Aktualności
„Jesteśmy zespołem, który ewoluuje”. Miłosz Stępiński po starciu z Mołdawią
– Mamy bardzo świadome zawodniczki, które wiedzą, że idąc krok po kroku w dobrą stronę, jesteśmy w stanie w 2020 roku zrobić historyczną rzecz, czyli awansować na Euro – mówił po wygranej 5:0 z Mołdawią selekcjoner reprezentacji Polski, Miłosz Stępiński.
O przebiegu meczu: Zacznę może od tego, że historia zatoczyła koło, ponieważ zaczynałem moją pracę z tą reprezentacją meczem z Mołdawią i pamiętam, że na konferencji po tamtym spotkaniu były dwa mikrofony, a teraz mamy łącznie siedem mikrofonów i dyktafonów. Widać, że przez ten czas sporo się w piłce kobiecej zmieniło, i to na plus. Jeśli chodzi o sam mecz, jesteśmy bardzo zadowoleni. Zaczynaliśmy spóźnieni, bo spotkanie z Czeszkami zostało odwołane, później podjęliśmy Hiszpanię, a teraz graliśmy dopiero drugi mecz. Wygraliśmy go absolutnie zasłużenie. Udało nam się zrealizować wszystkie założenia, a warunkiem sine qua non były trzy punkty. Chcieliśmy też pracować nad stylem, bo jesteśmy zespołem, który ewoluuje. Mamy bardzo świadome zawodniczki, które wiedzą, że idąc krok po kroku w dobrą stronę, jesteśmy w stanie w 2020 roku zrobić historyczną rzecz, czyli awansować na Euro. Jestem zadowolony z tego kolejnego kroku, gratuluję dziewczynom i mojemu sztabowi.
O niskim pressingu rywalek w drugiej połowie: Ten mecz ułożył się dla nas dobrze w pierwszej połowie, bo Mołdawia starała się grać wysoko. Bramki, które zdobyliśmy, były efektem tego, że mogliśmy wykorzystać szybkość Ewy Pajor. Przed spotkaniem miejsce, jakie pojawi się, gdy Mołdawia podejdzie wysoko, nazywaliśmy „strefą C”. Ewa miała w nią wchodzić i to się udawało. W drugiej połowie kuriozalnie, bo przy dziesiątce przeciwniczek, które stały we własnym polu karnym, wychodziło nam to gorzej. Mimo że stworzyliśmy sobie dużo okazji i np. Ewa oddała dwa strzały lewą nogą – tutaj chciałbym jej podziękować za to, że pracuje nad tą nogą – to strzały nie wchodziły do bramki. Ważne jednak, że każda z dziewczyn próbowała.
Bardzo trudno jest grać przeciwko zespołowi, który zamyka się we własnym polu karnym, bo tak jak widzieliśmy w drugiej połowie, to był taki bilard, bo rywalki co chwilę wybijały piłkę. W takim przypadku potrzeba pomysłu, przenoszenia gry na drugą stronę, spokoju. Dużo łatwiej jest, gdy przeciwnik gra wysoko, a przynajmniej w średnim pressingu. Wtedy możemy wykorzystywać tę wspomnianą „strefę C”. Mimo tego, że nie zawsze się to udawało, jestem zadowolony, bo wiemy, nad czym musimy popracować przed wylotem do Azerbejdżanu.
O następnym meczu, z Azerbejdżanem: Azerbejdżan zagra tak, jak Mołdawia w drugiej połowie. Staną piątką w linii i powiedzą „chodźcie do nas”. My będziemy musieli ten ich mur jakoś przebić. Mamy tylko jeden trening przed kolejnym meczem, więc dobrze, że taki schemat pojawił się w spotkaniu z Mołdawią. Wiemy, których rzeczy musimy unikać, a które są dla nas korzystne. Postaramy się to doświadczenie wykorzystać w Baku.
O planach na 2020 rok: Ten rok jest dla nas ogromnie ważny. Wiemy, że w sporcie wszystko może się udać lub nie udać. Chcę, żebym, jeśli spotkamy się we wrześniu 2020 roku po ostatnim meczu eliminacji, mógł powiedzieć, że wykonaliśmy swoją robotę, że ja skończyłem swoją pracę. Na razie zrobiliśmy tylko jeden krok, który dał nam dużo materiału do analizy.