Aktualności
[WYWIAD] Paulina Dudek: Mecz z Hiszpanią to wisienka na torcie
Kobieca reprezentacja Polski w inauguracyjnym meczu kwalifikacji do mistrzostw Europy Anglia 2021 zremisowała bezbramkowo z trzynastą ekipą świata, Hiszpanią. - To bardzo dobry sygnał przed kolejnymi spotkaniami w eliminacjach, które rozegramy już w przyszłym roku. Mam nadzieję, że ze starcia z Hiszpanią wyciągniemy jak najwięcej - mówiła po końcowym gwizdku obrończyni biało-czerwonych, Paulina Dudek.
W waszej szatni po meczu słychać było ogromną radość. Chyba rzeczywiście jest się z czego cieszyć?
Zawsze po wygranych, czy po prostu dobrych meczach, staramy się jakoś uwydatnić tę radość, która w nas jest. Myślę, że na pewno jest się z czego cieszyć, bo wspólne świętowanie też buduje atmosferę w drużynie.
Remis z Hiszpanią smakuje tak samo dobrze jak zwycięstwo?
Dokładnie to samo powiedział nam w szatni trener i my właśnie w ten sposób do tego podchodzimy. Cieszymy się ze zdobytego punktu, zwłaszcza dlatego, że wszystko, nad czym pracowałyśmy na treningach, przełożyło się na mecz. To bardzo dobry sygnał przed kolejnymi spotkaniami w eliminacjach, jakie rozegramy już w przyszłym roku. Mam nadzieję, że ze starcia z Hiszpanią wyciągniemy jak najwięcej, bo oczywiście nie uniknęłyśmy błędów, co przełożyło się na sytuacje dla rywalek, które przy odrobinie szczęścia mogły je wykorzystać. Jest więc nad czym pracować, ale teraz jest czas na radość.
Spodziewałyście się, że ten mecz będzie miał właśnie taki przebieg, że to Hiszpanki w dużej mierze będą w posiadaniu piłki?
Zdecydowanie, stąd też nasze ustawienia. Nie można jednak powiedzieć, że było to dla nas zaskoczeniem, bo wcześniej mierzyłyśmy się z Hiszpankami już dwukrotnie. Wiedziałyśmy więc, jak mamy grać i jak odpierać ataki. Szkoda tylko, że nie udało się nam strzelić bramki, bo przecież też miałyśmy swoje okazje. Mimo wszystko ten punkt cieszy praktycznie jak zwycięstwo.
Ten mecz może być dla was takim przełomem?
Dla mnie takich przełomów było już kilka. Udawało nam się już wygrywać z silniejszymi przeciwnikami, bo przecież na Algarve Cup pokonałyśmy i Hiszpanię i Holandię. Może te drużyny nie grały wtedy w najmocniejszych składach, ale nasza gra napawała optymizmem. Nasz wtorkowy występ w meczu, w którym grałyśmy już przecież o punkty, to taka wisienka na torcie.
To, co może cieszyć poza wynikiem, to kolejny rekord frekwencji na stadionie w Lublinie. Na trybunach było 7528 osób!
Kibice byli niezwykli. Dało się słyszeć ich doping, a przy pełnych trybunach i wrzawie gra się naprawdę fajnie. W momentach kryzysowych dodaje to sił i podnosi na duchu. Bardzo się z tego cieszymy, a ja osobiście uważam, że Lublin jest teraz takim naszym centrum, stolicą kobiecej piłki. To świetna sprawa i dziękuję wszystkim, którzy przyszli na ten mecz.
Gdy grałyście w Lublinie w kwietniu, mówiłyście, że macie nadzieję na powrót. Teraz możesz powiedzieć to samo?
Jak najbardziej! Liczę na to, że wrócimy na Arenę Lublin i osiągniemy jeszcze lepszy rezultat, np. pokonamy Azerbejdżan, Czechy czy Mołdawię.
Rozmawiała Aneta Galek
Fot. Paula Duda