Aktualności
Łowcy autografów – wytrwałość, cierpliwość, spryt!
Kadrowiczów, którzy w poniedziałek zjawili się w Warszawie, oprócz tłumu dziennikarzy powitały także dziesiątki fanów uzbrojonych w markery i teczki pełne zdjęć zawodników. Wszyscy mają jeden cel – wyprzedzić innych i wywalczyć autograf. To nie jest łatwe zadanie. Niezbędna jest cierpliwość, wytrwałość i spryt. Większość z nich w hotelu zameldowała się jeszcze przed wszystkimi zawodnikami. – Czekam od godziny 11:00, posiedzę tutaj do wieczora. Mam nadzieję, że uda mi się spotkać wszystkich piłkarzy – mówi Adam, który pierwszy raz po podpisy biało-czerwonych wybrał się cztery lata temu. – To była kadra Franciszka Smudy, do tego w ligowym składzie – uśmiecha się, wspominając dawne „polowanie”. – Nie dotarło wówczas aż tak wielu łowców i zdobyć autograf było zdecydowanie łatwiej. Dla mnie każdy, kto występuje z orłem na piersi, jest godny podziwu – tłumaczy.
Większość fanów podziela opinię Adama. Tak jest też w przypadku Oli, która również stara się zdobyć podpisy wszystkich wybrańców selekcjonera, a także samego szkoleniowca. – Jestem bardzo zadowolona, że mogę zobaczyć na żywo swoich idoli. Nie mam ulubionego zawodnika, jestem dumna z gry całej naszej drużyny – tłumaczy. Nieco ściślej określone cele ma jej koleżanka Kasia, ale i ona próbuje „przechwycić” każdego z reprezentantów. – Najbardziej chciałabym spotkać Kubę Błaszczykowskiego, Roberta Lewandowskiego i Łukasza Piszczka, bo jestem wielką fanką Borussii Dortmund – mówi. Tym razem przeżyła rozczarowanie – Lewandowski i Piszczek nie pojawili się w lobby, a Błaszczykowski z kibicami spotkał się już po jej odjeździe.
Łowcy podpisów czyhają na zawodników długie godziny. Co jednak przez ten czas robić w hotelu? Wszyscy mają swoje sposoby. – Rozmawiamy o zawodnikach, o swoich zdobyczach. To niekończący się temat – przekonuje Kasia. – Najczęściej w międzyczasie szukam informacji o terminach przylotów, czytam newsy dotyczące zgrupowania, albo po prostu przeglądam strony internetowe – tłumaczy Adam.
Do hotelu można wejść „z marszu”, mając w ręce zeszyt i długopis, ale ci, którzy zajmują się zbieraniem podpisów dłużej, do zgrupowania są bardzo dobrze przygotowani. Dysponują specjalnymi teczkami na zdjęcia, pozwalającymi uniknąć nerwowego przekładania czy poszukiwania fotografii, gdy na horyzoncie pojawi się wyczekiwany zawodnik. – To trwa dosyć długo. Po ogłoszeniu składu reprezentacji na dany mecz szukam zdjęć w internecie, najczęściej profilowych, ale także ciekawych, śmiesznych. Potem trzeba oddać je do wywołania, a w międzyczasie spróbować znaleźć plan zgrupowania, aby dowiedzieć się, gdzie i o której godzinie można spotkać zawodników – tłumaczy Adam. Jego słowa potwierdza Ola. – Sprawdzamy wszystkie możliwe strony internetowe, ale najczęściej niezawodne bywają witryny PZPN i Łączy Nas Piłka, tam można dowiedzieć się naprawdę wiele o planach reprezentantów – mówi.
Kolekcjonerzy przy kadrze zjawiają się na tyle często, że są już rozpoznawani przez ochronę, sztab szkoleniowy czy samych zawodników. – Mistrzem jest Artur Jędrzejczyk. Gdy tylko widzi, że któryś z jego kolegów podpisuje zdjęcia, często podchodzi, aby zobaczyć jak one się prezentują. A później jest szyderka – mówi z uśmiechem Adam, który mimo swojej obecności na niemal każdym zgrupowaniu, nigdy nie sprawiał problemów ochronie.
„Polowania” kończą się z różnym skutkiem, ale łowcy autografów nie zniechęcają się niepowodzeniami. Jedno jest pewne – będą towarzyszyć każdemu zgrupowaniu reprezentacji Polski!
Ze zgrupowania Emil Kopański