Aktualności

[WYWIAD] Miłosz Stępiński: Wiem, kto się denerwuje. Czas zobaczyć, kto się boi

Reprezentacja02.03.2017 
Reprezentacja Polski kobiet udanie rozpoczęła rozgrywany w Turcji turniej Gold City Women's Cup. Biało-czerwone pokonały 5:0 Kosowo, dla którego był to pierwszy oficjalny mecz międzypaństwowy w historii. Polki momentami grały jednak nerwowo, a wynik powinien być o wiele wyższy. – Brakowało nam spokoju – przyznał po spotkaniu selekcjoner Miłosz Stępiński.

Zwycięstwo 5:0 cieszy, ale wynik chyba nie odzwierciedla w pełni przebiegu spotkania. Reprezentacja Kosowa momentami radziła sobie całkiem nieźle. Byliście tym zaskoczeni?
Wydawało się, że odniesiemy bardzo wysokie i łatwe zwycięstwo, a tymczasem okazało się, że nasz rywal wcale nie zamierza tak szybko składać broni. Nie wiedzieliśmy, czego się spodziewać, bo Kosowo nigdy wcześniej nie rozegrało oficjalnego meczu. Rozmawiałem z Anią Gawrońską po pierwszej połowie i też była pod dużym wrażeniem naszego przeciwnika. Cztery czy pięć piłkarek Kosowa spokojnie mogłoby grać chociażby w Medyku Konin. Poza tym tylko dwie zawodniczki mają paszport Kosowa, które wydawane są dopiero od kilku miesięcy. Pozostałe piłkarki miały dokumenty Albanii, Niemiec, Szwajcarii. Niektóre z nich na co dzień występują w lidze niemieckiej i szwajcarskiej, czyli w bardzo silnych ligach. Mecz obserwowało paru skautów, którzy od razu sobie wynotowali kilka nazwisk.

W reprezentacji Polski zadebiutowała dziś Julia Matuschewski. Udanie?
Jestem z niej zadowolony, a pamiętajmy, że nie zagrała na swojej nominalnej pozycji. W klubie gra na „dziewiątce”, dziś wyszła na boisko jako „dziesiątka”. Była trochę zagubiona, ale to jest jej pierwsze zgrupowanie, pierwszy mecz i nerwy są zrozumiałe. Jeśli chodzi o lewą nogę, dogranie piłki czy utrzymanie się przy niej, to spisała się bardzo dobrze. Widać, że gra w Bundeslidze. Julia jest na poziomie Ewy Pajor, Agnieszki Winczo czy Joli Siwińskiej. Potrzebowałem takiej zawodniczki. Szkoda, że nie strzeliła dziś bramki. Chciałem, żeby wykonywała rzut karny, podyktowany po faulu na niej, ale niestety musiała zejść z boiska z powodu urazu. Na szczęście to nic poważnego. Poza tym świetnie współpracowała z Silvaną Chojnowski. Musi się jeszcze oswoić, popracować nad językiem polskim. Będziemy mieli z niej wiele pożytku.



A jest Pan zadowolony z postawy całej drużyny?
Trudno, żeby było inaczej, skoro wygrywamy trzeci mecz, nie tracąc przy tym bramki. Nieważne, z jakimi konfrontowaliśmy się dotąd przeciwnikami. Z takimi drużynami też trzeba umieć wygrywać. Podopieczni Adama Nawałki zremisowali 2:2 ze słabym, wydawałoby się, Kazachstanem. Teraz czekają nas trudniejsi rywale. Dlatego od jutra całkowicie przestawiam swój zespół. Teraz będziemy pracować nad tym, jak grać z przeciwnikiem, który jest od nas lepszy. Bo to, że ktoś jest lepszy na papierze, nie znaczy, że musi z nami wygrać. Celem jest uświadomienie dziewczynom, że dzięki odpowiedniej organizacji można pokonać każdego. Można pokonać czterystakilowego byka, jeżeli ma się odwagę i pomysł. W eliminacjach do mistrzostw świata na pewno trafimy na drużyny od nas o wiele lepsze, ale to nie oznacza, że mamy się ich bać i skupić się na wybijaniu piłki. Nie chcę tak grać. Prowadząc reprezentację U-20 mężczyzn, często mierzyłem się z Włochami i Niemcami. Zawsze na papierze byliśmy skazani na porażkę, a z Niemcami nie przegrałem żadnego z czterech spotkań.

Na ten moment bardziej nam brakuje odwagi czy pomysłu?
Ciężko powiedzieć, bo nie mierzyliśmy się jeszcze z silniejszym rywalem. Widać w naszej grze nerwowość. Może to dziwnie zabrzmi, ale potrzebujemy teraz meczu, w którym będziemy przegrywali. Chcę zobaczyć, jak dziewczyny reagują w takiej sytuacji. Cieszę się, że gramy w niedzielę z Rumunią, a później w kwietniu u siebie z Finlandią. To są dwa bardzo dobre zespoły i czekają nas naprawdę ciężkie starcia.

<<<<[GALERIA] Polki pokonały 5:0 Kosowo w pierwszym meczu turnieju Gold City Women's Cup w Turcji>>>>



Co mogło wywołać w naszej reprezentacji nerwowość przed starciem z Kosowem? Mówienie o nerwowości przed meczem z takim przeciwnikiem brzmi trochę kuriozalnie.
Moim zdaniem wynikało to z obawy, że możemy nie wygrać z takim rywalem, mimo że jesteśmy lepsi. To było jasne, że te bramki padną. Powinno ich być więcej, bo obijaliśmy słupki i poprzeczki. Najbardziej brakuje nam spokoju, ale na to nie mam wpływu. Nie mam wpływu na technikę dziewczyn i ich emocje. Nad tym trzeba pracować na co dzień. Staramy się to robić poprzez rozmowy i odprawy, ale tutaj mam ograniczony czas i możliwości. One wygrały trzy mecze bez straty bramki, strzeliły trzynaście goli. Atmosfera jest. A mimo wszystko się stresujemy. Ja chcę, żeby dziewczyny wreszcie dostały dobrą lekcję. Mówię to otwarcie. Czas stracić bramkę. Popływały w jeziorze, czas wyjść na pełny akwen. Jeśli ktoś sobie z tym nie poradzi, to to już nie będzie stres tylko strach. Ja wiem, kto jest nerwowy, a teraz zobaczę, kto się boi.

Rozmawiała Paula Duda

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności