Aktualności

[NIEZAPOMNIANI] Jan Furtok – bohater kibiców HSV

Specjalne21.03.2020 

Jan Furtok to dziecko Katowic. Jako junior występował przez chwilę w tamtejszym Górniku, by jako piętnastolatek trafić do GKS. Czas pokazał, że stał się prawdziwą legendą tego klubu, a numer 9, z którym grał, został zastrzeżony. W 209 ligowych spotkaniach zdobył 85 bramek, a przecież strzelał nie tylko w Katowicach. Do dziś jest pamiętany i wspominany zwłaszcza w Hamburgu – bronił barw tamtejszego HSV przez pięć sezonów, zapisując się na stałe w historii tego klubu.

Swój ekstraklasowy debiut Jan Furtok zaliczył wiosną 1980 roku. Miał wtedy tylko 18 lat, a jego GKS spadł z ligi, zajmując przedostatnie miejsce w tabeli. Swoje seniorskie szlify Furtok zbierał więc na zapleczu krajowej elity, do której powrócił z „GieKSą” w 1982 roku. W premierowym, pełnym sezonie w ówczesnej I lidze zdobył dziewięć bramek, co było wynikiem więcej niż przyzwoitym. Jeszcze lepiej było w kampanii 1983/1984, podczas której wyśrubował swój rekord do jedenastu trafień ligowych.

W nagrodę za dobrą dyspozycję w maju 1984 roku dostał szansę debiutu w reprezentacji Polski. Wyszedł na murawę w podstawowym składzie w towarzyskim meczu przeciwko Irlandii. Na pierwsze trafienie z orłem na piersi poczekał do grudnia 1985 roku, a wtedy jego kariera w GKS nabierała już rozpędu. W rzeczonym sezonie 1985/1986 katowiczanie sięgnęli po krajowy puchar, a sam Furtok ustrzelił w lidze 17 goli. O trzy trafienia więcej na swoim koncie zapisał Andrzej Zgutczyński z Górnika Zabrze i to właśnie on wywalczył koronę króla strzelców.

Sam Furtok nie zwalniał tempa. W kolejnym sezonie strzelił szesnaście goli, w następnym – osiemnaście. Miał pewne miejsce w reprezentacji Polski, wyjechał na mistrzostwa świata do Meksyku. Znalazł się w wieku najlepszym dla napastnika. Gdy miał 26 lat, dostał ofertę z Bundesligi. Trafił do Hamburgera SV, gdzie szybko stał się bardzo ważnym ogniwem zespołu. W premierowym sezonie (1988/1989) trafił do siatki dziewięć razy, jednak coraz bardziej się rozkręcał. Sezon 1989/1990 zakończył z dorobkiem dziesięciu trafień, a w kolejnych rozgrywkach strzelał już seriami.

Szczególnie popisowa w jego wykonaniu była wiosna. W samym kwietniu dwukrotnie ustrzelił hat-tricka (w meczach z Eintrachtem Frankfurt i Herthą BSC), w spotkaniach z KFC Uerdingen 05 oraz Karslruher SC dwukrotnie cieszył się z gola. Jego bilans zamknął się na dwudziestu ligowych trafieniach. Tytuł króla strzelców Bundesligi przeszedł mu tuż obok nosa. – Byłem „tylko” wicekrólem strzelców, bo Roland Wohlfarth z Bayernu Monachium wyprzedził mnie o jednego gola – wspominał w rozmowie z Łączy Nas Piłka.

W kolejnych sezonach Furtok spuścił nieco z tonu, notując w dwóch kampaniach łącznie dwanaście ligowych trafień. Bilans w Bundeslidze w barwach HSV zamknął więc na 135 spotkaniach, w których zdobył 60 bramek. Daje to średnią w bardzo dobrej wysokości 0,44 gola na rozegrany mecz. Lepszym bilansem w historii polskich zawodników w lidze niemieckiej może pochwalić się tylko Robert Lewandowski. Nic dziwnego, że kibice z Hamburga cały czas o nim pamiętają. Furtok do dziś otrzymuje listy od fanów HSV z prośbą o autografy. Na wszystkie prośby z przyjemnością odpowiada, zresztą w jego domu szczególne miejsce zajmuje regał z pamiątkami z czasów gry w Hamburgu.


Po opuszczeniu HSV Furtok przez dwa lata grał jeszcze dla Eintrachtu Frankfurt, jednak nie nawiązał do swojego najlepszego okresu kariery. W 1995 roku powrócił do Polski i przez ponad dwa sezony zakładał jeszcze koszulkę GKS Katowice, którego jest legendą. Po zakończeniu kariery był trenerem, dyrektorem sportowym i prezesem klubu z Bukowej, pełnił także funkcję dyrektora reprezentacji Polski. Dziś mieszka w Katowicach, wiedzie życie emeryta, ale kibice z Hamburga wciąż nie zapominają o swoim bohaterze sprzed lat.

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności