Aktualności

[RECENZJA] „Górnik Zabrze: Opowieść o złotych latach”

Specjalne21.10.2017 

Dziś myśląc o Górniku Zabrze w kontekście młodego zespołu beniaminka, którego gra imponuje w Ekstraklasie, warto wrócić do czasów, gdy ten klub był hegemonem w Polsce, również pokazując klasę w europejskich pucharach.

Nad w trzech czwartych nowoczesnym stadionem unosi się lekka mgła, ponad dwadzieścia tysięcy ludzi krzyczy na cześć Górnika Zabrze, młodej drużyny trenera Marcina Brosza szarżującej na każdego rywala, walczącej pomimo braku doświadczenia, mniejszej jakości i statusu beniaminka. W ostatnich latach to najlepszy moment dla zasłużonego klubu, ale też idealny, by przypomnieć, że w Zabrzu widziano już większe osiągnięcia, wspanialsze czasy.

Doskonale robi to Paweł Czado w książce „Górnik Zabrze: Opowieść o złotych latach”.

A przecież można przyczepić się już do tytułu. Bo bardziej od lat pasowałyby dekady. Opowieść tego śląskiego dziennikarza zaczyna się tuż po wojnie, trwa aż do ostatniej dekady XX wieku. I w każdym z dziesięcioletnich okresów można wskazać wielkie drużyny Górnika, piłkarzy kluczowych dla klubu oraz reprezentacji Polski. Z jednej strony to łatwość i przyjemność opowiadania, z drugiej – wyzwanie, by wszystko zmieścić na ponad czterystu stronach.

Stąd książka Czady ma przemyślaną, ciekawą strukturę. Jest poprowadzona chronologicznie, z wyjątkami powrotu do pierwszych lat konkretnej drużyny, czasem umiejętnego łączenia czasów Górnika z lat 70. i 80. Jednak zaczyna się tak, jak powinna każda historia wielkiego klubu – od wskazania oraz opowiedzenia, kim byli jego bohaterowie. U Czady, jak od zawsze w piłce nożnej, wszystko ma swój początek w szatni.

W „Opowieści o złotych latach” najpierw poznajemy wzruszającą historię Józefa Kaczmarczyka, potem losy kolejnych, choć bardziej rozpoznawalnych gwiazd: Ernesta Pohla, Włodzimierza Lubańskiego, Zygfryda Szołtysika i innych. Różnorodność, ale też styl prowadzenia narracji pozwala na utrzymanie uwagi czytelnika – nie są to długie historie, bardziej dynamiczne, skupiające się albo na najistotniejszych wydarzeniach, albo na najlepszych anegdotach. I, co równie ważne, Czado nie pomija żadnego z zawodników, nawet tym mniej istotnym w historii poświęcając kilka zdań.

Interesującym zabiegiem autora jest poprowadzenie części książki według słów piosenki Skaldów, pt. „Górą Górnik” na cześć zespołu z Lubańskim, Oślizło, Szołtysikiem, Stefanem Florenskim i Hubertem Kostką. Jednak najlepsze fragmenty to te, które przedstawiają nie piłkarzy, lecz trenerów: zaczynając od tych, których do Zabrza ściągano z Węgier, a potem już polskich szkoleniowców. Różnice i podobieństwa, inspiracje w myśli prowadzenia drużyny są kolejnym wymiarem pozwalającym zagłębić się w ówczesne warunki, metody i czasy.

To jest siła tej książki: opowiadanie nie tylko o Górniku, ale przedstawienie, jaki był wymiar społeczny tego fenomenu, zwłaszcza przez pryzmat pracowników kopalń. Od całkowitego wsparcia do końca lat 80., gdy w referendum tylko jeden głos jest za pozostawieniem piłkarzy na „rachunku” kopalni Zabrze. Symboliczne rozerwanie tej długiej na kilka dekad więzi pokazuje trudność przejścia w nowy ustrój, odnalezienia się w innych warunkach nie tylko tego klubu.

Sami piłkarze chętnie oddają klimat ich czasów, zdecydowanie też lepiej tłumaczą umiejętności swoich kolegów, a nawet style gry poszczególnych zespołów. Dlatego atutem jest rzadkie użycie, czy odwołanie się do relacji prasowych, niewiele jest też innych źródeł niż bezpośrednie rozmowy autora. Także to pozwoliło mu stworzyć książkę według własnego pomysłu, z zachowaniem równego, wysokiego poziomu. Aż do samego, ciekawego zainteresowania, które – poprzez osobę Łukasza Milika, brata Arkadiusza, napastnika Napoli, reprezentacji Polski i pewnie ostatniego do dziś tej klasy piłkarza występującego w Górniku – wskazuje przyszłość klubu. Inną niż przed laty, ale też z silnym naciskiem na tożsamość miasta, regionu, czyli kolejny aspekt przewijający się przez całą książkę.

Wciąż mało jest tak dobrych książek, wnikliwie opisujących historię różnych polskich klubów, pozwalających bohaterom danych wydarzeń opowiedzieć je ze swojej perspektywy. Dlatego po „Wielkim Widzewie” Marka Wawrzynowskiego, „Śnie o potędze” Mateusza Migi o Wiśle Kraków oraz kilku innych tytułach, teraz ten Pawła Czady warto dodać na swoją półkę.

Michał Zachodny

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności