Aktualności
Tęsknota, brak internetu i list od fanki. Reprezentantki Polski o pierwszych tygodniach na obczyźnie
W poprzednim sezonie były liderkami Górnika Łęczna, z którym świętowały zdobycie dubletu. Gdy jednak zgasły flesze po wygranym finale Pucharu Polski, musiały zacząć pakowanie i przygotowania do nowego życia. Zarówno Sylwia Matysik, jak i Dominika Grabowska kariery kontynuują już za granicą, odpowiednio w Niemczech i we Francji. Jaki był dla nich pierwszy miesiąc poza Polską oraz za czym najbardziej przez ten czas tęskniły?
- Nie powiem, że jest mi łatwo, ale, jak to się mówi, „pierwsze koty za płoty” - mówi krótko Dominika Grabowska, którą w tym sezonie będziemy mogli oglądać w barwach francuskiego FC Fleury 91. I od razu dodaje: - Jestem w nowym miejscu, otaczają mnie nowi ludzie, a wszystko, co nowe jest początkowo przerażające. Z dnia na dzień jest jednak coraz lepiej, radzę sobie, chociaż tęsknota za domem, mimo że codziennie rozmawiam z rodziną i przyjaciółmi, jest ogromna.
Dla „Grabka” już sama wyprawa i pierwsze dni we Francji były przytłaczające. - Na szczęście był ze mną wtedy mój tata. Gdyby nie on, myślę, że po dwóch dniach wsiadłabym w samolot powrotny do Polski. Było kilka takich momentów, gdy miałam ochotę wszystko rzucić i się spakować, płakałam do telefonu i prosiłam rodzinę, by mnie stąd zabrała - opisuje.
Tęsknotę za bliskimi jeszcze mocniej odczuła Sylwia Matysik. Dlaczego? Bo przez pierwszy miesiąc swojego pobytu w Niemczech... nie miała dostępu do internetu. - Musiałam chodzić do restauracji, by móc porozmawiać z rodziną - śmieje się reprezentantka Polski. - Moje życie zmieniło się o 180 stopni. Staram się skupiać tylko na piłce, treningach i nauce języka. Pochłania mi to całe dnie, ale może to i lepiej, bo dzięki temu mam mniej czasu na myślenie o tym, kiedy przyjadę do Polski. Mimo wszystko cieszę się, że podjęłam decyzję o wyjeździe, bo już teraz czuję, że to dobre miejsce do rozwoju - dodaje.
Tym dobrym miejscem jest oczywiście niemiecki Bayer Leverkusen, z którym popularna „Matys” podpisała roczny kontrakt. - Klub podchodzi do zawodniczek bardzo profesjonalnie. Od razu zostałam zapisana na kurs języka niemieckiego, ale uczę się też sama i na treningach rozumiem już prawie wszystko - zaznacza Sylwia Matysik, dodając równocześnie, że po przeprowadzce za naszą zachodnią granicę odczuła spory przeskok, jeśli chodzi o intensywność treningów.
- Nie będę ukrywać, że poziom jest dużo wyższy niż w Polsce. Zostały nam dwa tygodnie do startu rozgrywek ligowych. Kilka dni temu wróciłyśmy ze zgrupowanie, które mój organizm mocno odczuł. Mam jednak nadzieję, że zaprocentuje to w trakcie sezonu, a także w reprezentacji Polski - mówi Matysik, która, mimo że nie zagrała jeszcze w żadnym oficjalnym meczu Bayeru, już teraz zyskała nową fankę. - W mieszkaniu obok mnie, a właściwie nas, bo dzielę je z dwiema koleżankami z drużyny, mieszka mała dziewczynka. Drugiego dnia mojego pobytu w Niemczech, w skrzynce pocztowej znalazłam list od niej, w którym napisała, że bardzo się cieszy, że koło niej mieszkają piłkarki, że nas podziwia i nam kibicuje. Bardzo mnie to ujęło, podobnie jak to, że wszyscy dookoła, szczególnie w klubie, chcą pomóc mi w szybkiej aklimatyzacji - opowiada pomocniczka.
- Odczuwam różnice w intensywności, ale i fizyczności. W lidze francuskiej trzeba znacznie więcej biegać, a zawodniczki są dużo silniejsze - opisuje natomiast Dominika Grabowska. - Ja jestem dosyć filigranowa, ale wierzę, że sobie poradzę, że będę wygrywać pojedynki. Co prawda minęło mało czasu, ale wydaje mi się, że już teraz rozwinęłam się piłkarsko i życiowo. Jedynym problemem dla mnie pozostaje język, bo francuskiego nie znam jeszcze dobrze, a Francuzi niechętnie rozmawiają po angielsku. To mnie jednak nie załamuje, a motywuje do dalszej nauki.
Liga: start!
Zarówno Grabowska, jak i Matysik premierowe występy w swoich nowych ligach mogą zanotować już w pierwszy weekend września. Na start rozgrywek FC Fleury zmierzy się 5 września z Montpellier, a Bayer Leverkusen zagra dzień później z SC Freiburg.
- Z powodu pandemii koronawirusa, sytuacja na całym świecie, także we Francji, jest bardzo dynamiczna. Jak na razie nie ma jednak sygnałów, świadczących o tym, by sezon miał nie ruszyć zgodnie z planem. Każdego dnia dajemy z siebie wszystko na treningach i mamy nadzieję, że w sobotę zagramy. Osobiście nie mogę się doczekać pierwszego meczu - emocjonuje się Dominika Grabowska.
Jej zespół minioną kampanię zakończył na siódmym miejscu w tabeli. Jak przyznaje polska kadrowiczka, celem na nadchodzący sezon jest walka o coś więcej. - Cele są jasne, ale czy to się uda? Jak na razie trudno mi określić, bo to mój „pierwszy raz” w lidze francuskiej. Inaczej patrzy się i ocenia rozgrywki, widząc je na ekranie, inaczej, występując w nich. Wiem tylko tyle, że dla mnie każde spotkanie będzie wyzwaniem i że będę musiała walczyć o pierwszy skład, bo nikt nie ma gwarancji gry - przyznaje Grabowska.
O wyższą lokatę, ale we Frauen Bundeslidze, chce też walczyć Bayer Leverkusen, który do samego końca sezonu 2019/2020 drżał o utrzymanie, a co za tym idzie drżała także Sylwia Matysik. Jej marzeniem była bowiem gra w najwyższej klasie rozgrywkowej w Niemczech. - Jak widać, marzenia czasem się spełniają - śmieje się „Matys”. - Liczę na to, że uda mi się wywalczyć miejsce w pierwszej jedenastce, ale wiem, że nie będzie o to łatwo. Mamy 26-osobową kadrę, a co za tym idzie, rywalizacja jest bardzo duża. Zrobię jednak wszystko, by grać i dawać drużynie jak najwięcej - dodaje.
To, jak wiele zespołowi mogą dać Grabowska i Matysik, pokazują aktualne wyniki ich byłego klubu - Górnika Łęczna. Mistrzynie Polski w trzech meczach nowego sezonu Ekstraligi zanotowały tylko jedno zwycięstwo i dwie porażki. Co ciekawe, obie reprezentantki Polski, cały czas śledzą spotkania swoich koleżanek i trzymają za nie kciuki.
- Żeby obejrzeć mecz z AZS UJ Kraków, specjalnie pojechałam do restauracji z dostępem do internetu, ale niestety spotkania z Czarnymi Sosnowiec nie mogłam zobaczyć, bo byłam na zgrupowaniu. Co prawda dziewczynom przytrafiły się dwie porażki, ale wiem, że mają wielką ambicję, a cele w klubie się nie zmieniły. Ich charakter nie pozwoli im odpuścić, wierzę, że będą walczyć o dublet i że go zdobędą - twierdzi Sylwia Matysik.
- Muszą złapać odpowiedni rytm, ale na pewno się odbiją i znów będą wysoko w tabeli - wtóruje jej Dominika Grabowska. I dodaje: - Było mi smutno, widząc wyniki ostatnich spotkań, ale nie można popadać w depresję. To dopiero początek sezonu i wszystko może się wydarzyć. A czy my byłyśmy ważne dla drużyny? Może i tak, ale tak naprawdę wykonywałyśmy tylko swoją robotę. Jestem pewna, że i bez nas dziewczynom zacznie iść dobrze - kwituje Grabowska.
Aneta Galek
Fot. Paula Duda