Aktualności

[WYWIAD] Jakub Łabojko: Chcę, by trener miał ból głowy przy ustalaniu składu

Specjalne30.09.2020 

Może nie jest idealnym uosobieniem drogi, którą swego czasu pokonywał Jakub Błaszczykowski, ale on również nie tak dawno grał w czwartej lidze. Teraz Jakub Łabojko, bo o nim mowa, ma za sobą debiut w zagranicznym klubie, a konkretnie we włoskiej Brescii. – Kolejne marzenie spełnione – mówi po debiucie w Serie B 22-letni pomocnik.

Jak początki w Italii?

Powolutku przyzwyczajam się do miejscowej kultury, do życia we Włoszech. Nie ma ze mną jeszcze narzeczonej. Mieszkam cały czas w hotelu, bo jednak poszukiwania i formalności trochę czasu zajmują. Przygotowuję grunt do stałego pobytu we Włoszech. Na pewno mogę być jednak zadowolony, bo w sobotę udało się zadebiutować w Brescii.

Byłeś zaskoczony, że udało się zagrać w pierwszym meczu w wyjściowym składzie?

Na pewno. W pierwsze treningi wszedłem w poniedziałek, w sobotę przed meczem dowiedziałem się, że zagram. Nic raczej nie wskazywało na taki obrót wydarzeń. Trener Luigi Delneri jednak uznał, że sobie poradzę i nie będę miał problemów z aklimatyzacją na boisku oraz przeskokiem z Polski do Serie B. Kolejne marzenie zostało więc spełnione, oby następne w przyszłości udało się zrealizować.

Brescia zremisowała 1:1 z Ascoli, a ty zaliczyłeś asystę drugiego stopnia w tym spotkaniu. Takie przekazy dotarły do nas. Jak twoje wrażenia po debiucie?

Na pewno oceny i wrażenia pozytywne. Trzeba pamiętać bowiem, że nie mówię po włosku. Miejscowi piłkarze raczej angielskiego nie używają do porozumiewania się, zdany więc jestem przeważnie na Czechów i Słowaków, którzy w takich sytuacjach są pomocni. Chociaż język piłkarski jest prosty, to jednak debiut z powodu słabszej komunikacji był bardziej stresujący. Bardzo dobrze zagrałem w pierwszej połowie, po przerwie nasz obrońca Andrea Papetti szybko jednak złapał czerwoną kartkę, co wpłynęło na naszą grę. Trzeba było bronić wyniku. Cieszy ta asysta drugiego stopnia i mój udział przy bramce. Szkoda jednak, że ostatecznie spotkanie zakończyło się remisem 1:1 i nie udało się wygrać przed własną publiką. Bo, co prawda we Włoszech kibiców na stadionach nie może być, ale jednak fani nas dopingowali. Wygrana na inaugurację po spadku byłaby dodatkowym bodźcem, sygnałem, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Tym razem nie udało się, ale mamy nadzieję, że w kolejnych spotkaniach będzie lepiej.

Twoje wyjście w podstawowym składzie mogło być o tyle zaskoczeniem, że konkurencję w Brescii masz silną?

Właściwie na dwa miejsca w środku pola jest siedmiu chętnych zawodników. Obecnie dwóch graczy jest kontuzjowanych, ale to nadal pięciu do gry. W tym jest Włoch Daniele Dessena, który ma ponad trzysta meczów w Serie A, a także Birkir Bjarnason z Islandii, który w reprezentacji zagrał 86 meczów. Brał także udział w mistrzostwach Europy. Nie są to więc przypadkowi zawodnicy. Ale na rywalizacji i na jakości tych graczy wszyscy w środku pola mogą skorzystać, każdy będzie lepszy. 

Powrót do Serie A w tym sezonie to priorytet Brescii?

Wydaje się, że właściciel z zarządem po cichutku taki cel sobie stawiają. Chcą, by klub wrócił do elity włoskiej piłki. Brescia to klub, który ma w swoich szeregach wielu uznanych graczy, ma więc aspiracje by wrócić do Serie A.

Jak pierwsze dni w treningach? Jakieś konkretne nauki?

Na razie nie mogę powiedzieć o jakiejś konkretnej nauce, przede wszystkim podpatruję, uczę się, zbieram uwagi i wskazówki od kolegów, tak, by bardziej przyswoić i zrozumieć preferowaną przez trenerów taktykę. Na pewno na pierwszy rzut oka widać różnice w długości treningów, a także ich intensywności. Także w jakości piłkarskiej u samych zawodników, co wpływa na same zajęcia. W zespole zostało dużo zawodników z drużyny, która jeszcze nie tak dawno walczyła w Serie A. Ta jakość piłkarska jest więc duża. Cieszę się, że udało mi się wpasować w ten zespół, liczę że wspólnie awansujemy do grona najlepszych.

Włoski styl i taktyczne granie tobie odpowiada?

Jeżeli chodzi o wybór tego lata, to wielkiego pola manewru nie było. Po prostu to była jedyna konkretna oferta zagraniczna, więc wziąłem, to co było. Ale wydaje mi się, że jestem dobrym zawodnikiem pod włoski styl grania. Mogę chyba powiedzieć, że bardzo szybko odnalazłem się w tej taktyce, kierunek włoski chyba był dla mnie dobry od samego początku. Zresztą dla pomocników defensywnie usposobionych to bardzo dobra droga.

Oferta z Brescii była dla ciebie zaskoczeniem?

Gdzieś wcześniej przewijało się już zapytanie odnośnie transferu do Włoch, ale było to jedynie zapytanie. Konkretnych ofert nie było. W połowie września nic nie wskazywało na to, że gdziekolwiek w tym okienku transferowym się ruszę. Ja się też na to nie nastawiałem. Ale pojawiła się bardzo jasna oferta. Konkretny właściciel Brescii szybko chciał sfinalizować transfer. Momentalnie pozostały właściwie tylko szczegóły do ustalenia, bo transfer niemal błyskawicznie się potoczył. Potem już tylko pozostało mi czekać, kiedy dojdzie do realizacji i na wyjazd do Włoch.

Pytanie z innej beczki... Koronawirus daje się obecnie jakoś we znaki w codziennym życiu we Włoszech?

Sytuacja obecnie nie różni się za bardzo od tego, co mamy w Polsce. W klubie co cztery dni mamy wymazy, co dwa tygodnie pobierana jest krew. Jedyne obostrzenie, które spotyka mieszkańców. to fakt, że od godziny 18:00 do 6:00 rano muszą nosić maseczki.

Wysoka świadomość, z której jesteś znany, pomaga w nowym otoczeniu?

Na pewno, generalnie pomaga w życiu piłkarza. Staram się lepiej rozumieć naszą dyscyplinę od strony piłkarskiej, ale również pragnę wiedzieć co my, jako piłkarze, możemy zrobić lepiej. Wiele pomógł mi w tej kwestii trener Marek Papszun, który mnie mnóstwo nauczył. Dużo od niego czerpię, nawet teraz. Dzięki tej świadomości wiem, jak ważna jest praca poza boiskiem, jak specyficzna jest rola piłkarza. Wielu widzi 90 minut w meczu ligowym, a to co się dzieje w tygodniu to niewykorzystane pole, które można lepiej zagospodarować.  Pomógł mi w tym także ukończony kurs UEFA B. Zrobiłem go przede wszystkim po to, by mieć alternatywę, ale też mogłem z innej strony spojrzeć na piłkę. Szkolenie otworzyło mi oczy, jak ciężką robotę wykonują trenerzy. 

Przed meczem drugiej kolejki czujesz się pewniakiem?

Na pewno na mój plus przemawia to, że zagrałem dobrze na inaugurację. Sprawiłem, że trener ma ból głowy przy wyborze pierwszej jedenastki. O to mi chodziło. Teraz już wszystko zależy od szkoleniowca. Ja staram się z jak najlepszej strony pokazać na zajęciach, wypełniać założenia trenera, tak by w meczach ligowych dostawać swoje szanse w podstawowym składzie. Bardzo chciałbym grać od pierwszej minuty w kolejnych meczach, bo apetyt rośnie w miarę jedzenia. Po dobrym początku, chociaż wynik remisowy może nie jest spełnieniem marzeń, chciałbym kontynuować przygodę w Brescii zaczynając grę w wyjściowym składzie.

Na koniec nie będę pytał o twoje cele, bo zapewne każdy najbliższy mecz jest najważniejszy. Zapytam inaczej, czy po udanym starcie łatwo jest stąpać twardo po ziemi, czy jednak czasem wkrada się delikatne rozluźnienie?

Oczywiście, każdy ma marzenia i marzy o czymś wielkim w przyszłości, stawia sobie wysokie cele. Ja nie jestem wyjątkiem. Jestem ambitny, również mierzę wysoko, ale jestem ponad tydzień w Brescii, zagrałem jeden mecz, nie mogę nagle tworzyć historii i opowiadać, że za pół roku odejdę. Trzeba skupiać się na treningu, meczu, regeneracji, czy dodatkowych ćwiczeniach, tak by być przygotowanym na coś więcej. Dzisiaj życie sportowca to cele krótkoterminowe i długoterminowe. O tych drugich nie ma co mówić. Te pierwsze są najważniejsze, tworzą całość. Jakie to te cele krótkoterminowe? Najważniejszy, by jak najszybciej porozumiewać się po włosku z kolegami z drużyny i trenerami. To jest najważniejsza kwestia, a pole do popisu tutaj jest spore.

Rozmawiał Tadeusz Danisz

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności