Aktualności
Pakulska: Piłka jest najważniejsza
W najbliższy czwartek reprezentacja Polski kobiet w ramach eliminacji MŚ zagra na wyjeździe z Wyspami Owczymi. O zbliżającym się spotkaniu oraz zdobytym w ostatnią niedzielę mistrzostwie Polski rozmawiamy z jedną z reprezentantek grających w Medyku Konin – Natalią Pakulską.
Trwające zgrupowanie kadry musi być wyjątkowe dla zawodniczek Medyka Konin. W końcu stawiłyście się na nim w roli nowych mistrzyń Polski.
Pozostałe dziewczyny i sztab szkoleniowy zgotowali nam miłe powitanie. Otrzymaliśmy gratulacje. Przed każdym posiłkiem jako pierwsze wchodziłyśmy do jadalni i zapraszałyśmy całą reprezentację do wspólnego posiłku. Miły gest. Jeszcze w Koninie, przed samym wyjazdem na zgrupowanie, radości nie było końca. Naszym zadaniem było zdobycie mistrzostwa Polski i udało się dopiąć celu już na pięć kolejek przed zakończeniem sezonu! Jesteśmy bardzo zadowolone, ale teraz skupiamy się na meczu z Wyspami Owczymi.
Jak rozpoczęła się Twoja droga do tytułu mistrzowskiego?
Pochodzę z Brześcia Kujawskiego. To w tej małej miejscowości w wieku 9 lat zaczęłam kopać piłkę razem z chłopakami. Pewnego dnia z drużyną Duet Włocławek wzięłam udział w turnieju drużyn kobiecych w Koninie. To tam zostałam wypatrzona przez trenerów Romana Jaszczaka i Jerzego Siudę, którzy zaproponowali mi naukę i treningi w Koninie. Mając 14 lat, przeniosłam się do bursy w Koninie. Byłam bardzo młoda i czułam pewne obawy, ale w takim wieku to chyba normalne. Z perspektywy czasu wiem, że to była dobra decyzja. W Koninie są świetne warunki do rozwoju kobiecej piłki. Moją pierwszą trenerką była Ania Gawrońska...
... z którą teraz grając w jednej drużynie zdobyłaś mistrzostwo Polski!
No właśnie! Kiedy zostałam włączona do drużyny seniorek, nie mogłam się przestawić i długo zwracałam się do Ani per "pani trener". Można powiedzieć, że wstydziłam się mówić do doświadczonej piłkarki i swojej wychowawczyni po imieniu. Ania wciąż zwracała mi jednak uwagę, że teraz gramy w jednej drużynie i wszyscy jesteśmy na "ty". W końcu musiałam się przyzwyczaić.
Masz dopiero 22 lata, a w zasadzie jesteś już etatową reprezentantką kraju.
Pierwsze powołanie do kadry seniorskiej otrzymałam od selekcjonera Romana Jaszczaka. Teraz zaufaniem obdarza mnie również trener Wojciech Basiuk. Wcześniej grałam w reprezentacjach U-17 oraz U-19. Jestem z tego powodu bardzo dumna. Gra z orzełkiem na piersi to wspaniała sprawa. W moim życiu piłka jest najważniejsza, a każdy mecz w barwach klubowych i narodowych traktuję bardzo poważnie. Po powrocie z każdego zgrupowania kadry już nie mogę się doczekać kolejnego powołania. Mimo, że praktycznie od trzech lat moje nazwisko zawsze pojawia się na liście powołanych, za każdym razem czekam nerwowo na telefon lub wiadomość z klubu.
Przed Wami spotkanie eliminacji mistrzostw świata z Wyspami Owczymi.
We wrześniu pokonałyśmy nasze najbliższe rywalki we Wrocławiu. Mecz oglądało mnóstwo kibiców, a my po bardzo dobrej grze zwyciężyłyśmy 6:0. Każde spotkanie jest jednak inne. Wiemy, że na Wyspach Owczych czeka nas gra na ciężkim boisku. Swoje może również zrobić wietrzny i deszczowy klimat. Jesteśmy jednak bardzo zmobilizowane i lecimy po trzy punkty. Wprawdzie w naszej grupie Szkocja i Szwecja wydają się już być poza naszym zasięgiem, to kompletnie o tym nie myślimy. Najważniejsze, żeby w każdym spotkaniu dać z siebie nie sto, a dwieście procent!
Po powrocie ze zgrupowania kadrowiczki z Medyka czeka chyba dalsze świętowanie mistrzostwa?
Absolutnie nie. Do rozegrania mamy jeszcze cztery mecze ligowe, a do tego finał Pucharu Polski z AZS Wrocław. W czerwcu kadra gra jeszcze na wyjeździe z Bośnią i Hercegowiną. Nie zapominam także o obowiązkach szkolnych. Jestem studentką III roku wychowania fizycznego i na 30 czerwca mam wyznaczony termin obrony pracy licencjackiej. Muszę zdążyć. Po obronie chcę pozostać i kontynuować edukację w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Koninie. W wolnej chwili muszę jeszcze odwiedzić moją rodzinną miejscowość. Mam dwóch braci, z którymi w wolnej chwili… gramy w piłkę.
Rozmawiał MR