym Pucharze Śląska Oldbojów pewnie się pojawię, ale tylko w charakterze kibica. Kontakt z kolegami z boiska utrzymuję natomiast w Klubie Wybitnego Piłkarza Śląska, bo jestem w jego zarządzie.

Chodzi Pan na mecze GKS Katowice?
Oglądam ligowe spotkania katowickiego zespołu i często zaglądam też do mojego klubu, bo przecież pierwsze w jego historii zastrzeżenie numeru 9, który na zawsze będzie już tylko mój, zobowiązuje. W barwach GKS zdobyłem Puchar Polski i dwa wicemistrzostwa, rozgrywając w ekstraklasie 209 spotkań i zdobywając 85 goli. Liczę, że wiosną awansujemy do grona najlepszych drużyn w kraju. Obserwuję też mecze reprezentacji Polski, kibicując Adamowi Nawałce, bo czuję się w pewnym sensie ojcem chrzestnym obecnego selekcjonera biało-czerwonych.

Jak to rozumieć?
Po zakończeniu współpracy z Janem Żurkiem we wrześniu 2008 roku, jako prezes GKS Katowice, szukałem nowego trenera dla naszej drużyny. Adam Nawałka był wtedy wolny po zakończeniu współpracy z Leo Beenhakkerem w reprezentacji Polski. Gdy jego kandydatura przyszła mi do głowy, zapytałem mojego przyjaciela Jasia Urbana co o tym sądzi. Janek, który wtedy pracował w Legii Warszawa i także był blisko kadry Beenhakkera, polecił mi Adama jako dobrego fachowca, który potrzebuje odskoczni, więc zadzwoniłem.

Negocjacje trwały długo?
Stwierdził krótko: jutro rano jestem na treningu i z pełnym zaangażowaniem pracował do grudnia 2009 roku. Wtedy podpisał kontrakt z Górnikiem Zabrze, z którym awansował do ekstraklasy i z którego następnie trafił do drużyny narodowej. Moja oferta była więc pierwszym szczebelkiem drabiny, po której Adam Nawałka pnie się z roku na rok coraz wyżej, prowadząc reprezentację do sukcesów. A ja jestem dumny z moich młodszych kolegów. Mogę chyba tak powiedzieć, bo mam 36 występów z orzełkiem na piersi i 10 strzelonych goli dla drużyny narodowej oraz udział w mistrzostwach świata. Ale to już historia, a przyszłość należy do Roberta Lewandowskiego i spółki.



Skoro mowa o przyszłości, który z niemieckich piłkarzy z kadry Stefa Kuntza, robi na Panu największe wrażenie?
Oglądam Bundesligę i w cieniu Roberta Lewandowskiego widzę kilku młodych niemieckich „kozaków”. Uważam zresztą, że reprezentacja Niemiec to faworyt polskich mistrzostw Europy do lat 21. Napastnicy RB Lipsk Timo Werner i Davie Selke to kandydaci na gwiazdy europejskiej piłki. A pomocnicy Maximilian Arnold z VfL Wolfsburg i Leroy Sane, który z Schalke 04 Gelsenkirchen przeszedł do Manchesteru City za 30 milionów euro, już mają za sobą debiuty w pierwszej reprezentacji Niemiec. Z przyjemnością w czerwcu popatrzę na nich z bliska.

Rozmawiał Jerzy Dusik

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności