Aktualności
[WYWIAD] Miłosz Stępiński: Kobiety trenuje się fantastycznie. Z facetami prościej się rozmawia
W marcu Miłosz Stępiński rozstał się z reprezentacją Polski kobiet, którą prowadził pięć lat i wrócił do trenowania mężczyzn - objął kadrę młodzieżową U-20. – Praca z paniami była dla mnie nobilitacją. Trzeba podchodzić do nich ze zrozumieniem i umiejętnie zarządzać emocjami – podkreśla Miłosz Stępiński. – Teraz wracam do kadry U-20 i mamy być bezpośrednim zapleczem dla reprezentacji U-21, która będzie walczyła o start w mistrzostwach Europy i Igrzyskach Olimpijskich.
Zanim objął pan reprezentację kobiet miał pan doświadczenie w pracy z paniami?
Właściwie to niewielkie. Poprzedni selekcjonerzy Robert Góralczyk i Wojciech Basiuk kilka razy zaprosili mnie do współpracy. Byłem na przykład na zgrupowaniu reprezentacji w Grodzisku. Potem pomagałem w treningach taktycznych, a także analizowałem rywala przed meczem ze Szkocją. To były właściwie jedyne kontakty z kobiecą piłką nożną. Wtedy nie zakładałem, że na tak długi czas zwiążę się z damską reprezentacją.
I w 2016 roku pojawiła się propozycja objęcia kadry narodowej. Był pan zaskoczony?
Tak, ale potraktowałem to jako wielkie wzywanie i docenienie mojej dotychczasowej pracy. Byłem wtedy selekcjonerem męskiej reprezentacji U-20. Objęcie kadry narodowej seniorek było dla mnie nobilitacją. Reprezentacja potrzebowała impulsu, załagodzenia pewnych spraw i wprowadzenia nowego ducha do zespole. Po nieudanych eliminacjach mistrzostw Europy miałem przywrócić drużynę na właściwy tor. Właściwie nie wahałem się ani chwili i cieszę się, że miałem taką możliwość.
Jakie są różnice między prowadzeniem kobiet i mężczyzn?
Praca jest zupełnie inna. Jeśli chodzi o zarządzanie zespołem, to łatwiej jest z mężczyznami. Z facetami po prostu inaczej się rozmawia. Można użyć prostych, męskich słów i w ten sposób się dogadać. Praca z kobietami jest bardziej wymagająca pod względem psychologicznym. Z paniami nie można tak rozmawiać jak z mężczyznami. Trzeba podchodzić ze zrozumieniem i umiejętnie zarządzać emocjami. Cierpliwość, spokój i doświadczenie są niezwykle ważne. Za to z kobietami trenuje się fantastycznie. Dużo łatwiej i lepiej przyjmują taktykę. Z jakiegoś powodu mężczyźni, nawet tacy młodzi jak w reprezentacji U-20, mają przeświadczenie, że wszystko już wiedzą i każdą radę czy uwagę traktują jako atak na siebie. Z kobietami nie ma takiego problemy, chcą się uczyć i potrafią słuchać.
W trakcie pięciu lat pracy z reprezentacją kobiet nie udało się awansować na dużą imprezę, ale kadra się rozwinęła?
To pewnie przełożeni powinni oceniać, bo ja będę subiektywny. Wynikowo nie było rewelacji, ale nie było też katastrofy. Wygraliśmy te mecze, które powinniśmy wygrać, a przegraliśmy te, w których byliśmy skazywani na porażkę. Obejmowałem kadrę na 29. Miejscu w rankingu FIFA i na tym samym oddałem. Było kilka spotkań, w których sprawiliśmy niespodziankę jak remisy z Hiszpanią i Szwajcarią w eliminacjach, znakomity występ na turnieju Algarve Cup, na którym pokonaliśmy Holandię i Hiszpanię. Z drugiej strony nie wykorzystaliśmy dwóch okazji, by dostać się do barażów. W 2018 roku w eliminacjach mistrzostw świata przegraliśmy u siebie ze Szkocją 2:3 i to zaważyło, że się nie udało. Dwa lata później po remisie na wyjeździe z Czechami, w rewanżu u siebie przegraliśmy 0:2. I znów baraże przeszły nam koło nosa. Za to organizacyjnie wiele spraw udało się załatwić i w tym aspekcie kadra na pewno się rozwinęła. Dzięki pomocy PZPN standardy pracy z reprezentacją bardzo się podniosły. Sztab szkoleniowy jest dużo szerszy niż na początku pracy. Zawodniczki są stale monitorowane w klubach, zostały też objęte opieką medyczną i ubezpieczeniem. Wprowadziliśmy analizy meczów i dużo indywidualnych rozmów. Przez te pięć lat pracy kadrę weszła na wyższy poziom. Wierzę, że zostawiam lepszą drużynę niż zastałem. Selekcjoner, który obejmie kadrę na stałe nie zastanie spalonej ziemi. Organizacyjnie wiele się rzeczy jest przygotowanych. Może kolejny trener osiągnie lepsze wyniki. W trakcie mojej pracy miałem sporo problemów kadrowych. Czasem wypadało po siedem, osiem zawodniczek. Bardzo na tym cierpiała zwłaszcza siła ofensywna. W ostatnich eliminacjach nie strzeliliśmy gola w meczach z Czechami i Hiszpanią, a tak nie da się awansować.
O sile reprezentacji świadczy liczba zawodniczek grających w dobrych klubach zagranicznych?
Jak najbardziej. Rozwój piłki kobiet można w ten sposób postrzegać. Od początku pracy zachęcałem je, by wyjeżdżały do zagranicznych zespołów. W naszej lidze można zacząć grać, ale wyższy poziom można osiągnąć zagranicą. Musimy jednak coś zrobić, by zachęcić Polki do uprawiania piłki nożnej. PZPN prowadzi wiele programów, by zachęcić dziewczyny do tego sportu, ale mamy spore rezerwy. Musimy mieć więcej zawodniczek, by kadra mocniej się rozwijała.
Po kadrze kobiet, wrócił pan do szkolenia mężczyzn. Został pan selekcjonerem reprezentacji U-20, tyle że na razie nie możecie spotkać się na zgrupowaniu.
Podobnie jest w młodszych kadrach młodzieżowych. Jesteśmy trochę trenerami zespołów widmo. Prowadzimy drużyny, chłopcy chcieliby mierzyć się z rówieśnikami z całej Europy, ale pandemia koronawirusa nam na to nie pozwala. Oczywiście kandydaci do mojej kadry grają w klubach, możemy ich na tej podstawie selekcjonować, ale nic nie zastąpi pracy na zgrupowaniach.
Jakie cel ma ta reprezentacja, skoro eliminacje do mistrzostw Europy odwołano?
We wrześniu rozpoczniemy mecze w Turnieju Ośmiu Narodów. Jeszcze nie znamy wszystkich reprezentacji, które w nim wystąpią, ale na pewno będą Anglia, Niemcy, Portugalia, Rumunia, Włochy, czyli naprawdę mocne zespoły. To światowi hegemoni w młodzieżowej piłce. Zobaczymy, jak prezentujemy się na ich tle, jakie rozwiązania stosują i na jakim poziomie grają. W mojej reprezentacji będą chłopcy z roczników 2001 i młodsi. Mamy być zapleczem dla kadry U-21, która będzie grała w eliminacjach mistrzostw Europy i starała się o kwalifikację olimpijską. Dlatego też będziemy stosowali takie samo ustawienie 1-3-5-2. Treningi czy wykonywanie stałych fragmentów będą podobne do tych w drużynie trenera Macieja Stolarczyka. Wszystko po to, by piłkarz, który na przykład wyróżni się we wrześniowych meczach Turnieju Ośmiu Narodów, był gotowy dla reprezentacji U-21. Kiedyś u mnie w kadrze U-20 debiutowali Krzysztof Piątek, Jan Bednarek czy Łukasz Teodorczyk. Potem stali się zawodnikami pierwszej reprezentacji. Mam nadzieję, że uda się znaleźć kolejnych, którzy też pójdą taką drogą.
Rozmawiał Andrzej Klemba
Fot. Cyfrasport