Aktualności
[WYWIAD] Agata Tarczyńska: Po cichu liczyłam na to powołanie
Pamiętasz swój ostatni raz na zgrupowaniu reprezentacji?
Jasne. Czerwiec zeszłego roku. Mecz ze Szkocją.
Brakowało Ci tego?
Pewnie, minęło sporo czasu. Bardzo się cieszę, że znowu tu jestem.
Powołanie Cię zaskoczyło, czy raczej było długo wyczekiwane?
Po cichu na nie liczyłam. Przez ten cały czas pracowałam i robiłam wszystko, aby być gotowa, kiedy przyjdzie mój czas.
Czujesz się daleko czy blisko od optymalnej formy?
Zawsze są jakieś rezerwy, ale myślę, że jestem już na właściwych torach, aby pomóc reprezentacji. Pod kątem motorycznym nie mam problemów. Na początku przygotowań do sezonu miałam jedynie czasem problemy z odnalezieniem się w sytuacjach boiskowych, co wynikało z dłużej przerwy. Ale teraz jest już ok.
Całkowicie zapomniałaś już o problemie ze ścięgnem Achillesa, czy zdarza Ci się podświadomie odstawiać nogę w sytuacjach stykowych?
Nie było momentów, w których musiałam się zastanawiać, czy odstawić nogę. Natomiast jeszcze w okresie przygotowawczym różnie bywało z tym zapomnieniem o kontuzji. Musiałam sobie jeszcze pewne rzeczy w głowie poukładać. Ale tygodnie mijały i wszystko szło w dobrym kierunku. Brakowało mi tego uczucia, że idę na trening z czystą głową. Że nie martwię się, czy mnie coś zaraz zaboli, czy nie. Brakowało mi takiego luzu, który pozwala tylko na skupieniu się na graniu w piłkę. Cieszę się, że to wszystko już za mną.
Wróciłaś do Wolfsburga, ale trochę w innej roli – jako grająca asystent trenera w drugiej drużynie. Trudno to łączyć?
Akurat w drugiej drużynie zmieniał się sztab. Na taki pomysł wpadł Ralf Kellerman (dyrektor sportowy VfL Wolfsburg – przyp. red), za co jestem bardzo wdzięczna. Od początku każdy zdawał sobie sprawę z tego, że łączenie tych dwóch funkcji może być ciężkie. Chodzi głównie o mecze, kiedy ja gram, a pierwszy trener – Steffen Beck – nie ma z kim się skonsultować. Dlatego obecnie są rozważania, żeby do sztabu dołączył ktoś jeszcze. Ja oczywiście zachowam swoją funkcję.
Co należy do Twoich obowiązków jako asystentki?
Przeprowadzam rozgrzewki i prowadzę treningi wyrównawcze po meczach. Muszę zwracać uwagę na więcej detali na boisku. Najpierw jednak jestem zawodniczką, a dopiero później trenerką. Na treningach mogę w stu procentach skupić się na sobie. Odpraw nie prowadzę, analiz przeciwnika też nie robię. Ale często wspólnie z trenerem omawiamy grę naszą i rywali. Mój typowy dzień wygląda zwykle tak, że rano idę do klubu, spotykamy się z trenerem, przygotowujemy trening. Nie odczuwam, że mam dużo więcej pracy. Jedynie przychodzę wcześniej do klubu, co wychodzi mi tylko na dobre. Sprawia mi to dużą radość, mogę zbierać nowe doświadczenia.
Jak to wygląda, jak gracie mecz? Decydujesz i mówisz „dobra, wchodzę”?
Rozmawiamy (śmiech). Często jednak z racji tego, że ja gram, ciężko mi jest pomóc trenerowi. Podobnie w ciągu tygodnia – to głównie trener obserwuje, jak każda z nas trenuje i ocenia, w jakiej jest dyspozycji.
Twoje relacje z koleżankami z drużyny się zmieniły, odkąd masz dodatkową rolę?
Mamy bardzo młody zespół. Wydaje mi się, że nadal jestem traktowana bardziej jak zawodniczka, chociaż posłuch mam. Jak mówię, to reszta uważnie słucha (śmiech).
Póki co strzeliłaś dwa gole w sześciu meczach 2. Bundesligi. Mogło być lepiej?
Myślę, że się dopiero rozkręcam (śmiech). Musiałam złapać lekkość i pewność siebie. Potrzebowałam czasu, żeby zgrać się z drużyną.
Jesteś bardzo wszechstronną zawodniczką. W klubie grasz w ataku, a w reprezentacji selekcjoner widzi Cię w pomocy. Na jakiej pozycji czujesz się najlepiej?
W klubie gram z przodu, jednak pomoc też mi odpowiada. Na obu tych pozycjach czuję się tak samo dobrze.
W tym momencie pojawia się selekcjoner Miłosz Stępiński i włącza do rozmowy: jak się czujesz ponownie na zgrupowaniu reprezentacji Polski? – Bardzo dobrze, wreszcie – odpowiada z uśmiechem Agata. – Cofamy Cię, Agatka, na „dychę”. Bazujesz na swojej inteligencji piłkarskiej, dobrze rozgrywasz. Próbujesz podejść przeciwnika technicznie, nie siłowo, a o to łatwiej, grając niżej. Nie mogę doczekać się, aby to zobaczyć – puszcza oko selekcjoner.
W lutym w wywiadzie dla Łączy nas piłka mówiłaś, że Twoim marzeniem jest nie tyle powrót do reprezentacji, co powrót do zdrowia. Teraz masz jedno i drugie. Jakie więc następne cele sobie stawiasz?
Bardzo się cieszę, że te marzenia się spełniły! Oczywiście teraz chciałabym wywalczyć miejsce w reprezentacji Polski. Mam nadzieję, że na tym zgrupowaniu potwierdzę, że zasługuję na to, aby tutaj być. Z celów klubowych – zajęcie pierwszego miejsca w 2. Bundeslidze. Z indywidualnych – w każdym meczu pokazywać się z jak najlepszej strony, zaliczać dużo asyst i oczywiście też zdobywać bramki.
Rozmowa i zdjęcia: Paula Duda