Aktualności
Upalny Pruszków domem kobiecych reprezentacji
27 minut – tyle trwa podróż pociągiem z centrum Warszawy do pobliskiego Pruszkowa. Tyle czasu potrzebowały również podopieczne Wojciecha Basiuka na rozprawienie się z kadrą Estonii, z którą po niespełna pół godzinie prowadziły już dwoma bramkami. Towarzyska potyczka Polek z rywalkami, która została rozegrana w ponad 30-stopniowym upale, zakończyła się wynikiem 5:1. Upalny Pruszków okazał się więc bardzo gościnny dla reprezentacji Polski kobiet, tym bardziej, że zaledwie dwa dni wcześniej kadra do lat 19 pokonała na stadionie Znicza te same przeciwniczki aż 5:0.
Wróćmy jednak do środowego spotkania reprezentacji Polski kobiet. Pierwszą bramkę dla biało-czerwonych zdobyła w 13. minucie meczu Joanna Płonowska. Zawodniczka AZS Wrocław w sytuacji „sam na sam” ominęła bramkarkę Estonii i pewnie umieściła piłkę w siatce. Podopieczne Wojciecha Basiuka nie zwalniały tempa i co chwilę oddawały groźne strzały na bramkę rywalek. Widać było, że zarówno Polkom, jak i Estonkom przeszkadzał upał, który mocno dawał się we znaki obu drużynom. W 22. minucie meczu arbiter Monika Mularczyk była zmuszona przerwać napór Polek i zarządziła, wzorem sędziów na mistrzostwach świata w Brazylii, przerwę na uzupełnienie płynów.
Niedługo potem, bo już w 27. minucie, gola strzeliła Ewa Pajor, czym spowodowała eksplozję radości wśród nielicznej, ale bardzo żywiołowo dopingującej publiczności w Pruszkowie. Publiczności – dodajmy – złożonej w większości z dzieci przebywających na koloniach. Młodym kibicom futbolu upał jednak nie doskwierał i przez całe spotkanie gorąco dopingowali biało-czerwone. – Myślę, że upał mógł nieco odstraszyć fanów, chociaż i tak było głośno. Kluczem do spopularyzowania kobiecej piłki są kibice gotowi przychodzić na nasze mecze. Musimy więc robić wszystko, aby zachęcać wszystkich do uczestniczenia w futbolowym święcie – powiedział Wojciech Basiuk, trener reprezentacji Polski kobiet.
Do przerwy na tablicy utrzymał się wynik 2:0. Tuż po wznowieniu gry bramkę zdobyła wprowadzona na boisko w przerwie meczu Ewelina Kamczyk. Następne siedem minut można określić jako „Ewa Pajor show". Najlepsza młoda piłkarka Europy strzeliła w tym czasie dwa gole i dzięki bramce zdobytej w pierwszej połowie, skompletowała pierwszy hat-trick w reprezentacji A. Estonki zdołały jeszcze odpowiedzieć bramką Aarny Signy z 64. minuty spotkania, jednak pewne zwycięstwo biało-czerwonych nie było zagrożone nawet przez chwilę.
Po meczu występ Polek chwaliła Anna Gawrońska, asystentka trenera Medyka Konin oraz trener reprezentacji Polski kobiet do lat 15. – Cieszy mnie występ moich zawodniczek – Ewy i Eweliny. Już stanowią o sile kadry, a przecież to wciąż bardzo młode zawodniczki – powiedziała była reprezentantka Polski.
Gawrońska przestrzegła byłe koleżanki z boiska przed nadmiernym optymizmem po spotkaniu z Estonią. – Nie był to przeciwnik na miarę Szwecji, z którą dziewczyny zmierzą się w sierpniu. Myślę, że czeka je dużo pracy przed tym spotkaniem. Trener musi popracować z piłkarkami przede wszystkim nad grą obronną. Przecież Estonki nie miały praktycznie żadnej sytuacji, a mimo tego strzeliły gola. Szwecja jest zespołem światowej klasy i do czasu sierpniowego meczu musimy poprawić wiele czynników. Największym mankamentem była defensywa, zwłaszcza przesuwanie obrony i asekuracja. Gra ofensywna wyglądała naprawdę dobrze, więc w meczu ze Szwecją może być ciekawie – podsumowała.
Trener reprezentacji Polski kobiet Wojciech Basiuk również zwrócił uwagę na błędy w defensywie. – Troszkę nas boli zachowanie w obronie. Nie jesteśmy tak dobrze skonsolidowani, jak byśmy chcieli. Para stoperek była w dość eksperymentalnym składzie, więc może to było powodem słabszej gry z tyłu – zastanawiał się selekcjoner kadry kobiet.
– Musimy bardziej cierpliwie rozgrywać piłkę, przygotowywać atak i szukać luki w szykach obronnych przeciwnika. Wynik jest pozytywny, ale wciąż brakuje nam płynności w grze. Były momenty, w których akcje zazębiały się, ale sporo było w nich zamieszania. Być może działo się tak dlatego, że część piłkarek dopiero rozpoczyna przygotowania do sezonu, a część jest na ich dalszym etapie. Cieszę się, że dziewczyny dobrze wykonywały pewne schematy w grze ofensywnej. Przede wszystkim funkcjonowały prostopadłe podania i zagrania do skrzydeł. Bramki nie były zdobyte przez przypadek, lecz zostały dobrze wypracowane – ocenił Wojciech Basiuk.
Trener reprezentacji Polski podkreślił też, jak ważna z punktu organizacyjnego jest dobra lokalizacja obiektu rozegrania meczu. – To jest niezwykły handicap, gdy boisko jest na wyciągnięcie ręki. Przyjeżdżamy na zgrupowania, aby jak najwięcej czasu spędzić na treningu i przygotowaniach, więc bliskość stadionu od Warszawy jest dla nas dużym ułatwieniem organizacyjnym. Kolejnym plusem tego zgrupowania była obecność dwóch reprezentacji w jednym ośrodku. Dzięki temu mam możliwość obserwacji większej grupy zawodniczek. Organizacja w Pruszkowie była na najwyższym poziomie. Mam nadzieję, że jeszcze tu wrócimy – zakończył.
Aleksander Solnica