Aktualności
[POLKI ZAGRANICĄ] Czekają na powrót ligi i… zbierają szparagi
We Francji (Katarzyna Kiedrzynek, Paulina Dudek) i Hiszpanii (Emilia Zdunek) rozgrywki ligowe już zakończono. W zawieszeniu jest włoska Serie A (Aleksandra Sikora). Polskie kluby dopiero od poniedziałku mogą w ograniczonym zakresie wyjść na boiska, ale nie wiadomo, czy Ekstraliga ruszy. O tym dowiemy się w najbliższy wtorek, 12 maja. Od kilku tygodni trenują już natomiast kluby kobiecej Bundesligi.
W środę kanclerz Niemiec Angela Merkel dała zielone światło wznowieniu rozgrywek męskiej Bundesligi i 2. Bundesligi, a władze niemieckiej ligi piłkarskiej DFL postanowiły, że zmagania wystartują już 16 maja. Nie wiemy natomiast jeszcze, co z dwoma ich żeńskimi odpowiednikami, w których występuje w sumie sześć reprezentantek Polski. Tydzień temu jedenaście klubów Frauen Bundesligi zagłosowało za kontynuacją sezonu. Jeden, 1. FC Kolen, wstrzymał się od głosu. Ostateczna decyzja i ewentualne wytyczne organizacyjne w przypadku wznowienia rozgrywek mają zostać ogłoszone w poniedziałek po posiedzeniu zarządu niemieckiej federacji.
Jeśli jednak grają mężczyźni, to najprawdopodobniej na boiska wybiegną również kobiety. Ale tylko te z najwyższej klasy rozgrywkowej. – To dlatego, że my nie podlegamy pod rozgrywki profesjonalne. Amatorskie kluby jeszcze nie mogą nawet trenować. Z jednej strony to rozumiem, ale z drugiej nie, bo tu też są takie zawodniczki, które grają zawodowo, w tym ja. Wkładamy w to tyle samo wysiłku. Szkoda – nie ukrywa Julia Matuschewski z 1. FC Saarbrucken. W takiej samej sytuacji jest Agata Tarczyńska, która gra w VfL Wolfsburg II.
Testy i kontrole
Do powrotu szykuje się natomiast pierwsza drużyna VfL Wolfsburg, która ćwiczy w małych grupach od prawie miesiąca. Mistrz Niemiec już dwukrotnie zdążył nawet przebadać swoje zawodniczki na obecność koronawirusa. – Nie miałyśmy przerwy w treningach – mówi Ewa Pajor. – Po powrocie z marcowego zgrupowania reprezentacji przez trzy tygodnie biegałyśmy i pracowaliśmy w domowych siłowniach. Od dłuższego czasu trenujemy już z piłką w pięcioosobowych grupach. Ich skład jest stały. Do każdej przydzielony jest trener. W każdej jest przynajmniej jedna obrończyni, jedna pomocniczka i jedna napastniczka. Wszystko jest tak zorganizowane, że z pozostałymi ekipami w ogóle się nie widujemy – dodaje napastniczka „Wilczyc”.
Podobnie jest w Turbine Poczdam, klubie Małgorzaty Mesjasz. – Trenujemy w małych grupkach od dwóch tygodni. Ale testów na obecność koronawirusa u nas nie robiono. Mamy jedynie dać znać w porannej ankiecie, jeśli się źle czujemy. Oczywiście stosujemy się do wszystkich obostrzeń. Ostatnio mieliśmy kontrolę w klubie, sprawdzano, czy przestrzegane są wszystkie zasady sanitarne – opowiada środkowa defensorka reprezentacji Polski.
Trening na polu szparagów
W poniedziałek, 20 kwietnia treningi rozpoczął SC Sand, w którym grają dwie reprezentantki Polski, Agnieszka Winczo i Patrycja Balcerzak. Patrycja Balcerzak po powrocie z Polski musiała przejść kwarantannę, dlatego zajęcia z zespołem rozpoczęła nieco później. W czwartek przeszła jednak zabieg nacięcia cysty na stopie i musi odpocząć od treningów z piłką przez około tydzień. – Od dłuższego czasu miałam z tym problem, ale teraz się powiększyło i mocno uwierało w wąskim bucie piłkarskim – mówi środkowa pomocniczka.
Cały czas w Niemczech przebywa natomiast Agnieszka Winczo, która najpierw przechodziła rehabilitację po kontuzji kostki, a później… zbierała szparagi. Skutki pandemii w mniejszym klubie, jakim jest Sand, mocniej dały się we znaki pod względem finansowym niż w innych drużynach. Klub był zmuszony obniżyć swoim piłkarkom pensje o 40%, ale w zamian zaoferował im pracę sezonową. Zawodniczki zbierały truskawki i szparagi, a materiały o tym robiły największe niemieckie media z dziennikiem Bild i telewizją Sky Sport na czele. – Zrobiliśmy furorę – śmieje się Winczo. – A tak na poważnie, rolnicy naprawdę potrzebują teraz pomocy. Wskutek zamknięcia granic brakuje rąk do pracy, a Niemcy nie palą się do tego typu zajęć – tłumaczy napastniczka.
🎥 Frauenfußball: Die Spielerinnen des SC Sand sind als Spargelstecher unterwegs.
— SC Sand (@FrauenSCSand) April 27, 2020
📺 @SkySportDE https://t.co/ePjOxhZ9ZW
– Przez cztery godziny zbieraliśmy szparagi, a później je myliśmy i segregowaliśmy w hali. To naprawdę ciężka praca. Podziwiam ludzi, którzy robią to codziennie za najniższą krajową pensję. Wróciłam do domu i nie wiedziałam, jak się nazywam. To też trochę taki trening siłowo-wytrzymałościowy – uśmiecha się Agnieszka Winczo. Jakby tego było mało, ostatecznie drużyna Sand wszystkie zarobione w polu pieniądze postanowiła przekazać na cele charytatywne. – Nie było jednak tak, że ktoś poszedł raz i się zniechęcił. Wręcz przeciwnie, za każdym razem było nas coraz więcej. Każdy chciał pomóc, chciałyśmy po prostu zrobić coś dobrego w tych trudnych czasach – przyznaje reprezentantka Polski.
Czy taka praca nie zabiera za dużo energii, którą trzeba przecież codziennie włożyć w zajęcia na boisku? – Nie. Na pole jeździmy tylko w weekendy. Mamy czas się potem zregenerować. A treningi są bardzo fajne i panuje na nich świetna atmosfera. Może to też kwestia tego, że każdy się już za nimi tak stęsknił… – kończy Agnieszka Winczo.
Paula Duda