Aktualności
[WIDEO] Paulina Dudek: Chcę poprowadzić tę reprezentację do dobrych wyników
O wzięciu na siebie ciężaru gry pod nieobecność Ewy Pajor:
Czuję się zawodniczką, która powinna brać na siebie odpowiedzialność, nie tylko jeśli chodzi o grę obronną, ale i o cały zespół. Mimo młodego wieku, jestem na tyle doświadczona, że tę odpowiedzialność powinnam na siebie nakładać. Na pewno więc czuję ciężar i większą presję, ale nie przeszkadza mi to - potrafię sobie z tym radzić. Wydaje mi się, że przekuwam presję w dodatkową motywację i nie jest to dla mnie żaden problem. Chcę być zawodniczką, która poprowadzi tę reprezentację do dobrych wyników.
O przełożeniu meczu z Czechami i tym, czy pokrzyżowało to plany zespołu:
Dla mnie nie ma to większego znaczenia. Niezależnie od tego, kiedy byśmy grały, czy byłyby to dwa odległe terminy, oba mecze chciałybyśmy wygrać. Zwycięstwa znacznie przybliżyłyby nas do awansu na Euro i nawet gdybyśmy miały na nie dwa oddzielne zgrupowania, nasz cel by się nie zmienił.
O sile reprezentacji Czech:
Czeszki kojarzą się z dobrymi warunkami fizycznymi i boiskowym charakterem. Na pewno nie będę odstawiały nogi i z tym się liczymy. Wiemy, że pod tym kątem będzie to trudny mecz, ale według mnie jesteśmy na to gotowe zarówno fizycznie, jak i taktycznie. Spotkania, które nas czekają, pokażą, czy jesteśmy gotowe, by awansować na wielką imprezę.
O tym, ile zawodniczek z reprezentacji Polski utrzymuje poziom, który pozwoliłby im grać w Paris Saint-Germain:
Jestem święcie przekonana, że każda z zawodniczek, która aktualnie jest na zgrupowaniu, ma na tyle umiejętności, by grać w jakimkolwiek klubie za granicą. W przypadku PSG - nie wiem ile piłkarek byłoby w stanie pokazać tam pełnię swoich umiejętności. Wiem jednak, że wszystkie mogłyby grać w dowolnym klubie poza Polską. Trzeba po prostu chcieć wyjechać.
O tym, w jakim wieku piłkarka powinna wyjechać do mocniejszej ligi i jaki jest przeskok pomiędzy Ekstraligą a ligą zagraniczną:
Ciężko mówić o konkretnym okresie gotowości do wyjazdu. To zależy od danej zawodniczki, od tego, kiedy i na ile czuje się gotowa, by podjąć decyzję o wyjeździe. Nie jest to łatwe, ale trzeba czuć się przygotowanym mentalnie, bo to największa bariera. Na przykładzie swoim, Oli Sikory, czy Dominiki Grabowskiej i Sylwii Matysik, mogę powiedzieć, że zmiana klubu na zagraniczny wiąże się z większą intensywnością treningów i meczów. Ta intensywność jest dużo wyższa niż w polskiej Ekstralidze. Jeśli chodzi o mnie, potrzebowałam pół roku, by wdrożyć się w trening i być gotową do tego, by rozgrywać spotkania w lidze francuskiej. Wyjechałam jednak świeżo po kontuzji, być może w innym przypadku mój przeskok na wyższe obroty trwałby krócej.
O znalezieniu się w drużynie sezonu UEFA Women’s Champions League:
Czułam się dobrze na tym turnieju, ale nie oczekiwałam takiego wyróżnienia, tym bardziej, że dla mnie był to pierwszy ćwierćfinał i półfinał tych rozgrywek w karierze. Już to było dla mnie dużym wydarzeniem. Cieszę się oczywiście, że trafiłam do drużyny sezonu, ale dużo bardziej zależało mi na sukcesie drużynowym, pokonaniu Olympique Lyon w półfinale. To niestety się nie wydarzyło, ale uważam, że byłyśmy zespołem, który mógł to zrobić.
O tęsknocie za Polską, życiu w Paryżu i koleżankach z PSG, z którymi ma najlepszy kontakt:
Dwa i pół roku to w moim przypadku wystarczający czas, by się zaaklimatyzować. Początki nie było oczywiście łatwe, ale teraz jest już w porządku, zarówno jeśli chodzi o atmosferę w klubie, jak i poza nim. W Paryżu żyje mi się bardzo dobrze. Nie znam osoby, która choć raz w życiu nie chciałaby odwiedzić stolicy Francji, bo jest naprawdę niezwykle piękna. Osobiście nie mieszkam w samym centrum Paryża i nie bywam tam często, bo tak naprawdę tylko wtedy, gdy odwiedza mnie rodzina lub znajomi. Jeśli chodzi o koleżanki klubowe, z którymi dogaduję się najlepiej, to nie mam problemu z nikim, ale zazwyczaj spędzam czas z Signe Bruun i Sarą Däbritz. Lubię jednak też spędzać czas sama, z książką lub na kawie.
O tym, czy przy dbaniu o siebie i zdrowym odżywianiu, zdarza jej się cheat-day:
To pytanie od Dominiki Grabowskiej i Sylwii Grabowskiej, które serdecznie pozdrawiam. Miło mi słyszeć takie słowa. Oczywiście zdarza mi się cheat-day i nie będę tego ukrywać. Bardzo ten dzień lubię i myślę, że Dominika doskonale o tym wie. Wszystko w granicach rozsądku, ale każdy takiego dnia potrzebuje, gdy w ciągu całego tygodnia toczy życie profesjonalnego sportowca. Po meczu lub na drugi dzień nie jest to wielki problem, by pozwolić sobie na coś innego.
Notowała Aneta Galek