Aktualności
Wojciech Basiuk: Ewa Pajor nie odmówiła gry w kadrze! Nie ma konfliktu
Łączy Nas Piłka: Przed Wami intensywny początek nowego roku, ale już poprzedni pokazał, że na brak pracy nie mogliście narzekać.
Wojciech Basiuk: Nasza reprezentacja rozegrała w zeszłym roku 13 oficjalnych spotkań. Bilans to 8 zwycięstw, 2 remisy i 3 porażki. Udało się odbyć 42 treningi. 21 jeden zawodniczek wystąpiło w 3 meczach eliminacyjnych. Seniorska reprezentacja Polski wygrała w końcu oficjalny turniej. Wydaje się, że to było zupełnie przyzwoite dwanaście miesięcy. Teraz szykujemy się do dwumeczu z Portugalią. Mamy świadomość, że to dopiero początek przygotowań, ale w kontekście kwietniowych meczów eliminacyjnych, doszliśmy do wniosku, że trzeba grać od początku roku i szkoda tracić termin. Nasza drużyna potrzebuje tego, żeby dalej móc się rozwijać. Rywale też nie śpią w tym czasie. Dunki grają z Holenderkami, a Szwedki ze Szkocją.
W kwietniu gramy kluczowe mecze w eliminacjach, z Danią i ze Słowacją. Czy dwumecz z Portugalią, sparing z Islandią i udział w Cyprus Cup, będzie idealną formą przygotowania do starć o punkty?
Warunki pod te kwietniowe batalie są optymalne. Ważne, żeby zawodniczki były zdrowe i żebyśmy mogli się dotrzeć. Nic lepszego w tych pierwszych trzech miesiącach nie można było wymyślić. Moim zdaniem ten okres został dobrze zaplanowany.
Kilka dni temu gruchnęła wiadomość z Ewą Pajor w roli głównej. Media zaczęły wieścić, że odmówiła gry w kadrze. Jak to w rzeczywistości wyglądało?
Ewa nie odmówiła gry w kadrze, tylko poprosiła o zwolnienie z najbliższego zgrupowania z powodu walki i chęci uzyskania lepszej pozycji klubowej. Jest trochę szkoda, ale jeżeli to ma Ewie pomóc, jeżeli wkroczyłaby do drużyny Wolfsburga, to niewątpliwie skorzysta na tym i reprezentacja. Można było zabronić, skonfliktować się, ale po co? Trzeba było znaleźć kompromis i dogadać się.
Jednak Ewa mogła to załatwić wcześniej, a nie na parę dni przed rozpoczęciem zgrupowania...
Zgadzam się. Można to było załatwić wcześniej i uniknęlibyśmy tego całego zamieszania, tym bardziej, że już w listopadzie mówiliśmy dziewczynom, żeby się przygotowały na styczniowy dwumecz. Niestety, troszkę za późno Ewa poinformowała mnie o tej sprawie. Nie ma jednak co szukać dziury w całym i tworzyć zamieszania. Reprezentacja potrzebuje spokoju.
Koniec końców ta sytuacja ma swoje pozytywy. Nadal poszukuje Pan klasycznej „9-tki”. W kadrze znalazła się Silvana Chojnowski. Czym Pana przekonała?
Chojnowski zagrała raz w kadrze w meczu z Medykiem Konin i wyróżniała się nawet na tle koninianek. W Bundeslidze prezentowała się przyzwoicie. Co prawda kontuzja stawu skokowego wyeliminowała ją z ostatnich meczów i nie pozwoliła na pokazanie całego swojego kunsztu. To podstawowa zawodniczka klubu. Dobrze zna język polski, gra twardo, dobrze zastawia się ciałem, jest dobrze wyszkolona technicznie, doskonale gra głową. Ma wiele zalet, a to daje nadzieję, że Chojnowski może pomóc reprezentacji.
Są jeszcze Nicol Kaletka, Agata Tarczyńska...
Są także inne nazwiska, chociażby Zapała, Sobkowicz… Cały czas szukamy walecznych i skutecznych piłkarek, które mogłyby podnieść poziom rywalizacji i wpłynąć na poprawę gry
A jest już szkielet reprezentacji? Wiele osób zarzuca Panu zbyt duże rotowanie składem?
Nie przesadzajmy. Jak popatrzymy na składy meczów eliminacyjnych, to ta rotacja duża nie jest. Generalnie ponad trzy czwarte zawodniczek grających ze Szwecją, wystąpiło też ze Słowacją i z Mołdawią. Natomiast rotacja, która pojawia się w meczach towarzyskich, wynika z tego, że musimy dać możliwość zaprezentowania się innym piłkarkom. Staram się tak robić, aby zawodniczki nie były też zbytnio eksploatowane.
Czyli wszystko jest przemyślane i w powołaniach nie ma żadnego chaosu?
Oczywiście, że jest przemyślane. Staramy się, by nasze poczynania były wyważone, aby tworzyły spójną całość. Bardzo zależy nam na zachowaniu równowagi i dobrych proporcji w doborze personalnym. To może okazać się jednym z kluczowych elementów w 2016 roku.
Rozmawiał Kacper Zieliński