Aktualności

[WYWIAD] Nikol Kaletka: Odzyskałam radość z gry

Reprezentacja09.04.2021 
Półtora roku minęło od jej ostatniego powołania do reprezentacji Polski. W tym czasie w życiu Nikol Kaletki działo się sporo. Zmiana klubu z Medyka Konin na Czarnych Sosnowiec spowodowała, że odżyła i ponownie bryluje na boiskach Ekstraligi. To z kolei zaowocowało powołaniem przez selekcjonerkę Ninę Patalon na towarzyski mecz ze Szwecją. - Znów odnalazłam siebie na boisku - mówi w rozmowie z Łączy Nas Piłka 26-letnia ofensywnie usposobiona pomocniczka.

Pamiętasz, kiedy ostatni raz byłaś na zgrupowaniu reprezentacji Polski?

Wydaje mi się, że jakieś półtora roku temu. Ale przyjechałam wtedy na zgrupowanie z urazem, którego doznałam w meczu ligowym.

To był listopad 2019 roku, zgrupowanie w Lublinie przed meczem z Hiszpanią.

Tak. Po przyjeździe przeszłam badania i okazało się, że kontuzja jest na tyle poważna, że nie ma sensu, bym dalej była na zgrupowaniu. Zostałam odesłana do domu i leczyłam się przez kolejne dwa miesiące, zanim weszłam w trening z drużyną.

Półtora roku to mnóstwo czasu. Brakowało ci emocji związanych z meczami reprezentacji?

Bardzo. Nie ukrywam, że patrząc na swoją formę przez ten czas, na to, jak się czułam na boisku, nie spodziewałam się powołania. Oglądając mecze czy zdjęcia z treningów, bardzo bolało, że nie ma mnie tam z drużyną. Na kadrze mamy fajną atmosferę, a telefon od selekcjonera czy selekcjonerki, która mówi, że na ciebie liczy, że chce cię na zgrupowaniu, to niesamowite uczucie. To coś, na co czeka chyba każda zawodniczka, spełnienie marzeń.

Wtedy leczyłaś uraz, teraz jesteś w świetnej formie. Stawiasz sobie za cel walkę o pierwszy skład w reprezentacji?

Świetna forma to chyba jeszcze za dużo powiedziane. Wydaje mi się i czuję, że ten szczyt wciąż jest przede mną. Faktycznie jednak znów odnalazłam siebie na boisku, bo przez ostatnie dwa lata było mi o to trudno i dużo się w tym czasie wydarzyło. Chciałabym powalczyć, by na stałe zadomowić się w reprezentacji. Na pewno na każdym treningu będę dawała z siebie sto procent, by w perspektywie czasu być dla trenera pierwszym wyborem.

Wydaje się, że energii dodała ci zmiana klubu - powrót do Czarnych Sosnowiec. Też tak czujesz?

Jak najbardziej. Myślę, że jest to widoczne pod każdym względem. Wróciłam do starego-nowego klubu, bo jak sobie porównam Czarnych Sosnowiec sprzed trzech, czterech lat, a teraz, to jest to całkiem inna drużyna. Dużo zmieniło się pod każdym względem. W Czarnych odgrywam zupełnie inną rolę niż w Medyku, gram na innej pozycji, czuję wsparcie ze strony trenerów i zawodniczek. To świetne uczucie, bo pewność siebie cały czas rośnie. W Medyku niestety tego nie czułam, ale nie żałuję czasu spędzonego w Koninie - dojrzałam tam jako zawodniczka i jestem bogatsza o nowe doświadczenia. Przede wszystkim skończyłam też szkołę, co jest dla mnie ważne.

Z czego wynika ta zmiana, świeżość, która pojawiła się w twojej grze?

Podczas poprzedniego pobytu w Czarnych czułam się bardzo dobrze, byłam powoływana do reprezentacji, ale dostałam propozycję z Medyka, który grał wtedy w Lidze Mistrzyń. W barwach tego klubu występowały Paulina Dudek czy Lilyana Kostova, więc ta jakość była bardzo duża. Są jednak tacy zawodnicy, którzy w jednym zespole grają świetnie, a po przejściu do innej ekipy czegoś im po prostu brakuje. Trenerzy też mają różne wizje, plany na daną piłkarkę i niestety w Medyku coś, mówiąc kolokwialnie, nie zagrało. Przez trzy i pół roku spędzone w Koninie miałam jednak również dobre momenty, jeździłam na kadrę, dopiero później coś przestało działać tak, jak powinno. Wróciłam do Sosnowca i cieszę się, że znów czuję ten luz i radość z gry, bo piłka pod koniec pobytu w Medyku przestawała mi ją dawać. Może potrzebowałam zmiany otoczenia, by wrócić na odpowiednie tory. Mówiąc szczerze, nie planowałam wracać do Czarnych. Tak po prostu wyszło. Dostałam ofertę nie do odrzucenia, tym bardziej że moja rodzina mieszka na Śląsku, co daje mi komfort psychiczny. Fakt, że co tydzień widzę się z rodzicami i bratankami, sprawia, że jestem szczęśliwa.

Czyli wyjazd zagraniczny odpada?

Jeśli będzie fajna propozycja, to nie wykluczam.

I pomyśleć, że jeszcze nie tak dawno temu, w zasadzie kilkukrotnie, byłaś bliska zakończenia kariery. Zastanawiałaś się kiedyś, co by było, gdybyś rzeczywiście podjęła taką decyzję?

Zacznijmy od tego, że to nie jest kariera. To po prostu przygoda z piłką (śmiech). A mówiąc na serio, rzeczywiście kilka razy o tym myślałam. Po raz pierwszy jeszcze podczas poprzedniego pobytu w Sosnowcu. Chciałam zrezygnować i na kilka miesięcy odwiesiłam buty na kołek. Zajęłam się wtedy szkołą. Udało mi się nadrobić zaległości, których przez wyjazdy było bardzo dużo. Jak się jednak gra w piłkę całe życie, to nie jest łatwo całkowicie z nią skończyć. Ciągnęło mnie z powrotem na boisko, byłam zagubiona, nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić - straciłam część siebie. Będąc w Medyku nie myślałam o końcu kariery, ale, tak jak powiedziałam, nie czułam radości z gry.

Czujesz ulgę, że nie skończyłaś wtedy tej przygody?

W ogóle o tym nie myślę. Skupiam się na tym, co jest teraz i cieszę się, że jestem w drużynie, która mierzy wysoko i w której czuje się dążenie do zdobycia mistrzostwa kraju i Pucharu Polski. Tą atmosferę czuje się nawet w szatni, podczas rozmów z dziewczynami. Dawno czegoś takiego nie przeżywałam - jest muzyka, wola walki. Świadomość piłkarek bardzo się zmieniła, mamy wspólny cel i z dnia na dzień nawzajem się budujemy. Cieszę się, że selekcjonerka reprezentacji doceniła to, co pokazuję na boisku.

Po cichu liczyłaś na ten telefon po zmianie selekcjonera?

Nie od razu, bo okres przygotowawczy był ciężki, a niektóre sparingi w moim wykonaniu nie najlepsze. Na kilku meczach był jeszcze trener Stępiński, co dodawało motywacji, ale początkowo moim celem była walka o pierwszy skład w Czarnych Sosnowiec, gdzie mamy mnóstwo piłkarek na wysokim poziomie. Wiedziałam, że tylko występy od pierwszej minuty w klubie mogą dać mi ewentualną przepustkę do kadry. Nie ulega jednak wątpliwości, że z drużyny, która bije się o najwyższe cele, łatwiej jest się dostać do reprezentacji.

Jakie są twoje pierwsze wrażenia związane z nowym otwarciem w kadrze?

Z trenerką Niną widywałyśmy się na szkoleniach. Ostatnio w Poznaniu, gdzie zamieniłyśmy kilka słów. Relację zawodniczka - trenerka mamy jednak po raz pierwszy. Podoba mi się to, co się dzieje. Jest inaczej, pomału się poznajemy. Z dnia na dzień jest coraz weselej. Chcemy się nawzajem poznać, ale i poznać zamiary, jakie ma wobec nas selekcjonerka.

Za kilka dni zmierzymy się z jedną z najlepszych drużyn na świecie, Szwecją. Takie spotkania, mimo że nie gramy o punkty, wywołują dodatkowy stres?

Każdy mecz na poziomie reprezentacyjnym to pewnego rodzaju stres. Myślę jednak, że na takim poziomie, na jakim jesteśmy, jest on motywujący a nie paraliżujący. Z pewnością każda z nas będzie chciała pokazać się z jak najlepszej strony, by powalczyć o kolejne powołania. Lepszego przeciwnika chyba nie mogłyśmy sobie wymarzyć, tym bardziej w okresie pandemii. Super, że do tego starcia dojdzie, aczkolwiek szkoda, że na trybunach nie będzie kibiców. To dwunasty zawodnik, ale ważne, że są transmisje telewizyjne, które mogą oglądać nasi najbliżsi.

Ostatni mecz ze Szwecją to czerwiec 2016 roku…

Pamiętam to spotkanie!

Zaczęłaś je na ławce, skończyło się 0:4, ale też graliśmy w Łodzi. Co pamiętasz z tamtego dnia?

Najbardziej Paulinę Dudek, która „wylądowała” na słupku, przez co musiało interweniować pogotowie. Nie pamiętałam za to wyniku. To było jeszcze za kadencji trenera Basiuka.

Chyba sporo się zmieniło od tamtego czasu?

Oj tak. Przede wszystkim zmienił się sztab, personalia zawodniczek… Dużo zmian zaszło jednak także w samej kobiecej piłce. Poszliśmy naprzód, również pod kątem marketingu, jest nas coraz więcej w internecie czy telewizji. Kiedyś nie było tak łatwo obejrzeć sobie meczu kobiet, a teraz pokazywane są nawet spotkania ligowe. To wszystko świadczy o tym, że kobieca piłka się rozwija i że my, jako zawodniczki i kluby, mierzymy coraz wyżej.

Rozmawiały Paula Duda i Aneta Galek

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności