Aktualności
[TEN JEDEN RAZ] Bezpaństwowiec, który stał się Polakiem
Do Polski trafił mając 12 lat, wraz z kilkoma członkami rodziny. Zamieszkali w Płocku, gdzie mieli kąt u cioci przyszłego piłkarza. Małego Wahana ciągnęło na boisko. Zaczął grę w juniorskich zespołach Wisły Płock, gdzie był wyróżniającym się zawodnikiem. Nie mógł jednak występować w mistrzostwach kraju, bo cały czas miał status bezpaństwowca. Apatrydą stał się po wyjeździe z Armenii i zrzeczeniu się obywatelstwa tego kraju.
Wahan wreszcie Polakiem
Wskutek zawirowań i kłopotów, rodzina Wahana została deportowana do Armenii. Utalentowanego zawodnika udało się wybronić i został w Polsce. Zamieszkał w internacie, a prawnym opiekunem został trener Tadeusz Prosowski wraz z żoną. Pod ich okiem Geworgian skończył szkołę zawodową i mógł rozwijać się jako obiecujący piłkarz. Upragnione obywatelstwo przyznano mu w maju 2003 roku. Młody piłkarz otrzymał list z kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej i mógł poczuć się pełnoprawnym Polakiem.
Debiutu w ekstraklasie Wahan Geworgian doczekał się jesienią 1999 roku. Szybko stał się ważną postacią w ówczesnym Petro Płock, w debiutanckim sezonie zdobywając trzy bramki w lidze. W kolejnych rozgrywkach trudno było już wyobrazić sobie jedenastkę płockiego klubu bez Geworgiana, który na boisku spisywał się coraz lepiej. Poza boiskiem zaczynał wpadać w szpony hazardu. – Wahan trzymał się również z Ormianami, bo w Płocku było ich wielu, ale to w stu procentach Polak. Dobrze się zasymilował. Klimat mu służył, może aż za bardzo – wspomina Ariel Jakubowski, który występował z Geworgianem w płockiej drużynie.
Młody piłkarz padał też ofiarą żartów w szatni. Po jednym z nich omal nie rozpadł się jego związek. – Podczas jednego z turniejów halowych w Niemczech oddaliśmy w hotelu stroje do pralni. Gdy wróciły, okazało się, że przez pomyłkę obsługa dorzuciła także… damskie majtki. Przerzucaliśmy je dla żartu z torby do torby, a do Polski nieświadomie przywiózł je właśnie Wahan. Mieszkał wtedy z narzeczoną. Po powrocie ruszył na kolację, a partnerka miała go rozpakować i zrobić pranie. Wiadomo, co znalazła. Gdy Wahan znów zameldował się w domu, zastał narzeczoną siedzącą na podłodze, całą zapłakaną. Na szczęście udało się to wszystko wyjaśnić – opisuje z uśmiechem Jakubowski.
Minuta w reprezentacji Polski
Dobra atmosfera w szatni tylko pomagała Geworgianowi właściwie prezentować się na murawie. Jego gra spodobała się ówczesnemu selekcjonerowi reprezentacji Polski Pawłowi Janasowi, który powołał zawodnika Wisły Płock na mecz towarzyski ze Stanami Zjednoczonymi, rozgrywany w Chicago. Za ocean wyleciał wówczas skład oparty na zawodnikach z polskiej ligi, co nie odebrało jednak oczywiście starciu rangi oficjalnego spotkania.
Geworgian rozpoczął mecz na ławce rezerwowych. Z takiej perspektywy oglądał gole Piotra Włodarczyka i Carlosa Bocanegry. Tuż przed końcem spotkania dostał sygnał od selekcjonera, który posłał piłkarza Wisły Płock do boju. Geworgian zastąpił na murawie strzelca jedynego gola dla biało-czerwonych, notując tym samym symboliczny – i jak się okazało, jedyny – występ w reprezentacji Polski.
W barwach Wisły Wahan Geworgian sięgnął po Puchar i Superpuchar Polski. Później grał jeszcze dla Jagiellonii Białystok, ŁKS Łódź, KSZO Ostrowiec Świętokrzyski i Zawiszy Bydgoszcz. Do swojego dorobku dorzucił dwa kolejne krajowe puchary, które wywalczył z Jagiellonią i Zawiszą. Swój ostatni mecz w ekstraklasie rozegrał 2 listopada 2014 roku przeciwko Cracovii. Przez wiele lat trapiły go demony hazardu, do czego otwarcie się przyznawał. Obecnie mieszka w Łodzi.