Aktualności

[TEN JEDEN RAZ] Andrzej Sikorski – reprezentant wszystkich kategorii

Specjalne13.06.2020 
W Legii Warszawa występował przez pięć sezonów. Znalazł się w Galerii Sław tego klubu, a w ekstraklasie łącznie rozegrał 149 spotkań. Był reprezentantem Polski wszystkich kategorii wiekowych, ale w seniorskiej kadrze wystąpił tylko raz. – Myślę, że pod względem umiejętności piłkarskich było mnie stać na więcej, ale zabrakło szczęścia w odpowiednim momencie – wspomina Andrzej Sikorski, jednokrotny reprezentant Polski.

Karierę rozpoczynał w juniorskich zespołach Warmii Olsztyn, z których w 1974 roku trafił do Gwardii Warszawa. Był wówczas zaledwie 17-latkiem, ale bardzo zdolnym. Już w swoim pierwszym sezonie spędzonym w klubie stolicy debiutował w ekstraklasie, co więcej, jako defensor zapisał też na swoim koncie premierowe trafienie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Regularnie występował w kadrach juniorskich, zagrał w każdej istniejącej reprezentacji narodowej. W „młodzieżówce” grał także jako… 29-latek. – Byłem powoływany przez trenera Edmunda Zientarę do młodzieżowej reprezentacji Polski mając już 29 lat. Istniał wówczas przepis umożliwiający grę w takiej kadrze dwóm starszym zawodnikom, a trener Zientara był we mnie nieco „zakochany”, więc sięgał właśnie po mnie – tłumaczy.

W Gwardii przeżywał wielką huśtawkę nastrojów. Drużyna balansowała pomiędzy ekstraklasą a jej zapleczem. – W Gwardii spędziłem osiem lat, z czego pięć na drugim poziomie rozgrywkowym. To też na pewno nie pozwoliło mi zaistnieć w moim najlepszym piłkarskim okresie – zauważa. Gdy miał 25 lat, trafił do Legii Warszawa. I choć grał regularnie w barwach „Wojskowych”, konkurencja w reprezentacji Polski była bardzo silna. – Grali w niej Paweł Janas, Władysław Żmuda, Roman Wójcicki. Ciężko się było przebić. A ja od zawsze marzyłem, żeby wystąpić w seniorskiej kadrze. Występowałem w dobrym klubie, nie czułem się gorszy od takich zawodników jak Tadeusz Dolny. Trener Antoni Piechniczek dużo lepiej znał jednak Dolnego, z którym współpracował w klubie. Mnie w swojej drużynie nie widział, a czas uciekał. Tymczasem seniorska reprezentacja była dla mnie niczym „korona Himalajów”, tylko jej brakowało mi w karierze – opowiada Andrzej Sikorski.

Po nieudanych dla polskiej kadry finałach mistrzostw świata w Meksyku w 1986 roku, doszło do zmiany selekcjonera reprezentacji. Antoniego Piechniczka zastąpił w tej roli Wojciech Łazarek. Zanim rozpoczął jednak rywalizację o punkty w kwalifikacjach mistrzostw Europy 1988, nowy szkoleniowiec postanowił przeprowadzić „przegląd wojsk”. Niejako w spadku po poprzednim selekcjonerze dostał towarzyski mecz z Koreą Północną. To była okazja, by sprawdzić możliwości szerokiej grupy zawodników. Wśród nich znalazł się także Andrzej Sikorski. – Na zgrupowaniu w Bydgoszczy zjawili się oczywiście „stali bywalcy”, z Ryszardem Tarasiewiczem, Janem Urbanem czy Krzysztofem Pawlakiem na czele. Było to pomieszanie rutyny z młodością. Uważam, że podczas tego zgrupowania prezentowałem się całkiem przyzwoicie – wspomina.

I wreszcie doczekał się swojej szansy występu w seniorskiej reprezentacji kraju. 7 października 1986 roku Polacy mierzyli się z Koreą Północną na stadionie w Bydgoszczy. Andrzej Sikorski rozpoczął to spotkanie na ławce rezerwowych, ale pojawił się na murawie po przerwie, zmieniając … . – Myślę, że rozegrałem niezłe 45 minut. Niestety, przytrafiła mi się kontuzja ścięgna i nie mogłem zagrać w starciu z Grecją. Gdyby udało się wtedy wskoczyć do kadry, tych spotkań mogło być trochę więcej – uważa. Wtedy, zamiast Sikorskiego, na stałe do reprezentacji dołączył Paweł Król, którego licznik zatrzymał się na 22 meczach w koszulce z orłem na piersi.

Z perspektywy czasu jednokrotny reprezentant Polski dostrzega czynniki, które mogły wpłynąć na to, że występów nie było więcej. – Błędnym wyborem było podpisanie umowy z Gwardią. Spędziłem w niej osiem lat, balansując między ekstraklasą a jej zapleczem. Byłem blisko przejścia do Lecha Poznań, a tam tak często byśmy nie spadali z ligi. W Gwardii przeżywałem najlepsze lata swojej kariery, ale nie miałem możliwości wykazać się w rozgrywkach ekstraklasy, bo co chwila nas w niej nie było – mówi z pewnym żalem w głosie. – Do Lecha chciał ściągnąć mnie właśnie selekcjoner Łazarek, który dał mi później szansę w kadrze. Z powodów osobistych nie zdecydowałem się na ten transfer, choć mieliśmy już wszystko uzgodnione. Dziś uważam, że to był błąd, bo Lech zdobył mistrzostwo Polski w 1983 roku. Może gdybym grał w Poznaniu, w kadrze dostałbym więcej szans? Tego się już nigdy nie dowiem – mówi.

Kariera Andrzeja Sikorskiego w seniorskiej reprezentacji Polski zakończyła się więc na 45 minutach rozegranych przeciwko Korei Północnej. – Jest oczywiście pewien niedosyt, bo chciałbym mieć na koncie tych występów znacznie więcej. Myślę, że było mnie na to stać pod względem umiejętności piłkarskich, ale zabrakło szczęścia w odpowiednim momencie. Czuję się jednak spełniony, bo łącznie występów we wszystkich kadrach mam w dorobku kilkadziesiąt. I z tego mogę być dumny – kończy.

Emil Kopański

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności