Aktualności

Skandal w Starej Zagorze i (nie)zrehabilitowany sędzia

Specjalne16.04.2020 
Są takie mecze, które pamięta się przez wiele lat. Porażki, które budzą złość. Sytuacje, które zmieniają kariery. 16 kwietnia 2020 roku mija 48 lat od przegranej, która w uczestnikach tamtego spotkania nadal wzbudza emocje, choć ostatecznie wszystko skończyło się ogromnym sukcesem. Niemal pół wieku temu reprezentacja Polski przegrała w Starej Zagorze z Bułgarią 1:3, ale to nie piłkarze byli głównymi aktorami tego widowiska…

Biało-czerwoni po nieudanych kwalifikacjach do mistrzostw świata w 1970 roku przystępowali do batalii o awans na kolejną, wielką imprezę. Celem drużyny Kazimierza Górskiego, który przejął stery w kadrze z rąk Ryszarda Koncewicza, był udział w Igrzyskach Olimpijskich w Monachium w 1972 roku. W pierwszej rundzie Polacy rozbili olimpijską kadrę Grecji, wygrywając w dwumeczu 8:0. Prawdziwe wyzwanie czekało na naszą kadrę w fazie grupowej, w której los skojarzył ją z Bułgarią oraz Hiszpanią. Udział w Igrzyskach Olimpijskich mogła zapewnić sobie tylko jedna drużyna.

W kwalifikacjach brały udział młodzieżowe ekipy poszczególnych nacji. Dlatego pierwsze spotkanie – z Hiszpanią – które Polacy wygrali w Gijon 2:0 po bramkach Joachima Marxa i Włodzimierza Lubańskiego, zostało zapisane w annałach jako nieoficjalne. Inaczej było w przypadku drużyn z tak zwanego bloku wschodniego, w których panował ustrój komunistyczny. Zawodnicy z tych krajów nie mogli podpisywać zawodowych kontraktów z klubami, więc oficjalnie mieli status amatorów. Faworyzowało to reprezentacje takich krajów, które w praktyce były kadrami seniorskimi. Tak właśnie było w przypadku Polski i Bułgarii. Do pierwszego starcia tych drużyn doszło 16 kwietnia 1972 roku w Starej Zagorze.

Polacy wylecieli do Bułgarii dzień przed meczem. Nie mogli jednak udać się do hotelu, by tam zbierać siły przed zbliżającą się potyczką. W ramach „braterstwa socjalistycznych narodów” najpierw zmuszeni zostali do odbycia wycieczki. Po wylądowaniu w Sofii najpierw złożyli kwiaty pod pomnikiem Georgiego Dimitrowa, zwanego ojcem bułgarskiego komunizmu. Później udali się na cmentarz, by uczcić pamięć dwóch znamienitych piłkarzy – Georgiego Asparuchowa i Nikoły Kotkowa – którzy zginęli tragicznie w wypadku samochodowym niespełna rok wcześniej. Dopiero później mogli wyruszyć w drogę do Starej Zagory, gdzie następnego dnia mieli zmierzyć się z Bułgarami.

Mimo wielu niedogodności i wysokiej, piłkarskiej klasy rywala, spotkanie lepiej rozpoczęli biało-czerwoni. W pierwszej połowie to oni objęli prowadzenie. Jan Banaś odnalazł podaniem Włodzimierza Lubańskiego, a gwiazdor naszej reprezentacji pokonał strzegącego bułgarskiej bramki Stojana Jordanowa. Na przerwę schodzili więc z upragnioną zaliczką, ale to, co złe, miało dopiero nadejść. I to z najmniej spodziewanej strony…


Po zmianie stron głównym aktorem widowiska stał się arbiter. Rumun Victor Padureanu kilkanaście minut po wznowieniu gry w zamieszaniu w polu karnym dopatrzył się przewinienia Mariana Ostafińskiego. Zdecydował się podyktować rzut karny, z czym nie mogli się zgodzić biało-czerwoni. Najgłośniej dyskutował oczywiście kapitan, Włodzimierz Lubański. W końcu jednak obejrzał żółtą kartkę, za chwycenie arbitra za rękę. Odwrotu nie było. Naprzeciw Huberta Kostki stanął Christo Bonew i pewnie posłał piłkę do siatki. To rozsierdziło Lubańskiego, który ponownie zaczął dyskusję z arbitrem. Padureanu po chwili… wyjął czerwoną kartkę, odsyłając gwiazdę polskiej kadry do szatni. Lubański stał się drugim w historii – po Bernardzie Blaucie – reprezentantem Polski, który został wykluczony z gry.

Kilka minut później doszło do kolejnej, bardzo kontrowersyjnej sytuacji. W sytuacji sam na sam z bramkarzem Bułgarów znalazł się Jan Banaś. Polak znalazł drogę do bramki, rumuński arbiter uznał trafienie, ale po chwili… zmienił decyzję. Pod naciskiem bułgarskich piłkarzy, i konsultacji ze swoim asystentem, który w pierwszej chwili nie sygnalizował niczego niezgodnego z przepisami, odgwizdał…  spalonego.

Rozbici Polacy na dziesięć minut przed końcem stracili drugiego gola, a Bułgarzy wyprowadzili jeszcze jeden cios. Na dwie minuty przed końcowym gwizdkiem w bardzo podobnej do Banasia sytuacji znalazł się Christo Bonew, ale tym razem Victor Padureanu nie użył już gwizdka. W domach Polaków, którzy oglądali to spotkanie w telewizji, zawrzało. Bonew znajdował się bowiem ewidentnie na spalonym, ale tego rumuński sędzia już nie dostrzegł. Po kilku minutach zakończył mecz, stając się na wiele lat symbolem sędziowskiej nieuczciwości.

Także sami piłkarze, już w hotelu, byli rozgoryczeni postawą arbitra. Doszło nawet do sytuacji, w której biało-czerwoni postanowili nastraszyć sędziego. Przy kolacji dostrzegli Rumuna jedzącego posiłek w innej części sali. Gdy złapali kontakt wzrokowy, Zygmunt Anczok na ich oczach zaczął teatralnie ostrzyć nóż. Rumuńska trójka sędziowska szybko skończyła kolację, a gdy podniosła się od stolika, nasi kadrowicze ruszyli za nimi. Sędziowie błyskawicznie udali się w drogę do domu…

>>> ZOBACZ SKRÓT MECZU BUŁGARIA – POLSKA <<<

Po latach kilku reprezentantów Polski przyznało jednak, że nie wszystkie decyzje arbitra były nieuzasadnione. Sam Włodzimierz Lubański zdradził, że po rzucie karnym posłał w stronę sędziego mnóstwo wulgarnych słów i decyzja o wykluczeniu go z gry miała swoje racje. Także Kazimierz Górski – który na gorąco po meczu, wbrew swoim zwyczajom, skrytykował publicznie Rumuna – przyznał, że jego zdaniem zachowanie Lubańskiego nie było zbyt mądre i wszczęcie przez niego dyskusji, gdy decyzja jest już nieodwołalna, nie miało żadnego sensu. Dało jedynie pretekst arbitrowi, aby pozbyć się kapitana reprezentacji Polski z boiska.

Od tego czasu minęło 48 lat. Biało-czerwoni – mimo porażce w Starej Zagorze – awansowali na Igrzyska Olimpijskie w Monachium, a później wywalczyli na nich złoty medal. Sędzia starcia z Bułgarami po latach został w pewien sposób „zrehabilitowany”, ale nadal jest chyba najbardziej pamiętanym arbitrem w historii polskiego futbolu. Zaraz obok Howarda Webba…

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności