Aktualności

[WYWIAD] Dominika Grabowska: Mecz w Warszawie to spełnienie marzeń

Reprezentacja04.03.2020 

- To będą zupełnie inne mecze niż ten z Hiszpanią. Nie oznacza to jednak, że będą łatwiejsze - mówi przed starciami eliminacji mistrzostw Europy z Mołdawią i Azerbejdżanem Dominika Grabowska. Z pochodzącą z podwarszawskiego Pruszkowa pomocniczką reprezentacji Polski porozmawialiśmy o jej długiej już przygodzie z kadrą, rekordach, jakie w niej pobiła, ale i obawach przed zamianą Ekstraligi na ligę zagraniczną. - Mam swoje marzenia, chcę spróbować i myślę, że czas najwyższy będzie podjąć wyzwanie - nie ukrywa Grabowska.

Padają słowa „zagrać z reprezentacją w Warszawie”. Twoja pierwsza myśl to…?

Zagrać w domu. I spełnić marzenie.

Za kilka dni się spełni.

Oj tak. Reprezentacja do tej pory ani razu nie grała w Warszawie i cieszę się, że wreszcie się to zmieni. To w końcu stolica, powinnyśmy grać tam częściej. Dla mnie osobiście możliwość występu w Warszawie ma dodatkowe znaczenie. Tak naprawdę, mimo że grać w piłkę zaczynałam w zespole MKS Znicz Pruszków, to ta poważna przygoda zaczęła się w MUKS Praga Warszawa.

Czyli 7 marca wrócą do Ciebie wspomnienia.

Zdecydowanie. Czas spędzony na występach w Pradze wspominam bardzo dobrze, choć większe wspomnienia pewnie ma mój tata, który po 2-3 razy w tygodniu woził mnie na treningi i czekał po 1,5 godziny. W sumie ja mogę tego nie pamiętać, bo spałam, a on przebijał się przez warszawskie korki (śmiech).

To właśnie tacie zawdzięczasz to, gdzie dzisiaj jesteś?

Zawsze się śmieję, że w każdym wywiadzie mówię o tacie, a nie o mamie. To oczywiście także jej zasługa, jak i całej rodziny. Wiem, że gdyby nie oni, nie byłoby mnie tu, gdzie jestem. Mama, tata, brat, siostra, są przy mnie codziennie, a ja każdego dnia im za to dziękuję. My, sportowcy, wiemy, że fajnie jest być na szczycie, ale gdy zaczyna być gorzej, rodzina jest potrzebna, bo kto inny ma nas wspierać?

Od czasu wyjazdu z rodzinnego Pruszkowa chyba sporo zmieniło się w Twoim życiu.

W ogóle ja bardzo szybko wyjechałam. Gdy skończyłam 15 lat pojechałam do Wrocławia, gdzie występowałam w tamtejszym AZS, i sporo czasu, razem z mamą, przepłakałam. Nie było łatwo mieszkać przez dwa lata w internacie. Po maturze stwierdziłam, że pora coś zmienić. Przeniosłam się do Górnika Łęczna i uważam, że podjęłam dobrą decyzję. Jestem szczęśliwa.

W wieku 15 lat nie tylko wyjechałaś do Wrocławia, ale też zadebiutowałaś w seniorskiej reprezentacji Polski. Wciąż jesteś najmłodszą debiutantką.

Oby jak najdłużej! Na ostatnim zgrupowaniu dopytywałam nawet Adę Achcińską, ile ma lat (śmiech).

Grałyście wtedy z Belgią. Pamiętasz tamto spotkanie?

Bardzo dobrze. Takich rzeczy się nie zapomina. To był mecz w Sosnowcu i było okropnie zimno. Niestety przegrałyśmy 1:4, ale wydaje mi się, że w ciągu kilkunastu minut, przez które byłam na boisku, pokazałam się z dosyć dobrej strony.

Bałaś się tamtego występu?

Myślę, że każdy, kto byłby na moim miejscu, by się bał. Ale w sumie, co miałam zrobić? Wyszłam na boisko i zrobiłam to, co umiałam, co do mnie należało. Mimo strachu, dla takich chwil, emocji i dreszczyka przed meczem, warto żyć.

A wiesz, co się wydarzyło, gdy miałaś 16 lat i…

…47 dni (kończy pytanie). Moja pierwsza bramka w reprezentacji. To też wciąż rekord, prawda?

Dokładnie tak.

Grałyśmy wtedy na Węgrzech. Pamiętam, że cieszyłam się, jak szalona. Mam nawet w głowie moment tamtej cieszynki.

Dwa ważne rekordy w kobiecej piłce należą do Ciebie. To chyba przyjemne uczucie?

Cieszę się, że jestem wpisana w jakieś statystyki. Chciałabym jednak pobić jeszcze więcej reprezentacyjnych rekordów. No i żeby nikt mnie nie prześcignął w tych dwóch! Oczywiście teraz sobie żartuję. Każdej młodej piłkarce życzę, żeby mogła przeżyć to, co ja.

W pewnym momencie przyszedł jednak taki okres, że przez 1,5 roku nie grałaś w kadrze A.

Byłam w takim wieku, że mogłam występować w reprezentacji do lat 19, do której byłam wtedy powoływana. W sumie nie wiem, jak to było, czy trener Kasprowicz rozmawiał z trenerem Stępińskim, że jestem potrzebna w U-19, czy po prostu nie zasługiwałam na grę w seniorskiej kadrze. Pamiętam też chwilę, gdy trener Stępiński powiedział mi wprost, że muszę poprawić grę w obronie, jeśli chcę grać w reprezentacji Polski. Bardzo dużo nad tym pracowałam i mocno się w tym aspekcie poprawiłam. Mimo że nie grałam w „seniorkach”, uważam, że występy w kadrze młodzieżowej i bycie jej kapitanem, dały mi dużo dobrego. Nabrałam doświadczenia, pewności siebie.

Jesteś taka młoda, a momentami mówisz, jakbyś całe życie już przeżyła.

Czasem też mam takie wrażenie.

Wspomniałaś o rozmowie i braku powołań ze strony selekcjonera Miłosza Stępińskiego. Gdy już jednak zaczął Cię powoływać, to nie może się z Tobą rozstać.

Rzeczywiście od zgrupowania w Ostródzie przed meczami z Estonią i Grecją (październik 2017 – red.), nie opuściłam chyba żadnego obozu. Pamiętam, że na tamtym zgrupowaniu pokazałam, że jednak potrafię grać w defensywie. To chyba zaprocentowało, bo teraz przy okazji każdego meczu mogę się cieszyć, że jestem częścią tego zespołu. Czuję się w tej drużynie bardzo dobrze, a możliwość gry z orzełkiem na piersi to dla mnie niesamowita duma i wyróżnienie.

Jesteś w kadrze już dobrych kilka lat. Uważasz, że teraz reprezentacja jest w swoim najlepszym momencie?

Myślę, że tak. Co prawda wszystko okaże się po eliminacjach do Euro, ale uważam, że, jak to mówimy między sobą, to jest nasz czas.

Kwalifikacje zaczęłyście bardzo dobrze, bo od bezbramkowego remisu z faworyzowaną Hiszpanią. Teraz zmierzycie się z Mołdawią i Azerbejdżanem. To kompletnie inni rywale, z którymi trzeba zagrać całkiem inaczej niż z Hiszpanią.

Zdecydowanie będą to zupełnie inne mecze. Nie oznacza to jednak, że będą łatwiejsze. To my będziemy musiały prowadzić grę, a w starciu z Hiszpankami, nastawiałyśmy się na kontry. Oczywiście zarówno w Warszawie, jak i Azerbejdżanie, damy z siebie wszystko. Postaramy się zrealizować wszystkie założenia trenera i zobaczymy, jak będzie.

Chyba nie jesteście przyzwyczajone do tego, że to wy musicie prowadzić grę.

Dlatego jest to wyzwanie. Trener będzie reżyserem, a my, jako aktorki w tym spektaklu, musimy dobrze odegrać swoje role. Wierzę, że strzelimy dużo bramek, bo to też jest bardzo ważne w kontekście układu tabeli.

Na co trzeba zwrócić największą uwagę w tych meczach?

Najważniejsza jest głowa, przygotowanie mentalne i to, by nie zlekceważyć rywala.

Mental kadry jest teraz lepszy niż choćby kilka miesięcy temu?

Wydaje mi się, że tak, a duża w tym zasługa tego, że mogłyśmy mierzyć się z takimi przeciwnikami jak Brazylia czy Hiszpania. Zrozumiałyśmy, że jednak możemy grać z najlepszymi jak równy z równym, że potrafimy grać. To bardzo budujące.

Wróćmy do Ciebie. Niektórzy mówią, że brak ci zadziorności i odwagi, żeby wyjechać za granicę. Jak reagujesz na takie słowa?

(chwila milczenia) Ludzie zawsze będą mówić. Ja bardzo chciałabym wyjechać za granicę, ale wychodzę z założenia, że każdy jest inny, ma w sobie inne uczucia, emocje. Jestem bardzo rodzinną osobą i nie będę ukrywać, że to jest ta bariera, którą najtrudniej mi przeskoczyć. Mam swoje marzenia, chcę spróbować i myślę, że czas najwyższy będzie podjąć wyzwanie. Nie wiem, czy to nastąpi w tym roku, czy w następnym i nie zamierzam nikomu nic obiecywać. Dla mnie najważniejsze jest zdrowie. Jeśli będę je miała, myślę, że jeszcze wiele uda mi się osiągnąć.

Nie boisz się, że przez tę zwłokę, możesz przegapić najlepszy moment na transfer albo że później strach przed zmianą będzie większy?

Nie, jeśli nie będzie ofert, to trudno. Świat się na tym nie skończy. Czy nie będę się bała bardziej? Nie sądzę. Z każdym rokiem przygotowuję się mentalnie do zmiany, dochodzę do punktu, gdy wiem, że przecież całego życia w domu nie spędzę. Jestem jednak w tzw. strefie komfortu. Przyjdzie pora, żeby z niej wyjść.

Nie jest to łatwe.

Zdaję sobie z tego sprawę. Wiele osób ma z tym problem, ale każdy jest inny. Nikogo nie oceniam, bo borykamy się z różnymi problemami. Wiem jednak, że przyjdzie dla mnie czas i dam radę.

Czujesz, że w Ekstralidze zaczyna brakować Ci wyzwań?

W pewnym sensie tak. Wiadomo, że jeśli bym wyjechała, poprzeczka byłaby postawiona wyżej, miałabym może więcej możliwości rozwoju.

W tym sezonie walczysz z Górnikiem Łęczna o trzecie z rzędu mistrzostwo Polski. Na razie macie sporą przewagę nad rywalami, ale poprzedni rok pokazał, że nawet kilkupunktowa zaliczka niczego nie gwarantuje.

Przed rokiem rzeczywiście straciłyśmy punkty i walczyłyśmy o tytuł do ostatniej kolejki. Dużo nas to nauczyło i wszystkie jesteśmy świadome tego, że do każdego meczu trzeba podchodzić z maksymalną koncentracją. Jesteśmy dobrze przygotowane mentalnie i fizycznie i celujemy w dublet. Myślę, że na boisku stanowimy kolektyw i pod tym względem jesteśmy silniejsze niż sezon temu. Na murawie mamy może mniej indywidualności, ale więcej zgrania.

Gdybyś miała w końcu odejść z Ekstraligi, to do którego kraju?

Zawsze podobał mi się Olympique Lyon (śmiech). A tak na serio, to nie zamykam się na żadną ligę. Chociaż w sumie… Anglia mogłaby być ciekawym kierunkiem.

Rozmawiała Aneta Galek
Fot. Paula Duda

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności