Aktualności
Przerwa w rozgrywkach szczęściem w nieszczęściu. Kadrowiczki powracają do zdrowia
Co łączy Roberta Lewandowskiego i Agnieszkę Winczo? Występują na pozycji napastnika, grają w Bundeslidze, obojga dotychczas skutecznie omijały kontuzje. Niestety w czasie pandemii oboje leczą urazy. Mająca na swoim koncie 104 mecze w reprezentacji Polski zawodniczka doznała kontuzji więzadeł w stawie skokowym w połowie lutego w ligowym spotkaniu z Freiburgiem. Potrzebny był but ortopedyczny, w którym doświadczona piłkarka przyjechała do Warszawy obejrzeć z trybun mecz eliminacji mistrzostw Europy z Mołdawią, wygrany przez Polki 5:0.
„Winia” obecnie dochodzi do zdrowia w niemieckim Cloppenburgu pod okiem znajomego fizjoterapeuty z byłego klubu. – Kiedy miałam rozpocząć intensywną rehabilitację, to z powodu pandemii zamknięto wszystkie gabinety. Zdążyłam jedynie zaliczyć jedną konsultację, na której lekarz stwierdził, że moja noga jest już w naprawdę dobrym stanie. Pozostały mi więc ćwiczenia w domu. Nie chciałam jednak ryzykować i sama sobie narzucać obciążeń, więc skontaktowałam się z fizjoterapeutą mojej byłej drużyny, który stwierdził, że mi pomoże. Dziś już normalnie biegam, kostka jest stabilna, czuję się dobrze. W Niemczech na szczęście można wyjść pobiegać. Ta przerwa wychodzi mi na dobre. W normalnych okolicznościach, nawet jeśli nie odczuwałabym ciśnienia ze strony klubu, aby jak najszybciej wrócić do gry, to sama na sobie wywierałabym presję. Tak już mam. A w tej sytuacji spokojnie wracam do zdrowia i kto wie, czy już za tydzień nie wznowię treningów z drużyną – zapowiada.
Niemiecki dziennik „Bild” doniósł, że sezon zarówno męskiej jak i kobiecej Bundesligi ma ruszyć 9 maja, ale bez udziału publiczności. Klub Agnieszki Winczo, SC Sand, planuje powrót do zajęć 19 kwietnia. Ostateczną decyzję w sprawie wznowienia rozgrywek niemiecka federacja ma podjąć 17 kwietnia.
Zdrowiejące bramkarki
Z powodu ograniczeń nałożonych przez rząd biegać na zewnątrz niestety nie można w Polsce, dlatego nieco gorzej przestój w sezonie ligowym ocenia Joanna Olszewska. Obrończyni reprezentacji Polski i GKS Katowice 29 listopada przeszła rekonstrukcję zerwanych więzadeł w kolanie. – Z jednej strony ta przerwa jest dobra, bo mam czas popracować nad siłą i wzmocnieniem nogi. Ale z drugiej przez to uziemienie w domu mój powrót na boisko może się opóźnić. Gdyby wszystko szło zgodnie z planem, to po świętach wielkanocnych rozpoczynałabym już treningi indywidualne z piłką. Teraz miałam się skupiać na bieganiu, ale niestety, jak wiadomo, nie mogę tego robić, a to element kluczowy – przyznaje Olszewska
Prawie trzy tygodnie temu, już w trakcie pandemii, zabieg artroskopii kolana przeszła z kolei Anna Palińska. Bramkarka Górnika Łęczna z powodu problemów z kolanem musiała opuścić marcowe zgrupowanie reprezentacji Polski. – Jestem w trakcie rehabilitacji. Powoli zaczynam wykonywać dynamiczniejsze ćwiczenia. Dla mnie ta przerwa to takie szczęście w nieszczęściu. Nikt nie gra, mogę się spokojnie rehabilitować. Jak rozgrywki zostaną wznowione, to pewnie ja już będą gotowa do gry. Nie tracę czasu, nie omijam meczów – mówi Palińska, która na rehabilitację jeździ dwa razy w tygodniu do warszawskiej kliniki Enel-Sport.
Anna Palińska na ostatnie zgrupowanie reprezentacji została dowołana za Karolinę Klabis, która z kolei zmagała się z urazem barku. – Nie odczuwam już bólu, miałam wchodzić w normalny trening. Ta przerwa nie jest mi na rękę, bo praca indywidualna to jednak co innego. Nie pokaże mi rzetelnie, czy faktycznie po kontuzji nie ma już śladu – nie ukrywa bramkarka AZS UJ Kraków.
(Nie)zapomniane filary defensywy
Bardzo długo na swój powrót do gry czekają natomiast dwie środkowe obrończynie Górnika Łęczna z dużym doświadczeniem reprezentacyjnym – Jolanta Siwińska i Agata Guściora. Obie w 2019 roku doznały rozległych urazów kolana łącznie z zerwaniem więzadeł krzyżowych. Siwińska po wielomiesięcznej rehabilitacji na start rundy wiosennej miała być już gotowa do gry. – Trenowałam ostatnio normalnie z zespołem. W międzyczasie wypadłam jeszcze na dwa tygodnie z powodu drobnego urazu, ale już miałam wracać do gry, kiedy rozpętała się epidemia. Najbardziej potrzebuję teraz treningów z drużyną i nabrania pewności siebie, ale niestety nie jest to możliwe. Lekarz mówi jednak, że czas gra na moją korzyść. Ta przerwa mi nie zaszkodzi – zapewnia.
Raczej później niż Jolanta Siwińska na boisko wróci Agata Guściora, która jest nieco ponad dziesięć miesięcy po operacji. Jak przebiega jej leczenie? – Ciągle jestem w trakcie rehabilitacji, ale trenowałam już co drugi dzień z drużyną. Potrzebuję jeszcze czasu, żeby się wzmocnić. Nie miałam wyznaczonego konkretnego terminu powrotu do gry. Podchodząc do tego wszystkiego, co się teraz dzieje, czysto egoistyczne, to ta przerwa wyjdzie mi na dobre. Czas gra na moją korzyść – twierdzi „Guścia”.
Już miały grać
Są też takie zawodniczki, którym pandemia dosłownie przeszkodziła w powrocie do gry. Przykładem takiej piłkarki jest Dżesika Jaszek. Napastniczka Czarnych Sosnowiec w listopadzie miała szytą łąkotkę. Jej pierwszym meczem po urazie miało być starcie na szczycie Ekstraligi z Górnikiem Łęczna. Dwa dni przed nim ogłoszono jednak w Polsce stan zagrożenia epidemiologicznego i spotkanie odwołano. – Na początku marca zakończyłam rehabilitację, ale nie zdążyłam się nawet nacieszyć treningami z drużyną. Czułam, że jestem dobrze przygotowana, chciałam już wrócić do grania, nie mogłam się doczekać. Pozostaje mi dalej praca indywidualna – mówi Jaszek.
W podobnej sytuacji jest inna snajperka, Dominika Kopińska, która pod koniec października doznała złamania kości łokciowej w meczu ligowym z GKS Katowice. Obyło się bez operacji, ale rękę trzeba było unieruchomić na sześć tygodni. Piłkarka Medyka Konin nie przepracowała z drużyną zimą pełnego okresu przygotowawczego. Do gry miała być gotowa na drugą wiosenną kolejkę, która niestety już się nie odbyła. – Z jednej strony się cieszę, bo nie odbudowałam jeszcze po urazie odpowiednio mięśnia, ale z drugiej nie, ponieważ nie grałam od pół roku i zdążyłam się już stęsknić za rywalizacją – przyznaje.
Dominice Kopińskiej, podobnie jak innym zawodniczkom, oprócz treningów indywidualnych, pozostaje już teraz tylko cierpliwe czekanie na kolejne decyzje dotyczące przyszłości rozgrywek.
Paula Duda