Aktualności

Zamiast chodzić po ziemi, fruwa. Metamorfoza Patrycji Balcerzak

Reprezentacja17.09.2020 
Pół roku temu razem z reprezentacją cieszyła się z okazałych zwycięstw nad Mołdawią i Azerbejdżanem. Po powrocie ze zgrupowania radości było już znacznie mniej, bo rozpoczęła się światowa pandemia, która uziemiła nas wszystkich, także sportowców, w domach. Cztery miesiące temu natomiast szykowała się do operacji stopy, po której szybko wróciła do zdrowia. Patrycja Balcerzak wróciła już do gry w Bundeslidze, a teraz razem z kadrą szykuje się do dwóch najważniejszych meczów tego roku: z Czeszkami. -  Musimy być wyrafinowanymi, pewnymi siebie i sprytnymi, bezwzględnymi piłkarkami - mówi pomocniczka.

Można powiedzieć, że „Balci” to już ekspertka od wypowiadania się przed spotkaniami z naszym południowym sąsiadem. To właśnie z nią rozmawialiśmy pod koniec sierpnia minionego roku, kiedy Polki meczem z Czechami miały zainaugurować kwalifikacje do mistrzostw Europy. Czeszki jednak się zatruły, a starcie, którego biało-czerwone były faworytkami, przełożono. Z powodu pandemii odbędzie się dopiero teraz.

- Pamiętam, że gdy przełożono tamten mecz byłam wściekła. Trudno mi było uwierzyć, że z powodu choroby rywalek nie możemy zagrać. Tym bardziej, że byłam świetnie przygotowana do gry. Nie wracałam po kontuzji, przepracowałam cały okres przygotowawczy i czułam się wyśmienicie. Teraz jestem w zupełnie innym punkcie. Nie czuję się co prawda gorzej, ale inaczej. Jestem na pewno bardziej dojrzała. Zrozumiałam, że w życiu nie można być na nic przygotowanym. Nigdy nie podejrzewałabym, że przytrafi nam się pandemia, nie przewidziałabym swojej operacji. Teraz wiem, co i ile mogę dać drużynie i jestem zmotywowana, by pomóc jej w wygraniu tego dwumeczu. Ten rok był jak oczekiwanie pomiędzy jednym Bożym Narodzeniem a drugim i liczenie na to, że teraz dostanie się fantastyczny prezent - mówi żartobliwie Patrycja Balcerzak.

Trudny czas pandemii

Prezentem dla pomocniczki reprezentacji Polski był także koniec pandemicznej izolacji. Jak sama przyznaje, ten czas był dla niej niezwykle trudny psychicznie. - Najgorszy był pierwszy miesiąc siedzenia w domu. To był czas dużej zmienności nastrojów. Jednego dnia mogłam mieć ogromną motywację do treningów, drugiego żadnej. Po powrocie do Niemiec trochę się rozluźniłam. Trenowałam wtedy głównie na tarasie, z czego ubaw mieli właściciele mieszkania, które wynajmuję. Całe szczęście jednak, że miałam taras, bo nie każdy mógł liczyć na taki luksus! - śmieje się Balcerzak. I dodaje: - W takich chwilach jak pandemia, doceniamy małe rzeczy, których na co dzień nie zauważamy. Na przykład nie umiesz cieszyć się z tego, że jesteś zdrowa, aż nagle masz operację i nie możesz chodzić…

Zabieg wycięcia gangliona ze stopy zawodniczka niemieckiego SC Sand przeszła dokładnie 27 maja. - Termin operacji niestety nieco się opóźnił, przez co straciłam około dwóch-trzech tygodni treningów. Na domiar złego, po zabiegu nie wszystko dobrze się goiło i znów musiałam czekać. Na szczęście teraz jest już, odpukać, bardzo dobrze - zaznacza „Balci”.

Powrót do klubowych treningów był dla reprezentantki Polski wejściem do nowego świata. I nie chodzi tu tylko o nową, pandemiczną, rzeczywistość, a o zmiany, jakie zaszły w jej zespole. - Odeszło dużo zawodniczek, menedżerka, dyrektor sportowy. Długo nie mieliśmy trenera i w międzyczasie trenował nas właśnie dyrektor sportowy, który jest byłym szkoleniowcem. Cierpliwość się jednak opłaciła, bo w końcu drużynę objęła trenerka ze Szwajcarii, która ma uprawienia UEFA Pro i przez pięć lat była selekcjonerką reprezentacji do lat 19. To niezwykle świadoma osoba, która świetnie komunikuje się z piłkarkami i drużyną - chwali ją Patrycja Balcerzak, która zaznacza jednocześnie, że wreszcie poczuła, iż w klubie ma taką samą jakość szkolenia, co w kadrze narodowej.

- Wracając do klubu zawsze musiałam dużo wymagać od siebie, by pozostać na odpowiednim poziomie. Cieszę się, że to się zmieniło i że trenerka analizuje moją pracę, dużo ze mną rozmawia, po prostu chce ze mną pracować. To niezwykle ważne, bo dzięki temu czuję, że zamiast chodzić po ziemi, fruwam - opowiada.

Co ważne zarówno dla samej zawodniczki, jak i dla reprezentacji Polski, pod wodzą Nory Häuptle, Patrycja Balcerzak nie gra już, jak w poprzednim sezonie, na prawej obronie, a w drugiej linii. - Grając w defensywie nabrałam cennego doświadczenia, które na pewno mi się przyda. Teraz jednak mam pokazywać się z jak najlepszej strony w środku pola, gdzie doskonale rozumiem się z klubowymi koleżankami. Mamy fantastyczne połączenie, które przez ostatni rok istniało dla mnie tylko w reprezentacji - przyznaje pomocniczka.

Najważniejszy test

„Fruwająca” Patrycja Balcerzak może być jedną z osób, które poprowadzą reprezentację Polski do wygrania spotkań z Czeszkami. Czy jednak zawodniczka, która po kontuzji rozegrała dopiero dwa mecze ligowe, czuje się gotowa do gry na poziomie międzynarodowym?

- Nigdy nie można powiedzieć, że jest się na coś gotowym w stu procentach. Myślę, że takie rozterki ma każda z nas, ale ja wychodzę z założenia, że potrafię i mogę. Jestem świadoma tego, ile jestem w stanie dać drużynie. Pewnie nie będę mogła jeszcze rozegrać pełnych 90 minut, ale niezależnie od tego, ile ich będzie, dam z siebie wszystko. Wolę wypruwać siebie przez jedną połowę, niż osłabiać zespół, grając na siłę cały mecz - twierdzi Balcerzak.

Dla niej i dla biało-czerwonych mecze z południowym sąsiadem będą tak naprawdę najważniejszymi w kontekście wywalczenia awansu na Euro, które odbędzie się w 2022 roku w Anglii. Aktualnie Polki plasują się na pierwszym miejscu w tabeli grupy D, której jednak zdecydowanym faworytem jest Hiszpania. Kwestia walki o baraże rozstrzygnie się więc właśnie między Polską a Czechami.

- Dlatego tak ważne jest, byśmy wyszły na boisko w pełni skoncentrowane. Każdą decyzję musimy podejmować z zimną krwią. Musimy być wyrafinowanymi, pewnymi siebie i sprytnymi, bezwzględnymi, piłkarkami. Nie możemy myśleć o sobie, jako o pojedynczych zawodniczkach, a jak o drużynie, o Polsce. Wierzę, że tak się stanie, bo to, jak już mówiłam przed rokiem, jest nasz czas. Nie zwątpiłam i nigdy nie zwątpię w Orzełka. Wychodzę z założenia, że jak nie teraz, to być może nigdy. Dawno nie grałam meczu na śmierć i życie, a te takimi będą - przyznaje zawodniczka.

Jak według niej na dyspozycję polskiego zespołu wpłynie brak Ewy Pajor? - Na kadrę nigdy nie jedzie się w takim samym składzie. Oczywiście, jest pewien trzon zespołu, ale reszta się zmienia - to naturalne. Teraz wypadła nam Ewa, która jest naszą ostoją, ale musimy sobie z tym poradzić. Nasz potencjał nadal jest duży, sztab szkoleniowy ma strategię, którą my postaramy się zrealizować. A z Ewą i innymi kontuzjowanymi, mam nadzieję, spotkamy się wirtualnie po wygranych meczach. Fajnie by było połączyć się na wideo i móc się razem cieszyć, pośpiewać i potańczyć - kwituje Patrycja Balcerzak.

Pierwsze spotkanie z Czeszkami nasza reprezentacja rozegra 18 września w Chomutowie. Drugie odbędzie się cztery dni później w Bielsku-Białej.

Aneta Galek 

Fot. Paula Duda

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności