Aktualności
[MÓJ PIERWSZY RAZ] Aleksandra Sikora
![](http://media.laczynaspilka.pl/images/pzphp/NTM7MDQsMCwwLGRkNyw5M2E7MDYsMmYxLDFmNiw2/9b5e06333f4080a00f720be1bd7d6458.jpg)
Pierwszy klub piłkarski
Zaczęłam trenować w klubie Promień Mosty, kiedy chodziłam do szóstej klasy podstawówki i grałam tam aż do końca gimnazjum. Nie mogłam trenować codziennie, bo każdy wyjazd do Mostów z mojej wioski pochłaniał dużo czasu. Dwa, trzy razy w tygodniu od razu po szkole jeździłam na treningi. Grało tam wtedy kilka starszych, bardziej doświadczonych zawodniczek, ale i tak miałyśmy młodą drużynę. Traktowałam to wtedy jako zabawę, super przygodę, było tak beztrosko. Wiadomo, w porównaniu do tego, co jest w Medyku, to są dwa różne światy. W Promieniu grałam w drugiej lidze kobiet, a jak przeszłam po gimnazjum do Konina, to zaczęła się już poważna piłka. Najpierw pierwsza liga i chwilę później Ekstraliga. Z perspektywy czasu bardzo dobrze wspominam pobyt w klubie z Mostów.
Pierwszy trener
Nie powiem, bo… nie pamiętam! ( śmiech) W Mostach trochę trenerów się przewinęło i szczerze trudno mi teraz powiedzieć, kto był tym pierwszym.
Pierwszy idol
Olisadebe! Zawsze kibicowałam reprezentacji Polski i właśnie w tamtym czasie, jak często grałam na podwórku, to o nim było głośno. Czarnoskóry reprezentant, strzelał sporo bramek i był wtedy popularny. No i oczywiście miałam jego koszulkę. Mimo że był napastnikiem, to pamiętam, że gdzieś tam na podwórku stałam na bramce w konkursie rzutów karnych i motywowałam się przyśpiewką „Oli to obroni!” (śmiech) Dlatego właśnie Olisadebe jako pierwszy przyszedł mi na myśl.
Pierwszy gol w reprezentacji Polski A
Hmmm… Na pewno strzeliłam w meczu z Irlandią Północną w eliminacjach do mistrzostw Świata (13 września 2014 roku, Polska 4:0 Irlandia Północna, Toruń), ale czy to była moja pierwsza bramka? Nie jestem pewna… (to była pierwsza bramka Oli w meczu o punkty; wcześniej wpisała się na listę strzelców w meczu towarzyskim przeciwko reprezentacji Luksemburga, który został rozegrany 12 lutego 2014 roku w Koetschette, a biało-czerwone zwyciężyły aż 12:0 – red.).
Pierwsze powołanie do reprezentacji Polski A
Na pewno dostałam je jeszcze od trenera Roberta Góralczyka. Zostałam wtedy powołana na takie zgrupowanie selekcyjne. Jak teraz tak sobie o nim myślę, to na pewno była wtedy ogromna radość, ale jednocześnie duży stres, bo byłam tam jedną z najmłodszych zawodniczek. W tamtej reprezentacji grały jeszcze między innymi Winczo, Pożerska, czy Żelazko, które są ode mnie dużo starsze. No, ale jakoś trzeba było zacząć.
Pierwsze buty piłkarskie
Szare firmy Joma – to były moje pierwsze korki w Promieniu Mosty. A wcześniej, jak jeszcze nie grałam w klubie, miałam takie trampkokorki i w nich sobie grałam na podwórku. Były albo czerwone albo niebieskie. Ostatnio na turniej Konin Cup przyjechała drużyna z Bułgarii i dziewczyny grały w takich halówkach z żółtą podeszwą, które kiedyś były u nas popularne. Teraz w Polsce to już chyba jest rzadko spotykane, że drużyna klubowa przyjeżdża i zawodniczki grają właśnie w takich butach… Pamiętam pierwszy swój turniej halowy z Promieniem Mosty. Wzięłam ze sobą właśnie takie trampki, bo tylko takie miałam, no wiesz, chodziłam w nich na co dzień po szkole i na wychowanie fizyczne. Jak zobaczyłam na hali, że wszystkie dziewczyny mają takie prawdziwe, profesjonalne halówki, to spaliłam się ze wstydu i powiedziałam, że nie wyjdę w takich trampkach! Trener wtedy poszedł szybko do sklepu kupić mi właśnie takie normalne halówki. Założyłam je i poszłam grać, bo w swoich się wstydziłam…
Pierwsze sportowe łzy
Pierwsze łzy na boisku były na zgrupowaniu reprezentacji Polski do lat 17 prowadzonej przez trenera Miedzińskiego. Grałyśmy mecz towarzyski w Goleniowie, to jest blisko miejscowości, z której pochodzę. Na trybunach był tata, nauczyciele ze szkoły… Po wyjściu na boisko zaczął lecieć hymn, a Ola w ryk! (śmiech) Często się łapię na takich sytuacjach, że jak leci hymn, to się wzruszam i te łezki polecą. Ale wtedy to, kurczę, mówię co jest grane?! Zaraz mecz gram, a ja płaczę! No, ale tego nie da się powstrzymać, tym bardziej, że rodzina siedziała na trybunach i się patrzyła. To jest fajne uczucie…
Klaudia Grodzka