Aktualności
[WYWIAD] Dominika Grabowska: Najlepsze drużyny na świecie chcą z nami grać
Jakie są twoje odczucia po starciu z tak silnym rywalem spoza Europy?
Głupio to zabrzmi jak powiem, że jestem zadowolona po przegranym meczu, ale naprawdę jestem. Obawiałam się, że to będzie dużo mocniejszy przeciwnik, ale okazało się, że nie taki diabeł straszny, jak się go maluje. Uważam, że mimo porażki, nie zagrałyśmy słabego meczu. A co najważniejsze widać postępy w naszej grze i to, że cały czas rozwijamy się i z każdym kolejnym meczem idziemy do przodu.
Długimi fragmentami grałyście z Brazylią jak równy z równym.
Nawet statystyki świadczą o tym, że oddałyśmy więcej strzałów w światło bramki niż Brazylijki. To był naprawdę wyrównany mecz, a nie zapominajmy o tym, na którym miejscu w światowym rankingu jest Brazylia. Jeszcze raz podkreślam, że jestem bardzo dumna z drużyny i z naszej postawy w tym meczu.
Głównym celem tego meczu było przygotowanie do listopadowego starcia z Hiszpanią, w którym powalczymy już o punkty w eliminacjach do mistrzostw Europy. Udało się go zrealizować?
To była dobra lekcja. Nie był to mecz o punkty, ale dzięki niemu wiemy, że jesteśmy dobrze przygotowane do meczu z Hiszpanią. Uważam, że największym plusem tego spotkania jest to, że udało nam się w nim przełamać taką barierę mentalną, która w nas od zawsze siedziała. Teraz było widać, że nie boimy się już grać z takimi silnymi przeciwnikami. Nie tylko się przed nimi bronimy, ale też atakujemy.
Jedyny mankament to wciąż są początki połów, gdy sprawiacie wrażenie zestresowanych.
Jak to się mówi, nie wychodzimy z szatni. Nie wydaje mi się, żeby to był zbyt duży respekt do rywala albo strach. Przecież po pierwszej połowie już wiedziałyśmy, jak Brazylia gra i nie było powodu do stresu. Naprawdę nie wiem, czym to jest spowodowane. Myślę, że to jest kwestia tylko i wyłącznie głowy, bo na pewno nie umiejętności, ani taktyki, czy trzymania formacji. Dlatego nad tą głową musimy jeszcze mocno popracować.
Miałaś okazję zagrać przeciwko Marcie, najbardziej utytułowanej piłkarce w historii. Jak to jest spotkać idola na boisku?
Faktycznie, w dzieciństwie, gdy ktoś mnie pytał o najlepsze piłkarki, to potrafiłam wskazać tylko Martę. To zawodniczka, na której kiedyś chyba każda z nas się wzorowała. Była dla nas wszystkich idolką. Myślę zresztą, że dalej jest inspiracją dla wielu młodych piłkarek. Wciąż ma znakomite umiejętności i daje przykład innym. Dla mnie to rewelacyjne doświadczenie, które zapamiętam na całe życie.
Ale nie strzeliła wam gola, nie błyszczała jakoś szczególnie na boisku.
Jest bardzo dobrą zawodniczką, o czym świadczą chociażby jej osiągnięcia. Ale my jako drużyna zagrałyśmy po prostu na tyle dobry mecz, że nie miała za dużo do powiedzenia na boisku. Niczego nie ujmując jej wysokim umiejętnościom, bo dla mnie to było naprawdę fantastyczne doświadczenie, że mogłam się z nią zmierzyć.
Przekonałyście się na własnej skórze, że nie ma powodów, byście miały kompleksy w stosunku do najlepszych piłkarek na świecie, często kiedyś waszych idolek?
Jak najbardziej. Tak jak wcześniej powiedziałam, przełamałyśmy ten swój mental. To zaczęło się rok temu od wyjazdowego meczu z Hiszpankami. Tam po raz pierwszy przekonałyśmy się, że możemy grać jak równy z równym z silniejszymi przeciwnikami. Później było to bardzo udane dla nas Algarve Cup, gdzie wielu kibiców o nas pierwszy raz usłyszało. Od tego momentu nie boimy się grać nawet z najlepszymi. I to co jest najfajniejsze, to że takie drużyny chcą teraz z nami grać, bo dla nas to jest ogromny zaszczyt. Myślę, że jeszcze nie jeden zespół się do nas zgłosi, bo gramy takim atrakcyjnym systemem, że dużo drużyn po prostu chce się z nami zmierzyć.
Rozmawiała Hanna Urbaniak
Fot. Paula Duda / Michał Stańczyk