Aktualności
Wojciech Kowalewski: Poczuliśmy, że narodziła się drużyna, która może odnosić sukcesy
– W 2006 roku w grupie eliminacyjnej mistrzostw Europy trafiliśmy na drużyny narodowe Portugalii, Serbii, Belgii, Finlandii, Armenii, Azerbejdżanu oraz Kazachstanu. W pierwszym meczu, który był jednocześnie debiutem w roli selekcjonera reprezentacji Polski w walce o punkty Leo Beenhakkera, zagraliśmy z Finlandią. Spotkanie odbyło się na początku w Bydgoszczy. W bramce wystąpił Jerzy Dudek, a w rezerwie znaleźliśmy się ja i Artur Boruc.
Przed wejściem na murawę na starcie z Serbią wykrzyczałem do kolegów: „Zagrajcie ten mecz przede wszystkim dla siebie, dla swoich bliskich. Pokażmy charakter!”. Wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że to może być mecz o „być albo nie być” nie tylko dla nas, ale również dla Beenhakkera.
Taktyka Serbów polegała na częstych dośrodkowaniach piłki w pole karne, kierowanych do ich wysokiego środkowego napastnika. Wielokrotnie byłem zmuszony do interweniowania na przedpolu. To bardzo mi pasowało. Taki był mój styl gry. W zasadzie cały mecz odbywał się pod naszą kontrolą. Stwarzaliśmy też wiele sytuacji bramkowych, których nie potrafiliśmy wykorzystać. Jednak w 70. minucie spotkania nie ustrzegliśmy się błędu. W sytuacji sam na sam wybroniłem strzał Marko Pantelicia, jednakże wobec dobitki z pięciu metrów Danko Lazovicia, byłem już bezradny. Zwycięstwo w tym meczu było bardzo blisko, ale ostatecznie zremisowaliśmy 1:1.
Po meczu z Serbią, pomimo remisu, Leo był z nas bardzo zadowolony. Przybił każdemu piątkę i powiedział, że dobrze wypełniliśmy swoje zadanie. Wszyscy poczuliśmy, że w pewnym stopniu się przełamaliśmy.