Aktualności
[MŁODZIEŻ NA MEDAL] Turniej UEFA Portugalia 1961
Rok 1961, słoneczna Portugalia. Reprezentacja Polski do lat 18 rozpoczyna rywalizację w turnieju UEFA, będącym wówczas nieformalnym bojem o mistrzostwo Europy. Biało-czerwoni nie należą do faworytów, ale mają ochotę na sprawienie niespodzianki. Swój cel osiągają – kończą ze srebrnym medalem na koncie.
To szczególny turniej dla historii polskiego futbolu. Po raz pierwszy jakakolwiek kadra narodowa sięgnęła po medal ważnej imprezy. Wcześniej pierwsza reprezentacja uczestniczyła w mistrzostwach świata, kadra występowała także na igrzyskach olimpijskich, ale nigdy wcześniej nie dotarła do strefy medalowej.
Od szczepionki na ospę do rozbicia Francji
A niewiele brakowało, aby Polacy w ogóle do Portugalii nie polecieli. Ze względu na ówczesny ustrój polityczny i relacje pomiędzy naszym krajem a „Zachodem”, długo zastanawiano się, czy naszych graczy posłać w bój. Ostateczna decyzja była pozytywna, ale wszyscy zawodnicy musieli zaszczepić się przeciwko ospie. Szczepionki wywołały falę kłopotów, takich jak osłabienie organizmu czy gorączka, ale Polacy ruszyli wreszcie do Portugalii, by tam powalczyć o zwycięstwo w prestiżowym turnieju.
W pierwszym spotkaniu biało-czerwoni stanęli w Leirii oko w oko z Francją. Faworytem, i to murowanym, byli nasi rywale. Nikt nie spodziewał się, że Polacy będą w stanie sprawić niespodziankę, a jednak… udało się. Nasza reprezentacja rozbili Francuzów aż 4:1, a łupem bramkowym podzielili się Jerzy Musiałek i Roman Kasprzyk, którzy zapisali na swoim koncie po dwa trafienia.
Francja i Grecja na drodze do półfinału
Nic więc dziwnego, że w kolejnych meczach nikt już nie zamierzał Polaków lekceważyć. W naszym kraju trwała Wielkanoc, ale reprezentacja do lat 18 nie zamierzała myśleć o świątecznym stole. Miała inny cel – pokonać w kolejnym meczu Austrię. Po raz kolejny biało-czerwoni wywiązali się z niego wyśmienicie. Zygfryd Szołtysik i Czesław Studnicki bardzo szybko zapewnili drużynie dwubramkowe prowadzenie. Dzieła zniszczenia chwilę po przerwie dokonał Musiałek, jeden z najlepszych zawodników naszej kadry w Portugalii.
Decydujące o awansie do półfinału starcie Polacy rozegrali 4 kwietnia 1961 roku w Lizbonie z Grecją. Toczona w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych potyczka rozpoczęła się świetnie dla naszej kadry. Po raz kolejny błysnął Musiałek, który znów dwukrotnie trafił do siatki. Wszystko jednak zmieniło się przez błędy naszego golkipera, Jerzego Karasińskiego, który zawinił przy dwóch golach strzelonych przez Greków. Tego dnia południowcy nie byli jednak w stanie odebrać Polakom awansu – remis 2:2 zapewnił biało-czerwonym promocję do półfinału!
Maier i Overath zatrzymani przez Polaków
Olbrzymim sukcesem było pokonanie w nim reprezentacji Republiki Federalnej Niemiec. Gdy spojrzymy na skład naszych rywali, znajdziemy kilka bardzo znanych nazwisk, które na stałe zapisały się w historii nie tylko europejskiego, ale i światowego futbolu. Dowodzona przez legendarnego Helmuta Schoena drużyna miała w swoich szeregach Seppa Maiera czy Wolfganga Overatha, czyli późniejszych mistrzów globu. Skazywani na porażkę Polacy postarali się jednak o dużą niespodziankę. Najpierw Janusz Kowalik, wówczas piłkarz II-ligowej Cracovii, dobił strzał z dystansu Jerzego Musiałka, dając Polakom prowadzenie. Później Niemcy doprowadzili do wyrównania, ale ostatnie słowo należało do biało-czerwonych. Ponownie na liście strzelców, tym razem po indywidualnej akcji i kapitalnym uderzeniu w samo okienko bramki Maiera, zapisał się Kowalik. Niemożliwe stało się faktem – w finale mieli zagrać reprezentanci Polski.
W dziesięciu nie dali rady
W decydującym meczu było już jednak znacznie gorzej. Polacy już chwilę po pierwszym gwizdku stracili swojego najlepszego stopera, Janusza Rewilaka (klubowego kolegę Kowalika z Cracovii), który opuścił boisko z urazem kostki. Dziś nie wydaje się to wielkim problemem, ale trzeba pamiętać, że wówczas nie można było dokonywać zmian. Grając w osłabieniu jednego zawodnika biało-czerwoni nie zdołali sprostać faworyzowanym gospodarzom. Kapitalny mecz rozegrał piłkarz FC Porto Manuel Serafim, który aż czterokrotnie pokonał naszego bramkarza. Polacy przegrali więc aż 0:4, ale przywieźli do kraju pierwszy medal z międzynarodowej imprezy. Na kolejny w tej kategorii wiekowej trzeba było czekać jedenaście lat.
Jak potoczyły się losy srebrnych medalistów?
Późniejsze losy zawodników występujących wówczas w reprezentacji Polski do lat 18 potoczyły się bardzo różnie. Niektórzy trafili do seniorskiej kadry i święcili z nią triumfy, inni natomiast nie poradzili sobie z wymaganiami, jakie postawił przed nimi dorosły futbol. Bardzo wcześnie odszedł Jerzy Musiałek, jeden z bohaterów półfinałowego spotkania z RFN. Dysponujący świetną techniką, wkładający w każdy mecz całe swoje siły zmarł przedwcześnie w 1980 roku na zawał serca, mając zaledwie 38 lat. Wcześniej rozegrał 13 spotkań w reprezentacji Polski, a w barwach NAC Breda wywalczył Puchar Holandii. Do pierwszej kadry trafili także Roman Kasprzyk, Janusz Kowalik, Janusz Żmijewski, Andrzej Rewilak i Krzysztof Hausner, ale w dorosłej kadrze odegrali tylko epizodyczne role. Na dłużej zagościł w niej Zygfryd Szołtysik, który jedenaście lat później sięgnął po mistrzostwo olimpijskie pod wodzą Kazimierza Górskiego. Bramkarz Jerzy Karasiński stał się legendą Lecha Poznań, a Karol Kapciński przywdziewał później koszulkę między innymi New York Cosmos, gdzie jego kolegą klubowym był Konrad Kornek.
Emil Kopański
Reprezentacja Polski U-18 na turnieju UEFA Portugalia 1961:
Jerzy Apostel (GKS Gliwice), Norbert Błaszczyk (Baildon Katowice), Krzysztof Hausner (Cracovia, 1A), Józef Janduda (Zryw Chorzów), Karol Kapciński (Unia Oświęcim), Jerzy Karasiński (Olimpia Poznań), Roman Kasprzyk (Naprzód Lipiny, 2A), Bogdan Kędzia (Arka Gdynia), Janusz Kowalik (Cracovia, 6A), Edmund Marzec (Wyzwolenie Chorzów), Jerzy Musiałek (GKS Gliwice, 13A/1), Alojzy Nowak (Dąb Katowice), Andrzej Rewilak (Cracovia 1A), Czesław Studnicki (BKS Bielsko-Biała), Zygfryd Szołtysik (Zryw Chorzów, 46A/10), Janusz Żmijewski (Legia Warszawa, 15A/7).
Trener: Władysław Stiasny (21.06.1906 – 09.12.1988) Były piłkarz Cracovii, obrońca/pomocnik. Mistrz Polski z 1932 roku, wicemistrz Polski 1934. Członek honorowy Polskiego Związku Piłki Nożnej (1985).