Aktualności
Szkoła, kort tenisowy, autobus... Co piłkarze robią po zakończeniu kariery?
Taką drogę wybrał choćby Maciej Tataj, były piłkarz między innymi Korony Kielce. Wciąż gra w piłkę, reprezentując barwy IV-ligowej Victorii Sulejówek, ale na co dzień jest nauczycielem wychowania fizycznego w jednym z warszawskich gimnazjów. Niewielu uczniów wie, że ich pedagog ma w swoim dorobku występy w ekstraklasie. – Trochę czasu już minęło. Brak rozpoznawalności mi jednak nie przeszkadza. Czasami czuję się obserwowany, a po chwili już ktoś biegnie z telefonem. Wtedy wiem, że za chwilę będę musiał znów obejrzeć bramkę samobójczą, którą strzeliłem w meczu z GKS Bełchatów, gdy grałem w Koronie – mówi z uśmiechem „król strzelców Mazowsza”.
To nie jest jego pierwsze podejście do pracy w szkole. Gdy w niższych ligach reprezentował barwy Okęcia Warszawa, także miał do czynienia z tego typu zajęciem. Będąc czynnym zawodnikiem skończył studia, a następnie zatrudnienie znalazł w liceum. Dostrzega jednak różnicę pomiędzy uczniami z tamtych lat a obecnymi. – Niektórzy dziś nie potrafią biegać, nie wspominając nawet o stabilizacji. Paradoksalnie lepiej sytuacja wygląda wśród dziewcząt. Ćwiczą z większym zaangażowaniem, wykazują się większą sprawnością. To też kwestia dzisiejszego wychowania. Często się zdarza, że rodzice podwożą dzieciaka pod samo wejście do szkoły. Chłopaki nie skaczą dziś po płotach i drzewach, nie rozwijają swojej koordynacji – ubolewa. Jak się okazuje, to nieco utrudnia realizację całkowitego programu. Trudno mu przeprowadzać ćwiczenia gimnastyczne, ale Tataj stara się raczej rozwijać w uczniach ich pasje. – Niczego nie narzucam, jeśli ktoś lubi piłkę i chce w nią grać na lekcjach wychowania fizycznego, nie ma problemu. Gdybym w takim przypadku kazał im za wszelką cenę robić wymyki czy inne tego typu zadania, mógłbym tylko zrobić im krzywdę – mówi z wyrozumiałością.
W sporcie pozostał też inny były piłkarz Korony, ale także między innymi Polonii Warszawa i belgijskiego KSK Beveren, Paweł Buśkiewicz. Nie zajmuje się już jednak futbolem. Postawił na… tenis. Zdobył licencje trenerskie i zaczął nauczać tej gry. – W pewnym momencie powiedziałem koledze, że czas dać już sobie spokój z piłką nożną. Jeżeli nie zdobywałem bramek będąc zawodnikiem Olimpii Elbląg, to jaka czekała mnie przyszłość? Doszły do tego problemy zdrowotne, walka na siłę była więc bez sensu – tłumaczy z dużą dawką samokrytyki. Postawił na tenis i nie był to przypadek. Jeszcze jako czynny piłkarz lubił wychodzić na kort, by poodbijać piłkę. Wbrew powszechnej opinii, nie jest to sport elitarny. Kort można wynająć za kilkadziesiąt złotych, a w ramach tego chętny dostaje cały sprzęt. Buśkiewicz postawił na tenis i nie żałuje. – Skończyłem kilka kursów, jestem posiadaczem amerykańskiej licencji, która uprawnia mnie do prowadzenia treningów na całym świecie. To, że nie grałem zawodowo w tenisa tylko mi pomaga. Nie umiałbym nikogo nauczyć gry w piłkę, bo nie potrafiłbym niczego pokazać. To mechanizmy – przekonuje.
Pomysłów na życie po karierze może być wiele. Radosława Kałużnego los zaprowadził do pracy jako pomocnik murarza, Aleksander Kłak od długiego czasu prowadzi w Antwerpii autobus miejski. W transporcie pracował również Eugeniusz Cebrat, który parał się profesją taksówkarza. Maciej Szczęsny przez kilka miesięcy pracował natomiast jako fotoreporter w jednym z dzienników. Niezależnie od rodzaju wykonywanej pracy, najważniejsze, aby każdy znalazł pomysł, jak zagospodarować się po zakończeniu piłkarskiej kariery.
Emil Kopański