Aktualności
Dzień z reprezentantką: Skakała po dachach, a lalkom urywała głowy
Mama łapała się za głowę
Kasia nie była łatwym dzieckiem, grzeczną dziewczynką, która chodziłaby w sukienkach i dawała wiązać „kucyki” na głowie. Za to wszędzie było jej pełno. A najwięcej na boisku. – Ja chyba miałam być chłopakiem – śmieje się po latach reprezentantka Polski. – Od małego zawsze spędzałam całe dnie z chłopakami. Z lalkami nie miałam styczności, a jak już miałam to… urywałam im głowy – szczerze przyznaje.
Od rana do wieczora spędzała czas na boisku. – Mama tylko wołała mnie do domu na obiad, ale nie chciało mi się nawet z tych emocji jeść – dodaje.
Gdyby to była tylko piłka, to rodzice pewnie jeszcze by to jakoś znieśli. Ale Kasia miała w głowie więcej oryginalnych pomysłów na siebie, na przykład… skakanie po dachach. Zanim na poważnie zajęła się piłką, uprawiała z kolegami z podwórka parkour, dyscyplinę znaną z filmów „Yamakasi”. Parkour polega na pokonywaniu przestrzeni miejskich w jak najbardziej efektowny sposób. – Robiłam salta, skakałam po dachach, rowach – obrazuje piłkarka i dodaje: – Zawsze wtedy, kiedy wracałam do domu z kontuzją, mama prosiła mnie, żebym już z tym skończyła.
Z kuzynką na lewej flance
Udało się. Mama mogła odetchnąć z ulgą. Pewnego lata Kasia zapisała się do szkółki wakacyjnej, gdzie grała z kolegami w piłkę. Traf chciał, że na boisku obok treningi miała młodzieżowa drużyna Medyka Konin. Kasię wypatrzyła trener Nina Patalon, która dziś jest selekcjonerem reprezentacji Polski do lat 17. – Pamiętam, że na początku płakałam, że ja nie chcę grać z dziewczynkami – wspomina Kasia Konat.
Tak jej się jednak spodobało, że zawodniczką Medyka Konin jest już 11 lat. – Cieszę się, że miałam to szczęście wychować się w Koninie, gdzie jest taki klub i takie warunki do rozwoju – przyznaje.
Czy będzie grała w Medyku do zakończenia kariery? – Czas pokaże – dodaje 19-letnia reprezentantka Polski, jedna ze złotych medalistek mistrzostw Europy do lat 17 sprzed dwóch lat.
Co ciekawe, w Medyku Kasia spotkała swoją kuzynkę… Martę Woźniak, która w konińskim klubie gra jeszcze dłużej, bo od dwudziestu lat! A wcześniej grała nawet jej… mama. Kasia kuzynki Marty – zanim trafiła do Medyka – jednak nie znała. – Nasze babcie są siostrami. Wiedziałam tylko, że moja kuzynka gra w Medyku, ale dopiero później, gdy zobaczyłam jak szaleje na boisku, to zaczęłam być naprawdę dumna – wyjaśnia pokrewieństwo. Dzisiaj uzupełniają się na lewej stronie boiska, a poza nim są niczym siostry.
Egzamin z dojrzałości
Za trzy tygodnie czeka ją najważniejszy egzamin w życiu. Kasia to bowiem tegoroczna maturzystka. Ale kilka równie ważnych sprawdzianów ma już za sobą. Dwa lata temu sięgnęła po mistrzostwo Europy do lat 17. W dorobku ma już także mistrzostwo Polski z Medykiem, występy w Lidze Mistrzyń oraz kilka meczów w reprezentacji kraju. Właśnie wróciła ze zgrupowania, podczas którego Polki rozegrały mecze z Finlandią (3:1) oraz Francją B (0:0).
– Troszeczkę jestem zawiedziona, bo trener Wojciech Basiuk nie dał mi szansy, żebym pokazała swoje umiejętności. Na lewej obronie gra Natalia Chudzik, która jest w fenomenalnej formie i jest ostoją tej reprezentacji. Ja jestem młoda i mam jeszcze czas – przyznaje.
Kasia nie wie jeszcze, co chciałaby robić w życiu, gdy skończy grać w piłkę. Na razie skupia się na karierze, którą traktuje bardzo profesjonalnie. Najczęściej można ją spotkać z… butelką wody w ręce. – To prawda, piję dużo wody. Tata się nawet śmieje, że za dużo, bo cały czas musi przywozić nowe zgrzewki wody do domu – zdradza.
Kasia szczególnie zwraca uwagę na odżywianie. – Ale nie do przesady – zaznacza. – Staram się jeść zdrowo i regularnie, ale przecież na maturze nie wyjmę kanapek, bo akurat wybije pora posiłku. We wszystkim trzeba znać umiar – wyjaśnia piłkarka.
Hanna Urbaniak
Sylwetka Kasi
data i miejsce ur. 17.01.96, Poznań
znak zodiaku: koziorożec
kolor oczu: zielone
nr na koszulce: 4
pozycja: lewa obrona
klub: Medyk Konin.