Aktualności
„Czy wystarczy mi na wyżywienie rodziny?” Historia jednej wiadomości do reprezentantki Polski
„Witam! Jestem początkującą zawodniczką i chciałabym się dowiedzieć, czy kobieta grająca w piłkę dużo zarabia? Ustaliłam sobie, że będzie to mój jedyny zawód w przyszłości, ale jeżeli nie starczy mi, żeby wyżywić rodzinę, to wezmę się bardziej za naukę… Bardzo by mi pani pomogła, odpowiadając. Z góry dziękuję” - wiadomość o takiej treści dostała 3 marca 2013 roku Jolanta Siwińska - wtedy piłkarka Górnika Łęczna i reprezentantka Polski, która wkrótce potem miała przenieść się do 2., a następnie 1. Bundesligi.
Autorką pytania była dwunastoletnia Nikola Karczewska, dziś reprezentantka kraju. Przed blisko ośmioma laty siedziała zestresowana przed komputerem i wpisywała przytoczoną wyżej wiadomość, trzy razy pytając taty, czy na pewno powinna ją wysłać. Kilka dni temu udostępniła tę historię w swoich social mediach. - Kiedy piszesz do Joli w wieku 12 lat, a osiem lat później grasz z nią w jednej drużynie. Dzięki Jola! Na wyżywienie jednoosobowej rodziny na razie wystarczyło - skomentowała żartobliwie wpis.
- Musiałam wiedzieć, czy mogę tę piłkę brać na poważnie! - śmieje się „Kerczi”. - Nie wiedziałam wtedy, czy mam ją traktować jako hobby, czy oddać temu całą siebie. O Joli Siwińskiej było wtedy głośno, szykowała się do transferu i imponowała mi. Zauważyłam jej profil i pomyślałam: no dobra, napiszę. Gdy odpisała, byłam bardzo szczęśliwa. Jola była dla mnie wzorem, jakim teraz jest np. Ada Hegerberg - wspomina 21-letnia obecnie zawodniczka.
Nikola Karczewska zmienia Ewelinę Kamczyk w meczu reprezentacji Polski z Brazylią w październiku 2019 roku.
Karczewska urodziła się w podwarszawskiej Zielonce, a pierwsze kroki jako piłkarka stawiała w Ząbkovii Ząbki, z której później przeniosła się do UKS SMS Łódź. Dobre występy w tym klubie pozwoliły jej na postawienie największego jak dotąd kroku w karierze, czyli transferu do zespołu mistrza Polski, Górnika Łęczna, w którym spotkała się z… Jolantą Siwińską.
- Teraz zamiast dawać mi rady, może podawać piłkę i notować asysty. Oczywiście trochę się śmieję, ale mówiąc szczerze nigdy nie rozmawiałyśmy o tamtej wiadomości, bo… żadna z nas tego nie pamiętała - opisuje napastniczka.
Od pytającej do odpowiadającej
Historia w pewnym sensie zatoczyła jednak koło, bo pewna młoda piłkarka także napisała swoją wiadomość i wysłała ją do... Karczewskiej. - Brzmiała mniej więcej tak: „Dzień dobry, gram w klubie z malutkiej miejscowości. Mam 13 lat. Mogłaby mi pani powiedzieć, ile miała lat, gdy zaczynała? Dam radę dojść do jakiegoś poziomu?” Zaczęłam to analizować, bo chciałam jak najbardziej pomóc tej dziewczynce i przypomniałam sobie, że będąc w jej wieku napisałam podobną wiadomość. Znalazłam ją i poczułam się dziwnie. Sytuacja się powtórzyła, ale tym razem to ja byłam autorytetem. Byłam w lekkim szoku - mówi liderka klasyfikacji strzelczyń Ekstraligi po rundzie jesiennej.
To, by stać się wzorem dla innych piłkarek nie było wcale łatwe. - Zazwyczaj nie zastanawiamy się nad drogą, którą przeszliśmy. Gdy jednak spojrzy się wstecz, można sobie uświadomić, co pomogło nam zajść tu, gdzie jesteśmy. Wiem, że tamta wiadomość, a właściwie odpowiedź, miała na mnie wielki wpływ. Bardzo bym chciała, by dziewczynki, które chcą grać w piłkę wiedziały, że nie muszą pochodzić z wielkiego miasta z wielkim klubem. Ja też jestem z małej Zielonki, a gram w Górniku, zdobyłam mistrzostwo Polski, Puchar Polski - podkreśla „Kerczi”, którą w kierunku sportu pchnęła rodzina, z mamą i tatą na czele. - Bez ich wsparcia daleko bym nie zaszła. Pewnie wzięłabym się za naukę (śmiech). Nie wyobrażam sobie jednak, bym miała nie być przy piłce. Jestem w tym tak zakochana, że nie mogłabym robić nic innego.
Jolanta Siwińska przed treningiem reprezentacji Polski.
Miłość do futbolu i poświęcenie się mu, opłaciło się. Karczewska oprócz tego, że gra pierwsze skrzypce w drużynie z Łęcznej, jest też powoływana do reprezentacji Polski. Wkrótce może zrobić kolejny krok, jakim będzie transfer zagranicę. Co ciekawe, jej talent potrafią docenić nie tylko koleżanki z drużyny, ale także rywalki. - Karczewska jest młoda, silna i przyszłość przed nią - powiedziała ostatnio w odpowiedzi na pytanie o wyróżniające się w Ekstralidze zawodniczki doświadczona piłkarka Czarnych Sosnowiec, Lilyana Kostova. - Fantastycznie, że doszła do takiego poziomu. Nawiązując do tej wiadomości, która dostarczyła nam ostatnio wiele śmiechu, nigdy nie spodziewałam się, że zagram w drużynie z autorką takiego „listu”, a dostawałam i nadal dostaję ich sporo - dodaje z uśmiechem Jolanta Siwińska.
- Gram w piłkę, by zdobywać szczyty - od zawsze myślę w ten sposób. Na pewno chciałabym więcej. Bardzo poważnie myślę o wyjeździe. Nie jestem typem człowieka, którego zadowala bycie w tzw. „strefie komfortu”, pozostanie gdzieś, bo czujesz się tu dobrze. Chcę iść naprzód. Każdy rok, każda koleżanka z drużyny i każdy trener czegoś mnie uczą. Nie ma we mnie stagnacji, staram się czerpać ze wszystkich stron, by się rozwijać. Jak na razie nie widzę szczytu swoich możliwości. Wiem, że jest jeszcze daleko - przyznaje Nikola Karczewska, którą wzorem cyklu The Players Tribune „Letter To My Younger Self” zapytaliśmy także o to, co dziś powiedziałaby młodszej sobie.
- Żeby nigdy się nie poddawała, szła cały czas przed siebie i realizowała swoją wizję. Żeby nic jej nie podłamywało i nie niszczyło obrazu przyszłości, który ma w głowie. Myślę, że dzięki temu mogłaby rozwinąć się jeszcze bardziej i jeszcze szybciej - puentuje napastniczka.
Aneta Galek
Fot. Paula Duda