Aktualności
[EL. ME KOBIET] Miłosz Stępiński: Fatalnie weszliśmy w mecz, dlatego nasz plan nie wypalił
- Plan, który sobie założyliśmy się nie sprawdził, bo słabo weszliśmy w mecz. W pierwszej połowie to było najsłabsze spotkanie w naszym wykonaniu. W drugiej pokazaliśmy charakter i to, że potrafimy walczyć, ale to było za mało i oddaliliśmy się od awansu na mistrzostwa Europy - powiedział selekcjoner reprezentacji Polski kobiet Miłosz Stępiński po porażce z Czechami 0:2.
O słabym początku meczu:
To był rollercoaster. Nikt się nie spodziewał, że możemy tak fatalnie zacząć mecz. Pierwsza połowa to był dramat w naszym wykonaniu. Skompromitowaliśmy się już w pierwszej minucie, gdzie tylko Kasia Kiedrzynek nas uratowała przed stratą bramki. Potem byliśmy przestraszeni, Czeszki się tym nakręciły, a my walczyliśmy o życie. W końcówce pierwszej połowy mieliśmy dobrą okazję, mogliśmy wrócić w tym meczu, ale słupek nam przeszkodził w doprowadzeniu do remisu. W przerwie meczu przyjęliśmy drugą przygotowaną strategię. Mecz wyglądał lepiej, ale i tak nie strzeliliśmy gola, a kolejnego straciliśmy. Brakowało z przodu tej jakości. Oddawaliśmy strzały, ale ze zbyt dużych odległości.
O nastawieniu mentalnym:
Trudno mi powiedzieć. W pierwszym meczu też mieliśmy słabe wejście. Mi się wydaje, że kluczem była ta pierwsza sytuacja, która natychmiast zmieniła szalę mentalną i Czeszki uwierzyły, że jadą po swoje. Nie udało nam się tego momentu wyczekać, pojawiła się panika, w defensywie pojawiły się błędy i to był moment przełomowy.
O zmarnowanej szansie:
Nie byliśmy w tym dwumeczu faworytem, chcieliśmy dokonać przełomu. W Czechach grają zawodniczki, które na co dzień rywalizują w Lidze Mistrzyń, a my do tej Ligi Mistrzyń chcemy się dopiero dostać. Nie mówiliśmy o tym za dużo przed meczem, bo nie chcieliśmy siebie deprecjonować. Trzeba jednak przeciwnika uszanować. To rywal dobrze wyglądający fizycznie, ale też dobry piłkarsko. Druga połowa pokazała, że jak powalczymy i podejdziemy wyżej to jesteśmy w stanie nawiązać rywalizację, ale nie wiedzieliśmy czy damy radę tak grać przez 90 minut. Po meczu należałoby sobie zadać pytanie, czy nie trzeba było tak grać od początku, ale z drugiej strony też straciliśmy bramkę więc pewnie byłyby pretensje dlaczego to zmieniliśmy. Żałuję tylko tego, że tak fatalnie weszliśmy w mecz. Dobrze, że była Kasia Kiedrzynek, bo wyciągnęła trzy fantastyczne sytuacje. Gdyby nie ona, to pewnie tych goli byłoby o wiele więcej.
O Weronice Zawistowskiej w roli napastniczki:
Szukaliśmy życia bez Ewy Pajor. W układzie 1-3-4-3 szukaliśmy kogoś szybkiego do ataku. Próbowaliśmy z Agnieszką Winczo, ale ona się tam nie sprawdziła. Weronika Zawistowska w pierwszym meczu miała swoje akcje na skrzydłach, ale stamtąd miała dalej do bramki rywala, dlatego ją przesunęliśmy. Po takim wejściu w mecz nie mogła jednak dostać ani jednej piłki i to było bez sensu. W przerwie to zmieniliśmy, bo to nie było skuteczne. Postawiliśmy na Agatę Tarczyńską, która w kontratakach by się nie przydała, ale uważam, że dała nam dobrą zmianę. Druga połowa wyglądała inaczej, bo też Czeszki zmieniło podejście. Plan, który sobie założyliśmy, się nie sprawdził, bo słabo weszliśmy w mecz
O następnych meczach eliminacji ME:
Musimy pamiętać, że przed tym dwumeczem wypadły nam dwie kluczowe zawodniczki, czyli Ewa Pajor i Ola Sikora. One strzeliły dla nas osiem z dziesięciu goli. Oprócz nich strzelała tylko Kasia Daleszczyk, do której może wrócimy w następnych spotkaniach. Cieszę się, że dobre wejście zaliczyła Agata Tarczyńska, mamy też Agnieszkę Winczo. Z Mołdawią i Azerbejdżanem zagramy na dwie napastniczki, to będą zupełnie inne mecze. Z Czechami musieliśmy zneutralizować siłę fizyczną rywala, dlatego tak graliśmy.
O szansach na awans:
Ja podchodzę do tego tak, że my mogliśmy i bardzo chcieliśmy spełnić nasze marzenia. Ale nie mamy nic do stracenia. Mamy październik, gdzie będziemy chcieli wygrać dwa mecze i przygotować się na ostatnie starcie z Hiszpanią na wyjeździe. Dopóki piłka w grze to wszystko jest możliwe. Jeśli wygramy z Azerbejdżanem, Mołdawią i Hiszpanią to wszystko to będzie możliwe. Tym trzeba żyć.
Notowała Hanna Urbaniak