Aktualności

Dla takich chwil warto było zostać piłkarzem

Specjalne17.04.2015 
„Moje najważniejsze 90 minut” – to cykl Łączy Nas Piłka, w którym prezentujemy wspomnienia byłych reprezentantów Polski o wyjątkowych występach w biało-czerwony barwach. Czas na Pawła Golańskiego, 14-krotnego reprezentanta kraju, uczestnika Euro 2008 w Austrii i Szwajcarii, którego Korona Kielce dziś o godzinie 18:00 zagra w 28. kolejce T-Mobile Ekstraklasy z Ruchem Chorzów.
Z 14. meczów, które rozegrałem w biało-czerwonych barwach, zdecydowanie najbardziej utkwiło mi w pamięci pierwsze spotkanie z reprezentacją Portugalii w eliminacjach mistrzostw Europy 2008. Do tego meczu przystępowaliśmy po wymęczonym, zrodzonym w wielkich bólach wyjazdowym zwycięstwie 1:0 z Kazachstanem. Styl, jaki zaprezentowaliśmy w tym spotkaniu, spotkał się z ostrą krytyką. Mnie również się dostało. Nie mogłem być pewny, że w następnym meczu trener Leo Beenhakker ponownie da mi szansę. W sztabie szkoleniowym długo zastanawiano się, czy to właśnie ja powinienem wystąpić przeciwko szybkim i znakomicie wyszkolonym skrzydłowym portugalskiej drużyny. Wszystkie nazwiska zespołu Luisa Felipe Scolariego robiły ogromne wrażenie w Europie i na całym świecie.

Leo mi zaufał. Pamiętam sytuację, kiedy w hotelowej windzie zapytał, czy jestem gotowy, żeby grać przeciwko jednym z najlepszych piłkarzy świata. Zdecydowanie odpowiedziałem, że jak najbardziej. To pytanie było dla mnie jasnym przekazem, że selekcjoner na mnie liczy, że będę grał.

Dwa słowa o Beenhakerze. Trener przed spotkaniem bardzo nas motywował, mówił, że jesteśmy silni i wygramy z Portugalią. Był bardzo pewny siebie i to przełożyło się na cały zespół. Docierał do każdego piłkarza. Do mnie też. Spowodował, że byłem niezwykle skoncentrowany i przekonany, że jeżeli wpuści mnie na boisko, to potrafię zagrać dobrze i zrehabilituję się za słaby występ przeciwko Kazachstanowi. Leo na zawsze zapamiętam, jako bardzo dobrego psychologa. Kiedy widział jakieś niepokojące sytuacje na treningach czy poza boiskiem, to od razu z nami rozmawiał. Nie głaskał nas. Zdarzały się mocne rozmowy. Ci, którzy mieli możliwość z nim pracować, potwierdzą moje słowa.

Pamiętam, jak podczas rozgrzewki ujrzeliśmy stadion, zapełniający się tysiącami flag i strojów w barwach narodowych. To nas dodatkowo motywowało. Cała sportowa Polska i nie tylko trzymała za nas kciuki. Czułem jak z każdą minutą nasilają się dreszcze emocji. Wcześniej nie miałem jakiegoś dużego doświadczenia, szczególnie jeśli chodzi o arenę międzynarodową. Niewątpliwie był to dla mnie największy sprawdzian, największe sportowe wyzwanie, więc i presja była nieporównywalnie większa niż podczas innych, rozgrywanych przeze mnie spotkań. Wyszedłem na boisko na największy mecz mojego życia!



Samo spotkanie z Portugalczykami niewątpliwie nam wyszło. Wojtek Kowalewski zastanawiał się nawet przed meczem, ile razy będzie musiał interweniować, żeby uchronić naszą reprezentację przed utratą gola, a jak się okazało – dużo pracy nie miał. Wyłapywał piłki z dośrodkowań i tyle.

Beenhakker uczulał nas przed spotkaniem, żebyśmy nie dali zepchnąć się do defensywy. Twierdził, że pierwsze 20 minut będzie kluczowe, a strzelony gol otworzy nam furtkę do stwarzania następnych, groźnych sytuacji pod bramką przeciwnika. I tak rzeczywiście było. Ebi Smolarek strzelił dwa piękne gole w 9. i 18. minucie spotkania. Były kolejne sytuacje. Był słupek Maćka Żurawskiego. Wynik 2:0 w pierwszej odsłonie spotkania, to zdecydowanie najniższy wymiar kary dla podopiecznych Luisa Felipe Scolariego.

Zagraliśmy bardzo dobrze w defensywie. Nie tylko obrońcy, ale cały zespół. Zgodnie z poleceniem Beenhakkera, narzuciliśmy pressing. To my dyktowaliśmy warunki gry. Utrzymywaliśmy się przy piłce. Po uzyskaniu dwubramkowego prowadzenia nie cofnęliśmy się, stwarzaliśmy kolejne sytuacje. Rywale dopiero w 92. minucie spotkania strzelili gola kontaktowego. Tak naprawdę, to była jedna z bardzo niewielu sytuacji, którą sobie stworzyli.



Czasami wynik nie odzwierciedla poziomu gry i na odwrót. Natomiast w tym meczu wszystko ułożyło się idealnie. Była bardzo dobra gra oraz bardzo dobry wynik. Portugalczycy wypadli słabo, bo im nie pozwoliliśmy, żeby zagrali lepiej. Tym meczem udowodniliśmy, że możemy rywalizować z najsilniejszymi reprezentacjami, jak równy z równym.

Oprócz samego spotkania zapamiętałem na całe życie dźwięki hymnu narodowego, wydobywające się z ponad 40. tysięcy gardeł. Dla takich chwil warto było zostać piłkarzem.

Wysłuchał Jacek Janczewski

Korona Kielce Pawła Golańskiego dziś o godzinie 18:00 zagra w 28. kolejce T-Mobile Ekstraklasy z Ruchem Chorzów. #TydzieńAkcjiCAFE. Bądź z nami! Więcej <<<TUTAJ>>>.
TAGI: Reprezentacja Polski, Paweł Golański, Moja najważniejsze 90 minut,

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności