Aktualności
[TEN JEDEN RAZ] Sebastian Tyrała – wyrwany Niemcom na… 56 minut
W reprezentacji Polski zagrał tylko raz i właściwie tylko po to, by „spalić” go dla kadry Niemiec. Ocierał się wówczas o pierwszą drużynę Borussii Dortmund i selekcjoner Leo Beenhakker „zaklepał” go dla biało-czerwonych. Czas pokazał, że Sebastian Tyrała – bo o nim mowa – więcej z orłem na piersi już nie wystąpił, a nawet nie był tego blisko.
Urodził się w śląskim Raciborzu, jednak już jako półtoraroczne dziecko wyjechał z rodzicami do Niemiec. Rodzina Tyrałów osiadła w Zagłębiu Ruhry, nieopodal Dortmundu. Grę w piłkę Sebastian zaczynał w malutkim SV Bad Sassendorf, ale mając 11 lat trafił do akademii BVB. Tam przechodził kolejne szczeble i był już blisko pierwszego zespołu, lecz wówczas przytrafiła mu się poważna kontuzja. Tyrała zerwał więzadła krzyżowe i na debiut w seniorskiej ekipie Borusii przyszło mu jeszcze trochę poczekać.
Wielki talent gra dla Niemiec
Jako junior starszy spisywał się na tyle dobrze, że regularnie otrzymywał powołania do juniorskich reprezentacji Niemiec. W 2005 roku otrzymał brązowy medal im. Fritza Waltera w kategorii U-17, przyznawany najzdolniejszym piłkarzom młodego pokolenia w Niemczech (w tym samym roku identyczne wyróżnienie w kategorii U-19 uzyskał… Eugen Polanski). Debiutu w Bundeslidze Tyrała doczekał się 22 września 2006 roku. Pojawił się na murawie w meczu z Borussią Moenchengladbach, na kwadrans przed końcem zastępując na murawie Alexa Freia. Jego klubowym kolegą był wówczas Euzebiusz Smolarek, etatowy reprezentant Polski i już wkrótce jeden z niekwestionowanych liderów drużyny Leo Beenhakkera. A „Ebi” przecież również był zawodnikiem „odzyskanym” dla naszej kadry, wyrwanym z rąk Holendrów, którzy mieli zakusy na utalentowanego nastolatka.
Być może rozmowy ze Smolarkiem miały wpływ na postawę Tyrały, który przejawiał swoje przywiązanie do Polski. Rozwijał się w Borussii, choć jego występy w pierwszym zespole były dość symboliczne. Gdy wypadł z pierwszej drużyny BVB, inicjatywę przejęli polscy skauci. Do gry w biało-czerwonych barwach przekonał go ostatecznie skaut PZPN na Niemcy, Maciej Chorążyk. Do seniorskiej reprezentacji Niemiec Tyrałę powołał Leo Beenhakker. W listopadzie 2008 roku holenderski selekcjoner polskiej kadry zaprosił piłkarza Borussii na zimowe zgrupowanie w Turcji.
Nie powtórzyć przypadku Podolskiego
Sam piłkarz ogromnie się z tego faktu ucieszył. Niedługo wcześniej odebrał polski paszport, wcześniej odmawiał występów dla młodzieżowej reprezentacji Niemiec. Powodem było potencjalne „spalenie” Tyrały dla naszej kadry – według ówczesnych przepisów, występem w niemieckiej kadrze, zamknąłby sobie drogę do narodowej drużyny Polski. Leo Beenhakker zamierzał skorzystać z tej okazji. Niemcy wcześniej „wydarli” Polsce Miroslava Klose, Lukasa Podolskiego i Piotra Trochowskiego. Z Tyrałą miało być odwrotnie.
I rzeczywiście, w towarzyskim meczu z Serbią, rozegranym 14 grudnia 2008 roku w tureckiej Antalyi, Tyrała wybiegł na murawę w podstawowym składzie naszej kadry, choć złożonej głównie z zawodników występujących w lidze polskiej. Rozegrał 56 minut, a na boisku zastąpił go Szymon Pawłowski. Od tego czasu reprezentacja Niemiec mogła już o powołaniu Tyrały zapomnieć. Czas pokazał, że był to dla piłkarza Borussii ostatni mecz także w seniorskiej reprezentacji Polski. Później jeszcze trzykrotnie wystąpił z orłem na piersi, ale jedynie w kadrze młodzieżowej, prowadzonej przez Andrzeja Zamilskiego.
Kariera kontuzjami naznaczona
Dalsze losy jednokrotnego reprezentanta Polski naznaczone były kontuzjami, które go nie omijały. Więcej czasu niż na boisku spędzał w gabinetach lekarskich, a w 2010 roku dobiegła końca jego przygoda z Borussią Dortmund. Grał dla VfL Osnabruck i SpVV Greuther Furth, z którym awansował do Bundesligi. W niemieckiej elicie zagrał już tylko raz, w spotkaniu otwierającym sezon po awansie, przeciwko Bayernowi Monachium. Całe rozgrywki stracił w wyniku kolejnego zerwania więzadeł krzyżowych, których doznał już we wrześniu. Wylądował w III-ligowym Rot-Weiss Erfurt, którego był też kapitanem. Mimo kłopotów ze zdrowiem, nie poddawał się i nadal walczył o swoje marzenia. Trafił do rezerw 1. FSV Mainz 05, ale nie był już w stanie nawiązać do najlepszego okresu w swojej karierze. Jesienią ubiegłego roku był zawodnikiem macierzystego BV Bad Sassendorf.
Fot. 400mm.pl