Aktualności

[WYWIAD] Miłosz Stępiński: Meczów z Mołdawią boję się bardziej niż z Hiszpanią

Reprezentacja27.02.2020 
W marcu i kwietniu przed kobiecą reprezentacją Polski ważne mecze z Mołdawią i Azerbejdżanem. Biało-czerwone muszą zdobyć komplet punktów, aby myśleć o historycznym awansie na mistrzostwa Europy, które odbędą się latem 2021 roku w Anglii. Już niestety wiadomo, że w tych spotkaniach nie zobaczymy Agnieszki Winczo. Przed rozpoczynającym się w niedzielę zgrupowaniem porozmawialiśmy z selekcjonerem Miłoszem Stępińskim.

Wydawało się, że na pierwsze w tym roku zgrupowanie wszystkie najważniejsze piłkarki będą zdrowe, a tymczasem już po powołaniach okazało się, że z kadry wypadnie Agnieszka Winczo. Kto ją zastąpi?

Agnieszka nabawiła się urazu stawu skokowego w meczu ligowym i niestety jej stan zdrowia nie pozwoli jej wziąć udziału w zgrupowaniu reprezentacji. Chcemy w jej miejsce dowołać zawodniczkę ofensywną do środka pola. Decyzję razem z moim sztabem podejmiemy po weekendowej kolejce Ekstraligi. Szczególnie przyjrzymy się dwóm meczom, na których będziemy obecni: starciu Czarnych Sosnowiec z GKS Katowice oraz spotkaniu SMS Łódź - Górnik Łęczna. W tych drużynach są cztery kandydatki, które były już z nami na zgrupowaniach.

Mecze z Azerbejdżanem i Mołdawią będą najłatwiejszymi, czy wręcz przeciwnie - najtrudniejszymi spotkaniami w tych eliminacjach?

Nie ukrywam, że boję się tych meczów bardziej niż tych z Hiszpanią. Przeciwko Hiszpanii czy Brazylii pokazaliśmy, że wiemy, jak grać. Największy problem jest wtedy, kiedy mamy piłkę i trzeba nią operować. Obraz łatwiej jest popsuć, niż namalować. W marcu wszystko będzie zależało od nas. Mamy pomysł na najbliższe zgrupowanie, na treningi, mimo że nie przeprowadzimy ich wiele, bo raptem cztery. W tych meczach będziemy liczyć na kreatywność, umiejętności i determinację naszych piłkarek. Moja rola jako trenera ograniczy się tak naprawdę do stałych fragmentów gry i kontrolowania zabezpieczenia przed kontratakami. Bo obaj nasi najbliżsi rywale będą liczyć właśnie na te dwa elementy.

Nie ma się co oszukiwać - w marcowych i kwietniowych meczach trzeba zdobyć dwanaście punktów.

I to jest pierwsza rzecz, jaką powiem dziewczynom na zgrupowaniu, mimo że to wytwarza presję, którą nie wszyscy lubią. Ale z presją trzeba się pogodzić, od niej nie uciekniemy. Każda strata punktów teraz spowoduje, że nasze marzenia o awansie na mistrzostwa Europy się oddalą.

Marzec zwykle poświęcony jest w piłce kobiecej turniejom towarzyskim. Dlaczego zdecydował się pan w tym okresie grać eliminacje?

To przede wszystkim efekt dogadania się z naszymi przeciwnikami, którzy mają bardzo młode reprezentacje. Wtedy, kiedy ja początkowo chciałem z nimi grać, czyli w październiku, oni mieli eliminacje młodzieżowych mistrzostw Europy i nie mieliby do dyspozycji wielu zawodniczek. Marzec był wolnym terminem. Zresztą dla nas to też nie jest złe rozwiązanie, bo w tym terminie wyglądamy zawsze dobrze, co pokazał turniej Algarve Cup. Dziewczyny są wypoczęte, znajdują się na początku okresu startowego. Z mojego doświadczenia wynika, że właśnie w marcu i kwietniu prezentujemy najwyższą jakość. Dlatego też bez namysłu zgodziłem się na ten termin.

Zimą dużo pan jeździł na obserwacje, także zagraniczne. Jakie wnioski wyciągnął pan z tych podróży?

Taka była potrzeba. Zawodniczki też potrzebują mojej obecności. Poza tym paru trenerom chciałem dać sygnał, że na niektóre piłkarki, które nie zawsze grają w pierwszym składzie, warto częściej stawiać. Przyjazd selekcjonera zawsze wywołuje u trenera klubowego taką lekką presję, żeby dać pograć danej zawodniczce, o ile oczywiście jest taka możliwość. Jest taka niepisana zasada między szkoleniowcami, żeby ktoś nie jechał na darmo. W dwóch przypadkach tak też właśnie było. Mogłem popatrzeć, jakie konkretne zawodniczki robią postępy i byłem pod wrażeniem wykonanej przez nie pracy. Oprócz tego dużo rozmawiałem z trenerami klubowymi. Oni pracują z piłkarkami na co dzień, znają je lepiej. Podpowiadali, kto jest w formie, a kto nie doszedł do siebie jeszcze po kontuzji. Nie mamy aż tak dużego pola manewru, jeśli chodzi o liczbę zawodniczek, prezentujących poziom reprezentacyjny. Plusem jest jednak to, że zachowujemy synergię. Mamy grupę osób, które się dobrze znają, które mają wspólny cel.

Dużą walkę musiał pan stoczyć o Adrianę Achcińską, która znakomicie zadebiutowała w listopadzie w kadrze A, ale jest szalenie ważnym ogniwem reprezentacji U-19, która w kwietniu powalczy o awans do młodzieżowego EURO?

Walka to za dużo powiedziane. Wszystko wynika z tego, że tych zawodniczek jest tak mało i każdy chce mieć u siebie te najlepsze. Ada jest liderem i kapitanem kadry U-19, wróciła po urazie do dobrej dyspozycji. Widziałem ją w meczu pucharowym przeciwko GKS Katowice i uważam, że prezentuje poziom dorosłej reprezentacji. Takie same dylematy były z Arkiem Milikiem przed EURO 2016 czy Karolem Linettym. Fakt faktem, pierwszy raz znalazłem się w takiej sytuacji jako selekcjoner kadry kobiet. Adę obserwuję od dawna i utrzymuje tę dyspozycję. Już w październiku chciałem ją powołać, ale grała wtedy pierwszą rundę eliminacji mistrzostw Europy z reprezentacją do lat 19, więc odpuściłem. W marcu ją zabieram, bo mamy mecze eliminacyjne, a kadra U-19 gra turniej towarzyski w Hiszpanii.

A co w kwietniu, kiedy reprezentacja U-19, zagra drugą rundę eliminacji do mistrzostw Europy?

Jeśli selekcjoner Nina Patalon będzie chciała ją zabrać oraz jeśli sama Ada też będzie tego chciała, to zastanowimy się, czy jej nie oddać i nie pozwolić, żeby zawalczyła z kadrą młodzieżową o wymarzony awans do młodzieżowego EURO. Bo pamiętajmy, że to też jest Ady decyzja. Nikt jej do niczego nie zmusi. Dziewczyny grają naprawdę fajnie w piłkę i mają duże szanse, żeby pojechać na finały. Mnie też na tym zależy, żeby tak się stało. Ale jest za wcześnie na to, żeby mówić o tym, co będzie w kwietniu. Nie wiem, kogo będę miał wtedy do dyspozycji, nie wiem, kto będzie zdrowy. Zobaczymy.

Z innej beczki - pamięta pan swój debiut w roli selekcjonera kobiecej reprezentacji Polski?

20 września 2016 roku. Przeciwko Mołdawii. Wtedy we Włocławku. Teraz zagramy w Warszawie. Historia zatoczyła koło.

Ale teraz chyba realia zupełnie inne niż wtedy?

U mnie parę kilogramów do przodu (śmiech). A tak na poważnie - minęły ponad trzy lata. W piłce nożnej to bardzo dużo. Inna kadra, inni ludzie wokół, ale chęć zwycięstwa pozostaje ta sama.

Piłka kobieca poszła od tego czasu mocno do przodu?

Ta reprezentacyjna tak. Prowadzę listę rzeczy, które się zmieniły od tego słynnego 7 lipca 2016 roku, kiedy objąłem stanowisko selekcjonera. Jest na niej m.in. projekt orlice, program ubezpieczeń dla reprezentantek, poszerzenie sztabu szkoleniowego reprezentacji o drugiego fizjoterapeutę, rzecznika prasowego, dietetyka i psychologa czy pewne standardy dotyczące zgrupowań oraz współpracy z klubami. Tych nowych elementów jest bardzo dużo i one funkcjonują i nie tylko w kadrze A, ale i w młodzieżowych.

A pod kątem piłkarskim?

Na pewno gramy inaczej niż trzy lata temu. Wprowadziliśmy wiele zmian w organizacji gry zarówno w defensywie jak i ofensywie i one już działają całkiem nieźle. Niestety często tę całą naszą pracę burzą rotacje w składzie, wynikające z kontuzji. Ale na to nie mamy wpływu. W męskiej piłce oczywiście jest tak samo, ale te zmiany kadrowe są zdecydowanie rzadsze niż w futbolu kobiecym. W zeszłym roku rozegraliśmy sporo meczów z bardzo mocnymi przeciwnikami, w związku z czym mocniej popracowaliśmy nad grą w obronie niż w ataku. Ale wydaje mi się, że wypracowaliśmy w końcu to, że niezależnie od poziomu rywala, staramy się grać w piłkę. Nie ograniczamy się do wybijania piłki, staramy się nią pograć i przy niej utrzymać. To duża zmiana i to bardzo cieszy. Ciągle pracujemy nad kilkoma innymi elementami, jak walka ze stresem, finalizowanie akcji czy budowanie gry, co wymaga większych umiejętności piłkarskich. Zależy to jednak w dużej mierze od pracy zawodniczek w klubach na co dzień. Na zgrupowaniach kadry nie ma na to czasu. Na pewno jednak w ciągu tych trzech lat zrobiliśmy bardzo duży progres i mam nadzieję, że przyniesie on wymierny efekt w postaci awansu na wielką imprezę, jaką są mistrzostwa Europy w Anglii.

Rozmawiała Paula Duda

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności