Aktualności
[CO TAM W KOBIECEJ] Powrót Bundesligi, szwajcarski debiut i trzy gole w 155 sekund
Nie jest łatwo wyjechać w obecnych czasach za granicę. My jednak zapewnimy Wam podróż po całej Europie zupełnie za darmo! W ostatnim przed przerwą reprezentacyjną odcinku „Co tam w kobiecej” zabieramy Was do Niemiec, Francji, Anglii, a nawet Szwajcarii. Wsiadajcie na pokład, zapinajcie pasy i lecimy!
Nareszcie grają! Mowa oczywiście o naszych kadrowiczkach, występujących na co dzień na boiskach niemieckiej Bundesligi. 19. kolejka spotkań, która była zarazem pierwszą po zimowej przerwie, nie była jednak szczęśliwa dla wszystkich Polek. W ogóle na murawę nie wybiegły Agata Tarczyńska i Patrycja Balcerzak, bo mecze ich zespołów - Werderu Brema z SC Freiburg oraz SC Sand z SGG Essen zostały odwołane z powodu opadów śniegu. Co ciekawe, dwa z trzech przełożonych meczów zostały odwołane wcześniej. Rozegranie spotkania w Essen „zablokowano” natomiast de facto tuż przed meczem. Oburzenia taką sytuacją nie krył menadżer drużyny Patrycji Balcerzak.
- Jestem wkurzony. Wszyscy wiedzieli, z jaką pogodą mamy do czynienia, tylko federacja miała klapki na oczach. To nieodpowiedzialne. Pomimo starań o przełożenie meczu, drużyna została wysłana do Essen, a prognozy dla tego regionu były znane - to była strefa czerwona. Skoro już tam byliśmy, powinniśmy zagrać na innym boisku - stwierdził dla klubowej strony Gerald Jungmann. Sand o odwołaniu meczu dowiedziało się w niedzielny ranek, wieczorem tego samego dnia wróciło z „wycieczki”. - Warunki drogowe były katastrofą, to była zabawa ludzkim życiem - dodał, zapowiadając podjęcie dalszych kroków.
W równie niewyobrażalnych warunkach swój mecz rozegrał VfL Wolfsburg Katarzyny Kiedrzynek i Ewy Pajor, który mierzył się z Turbine Poczdam Małgorzaty Mesjasz. Zarówno „Kiedra”, jak i „Mesi” spędziły na boisku po 90 minut, a VfL pokonał ekipę z Poczdamu 3:2.
- Trudno to w ogóle nazwać meczem. Warunki, w jakich grałyśmy były bardzo ciężkie, powiedziałabym, że przypominało to bardziej jazdę na łyżwach. Z tego powodu nie jest łatwo ocenić to spotkanie. Obie drużyny pokazały charakter, co udowadnia sam wynik. Tym bardziej że sukcesem było, gdy któraś z ekip wymieniła więcej niż cztery podania - komentuje obrończyni reprezentacji Polski.
Skrót starcia na śniegu możecie obejrzeć poniżej.
⚽ #WOBPDM
— DFB-Frauenfußball (@DFB_Frauen) February 7, 2021
📲 https://t.co/KOq7RedhqA#DieLiga #MACHTLÄRM
Niezadowolona Matys
Premierowego meczu o punkty w 2021 roku do udanych zaliczyć nie może Sylwia Matysik. Jej Bayer 04 Leverkusen poległ bowiem w starciu z TSG Hoffenheim, przegrywając aż 0:6.
- Nie tak to miało wyglądać. Wiedziałyśmy, że czeka nas bardzo trudne spotkanie, bo rywal zajmuje trzecie miejsce w tabeli. Miałyśmy swój plan, ale po wyniku widać, że nie udało się go zrealizować. Do przerwy było tylko 0:1 i w szatni powiedziałyśmy sobie, że za wszelką cenę musimy strzelić wyrównującą bramkę. Poskutkowało to tym, że bardziej się otworzyłyśmy, a przeciwnik wykorzystał wszystkie nasze błędy. Bardzo ciężko jest zacząć rok od takiej porażki - opisuje „Matys”.
Bayer jak na razie plasuje się na piątej lokacie w tabeli Frauen Bundesligi. Patrząc jednak na to, że przed rokiem do ostatniej kolejki bił się o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej, pozycję tę można uznać za sukces. - Naszym celem przed tym sezonem było zajęcie piątego miejsca. Po pierwszej rundzie sezonu udało nam się to zrealizować. Zostało jeszcze dziewięć spotkań i zrobimy wszystko, by tę lokatę utrzymać - byłby to dla nas sukces, tym bardziej że już teraz zgromadziłyśmy na swoim koncie więcej punktów niż przez cały poprzedni sezon - puentuje Matysik.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Mocno trzymają lidera
Paulina Dudek i Paris Saint-Germain nie spuszczają z tonu. W ostatniej kolejce ligi francuskiej paryżanki rozbiły Fleury 91, w którym na co dzień występuje Dominika Grabowska, aż 5:0 i nadal mają jedno „oczko” przewagi w tabeli nad Olympique Lyon.
- Każda z nas chce zrobić wszystko, by wygrać wszystkie mecze do końca sezonu. Z takim nastawieniem wychodzimy na boisko czy to w lidze, czy pucharach. Wygrana z Fleury oczywiście bardzo nas cieszy, bo to kolejny krok do realizacji naszego celu. Wbrew pozorom nie było to jednak łatwe spotkanie. Przeciwnik odpierał nasze ataki, mądrze się przesuwał, a co za tym idzie miałyśmy problemy, by wypracować sobie klarowne sytuacje. Gdy to się udawało, zawodziło ostatnie podanie i skuteczność. Na szczęście w drugiej połowie nasza przewaga była już bardziej widoczna i udało nam się poprawić każdy z tych słabiej funkcjonujących elementów - podsumowuje Paulina Dudek.
Co do samych bramek, w meczu z Fleury jedną z piękniejszych popisała się Irene Paredes, a zobaczyć ją możecie na filmiku poniżej.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Szwajcarski debiut
Debiut w zespole mistrza Szwajcarii, Servette FC, ma za sobą reprezentantka Polski do lat 19, Natalia Padilla Bidas. I to debiut fantastyczny, bo w wygranym 5:0 starciu z Basel, nasza napastniczka w ciągu pół godziny gry zanotowała dwie asysty!
Trzy gole w 155 sekund!
Niebywałe - tylko takie słowo nasuwa się na myśl o tym, czego w starciu Realu Madryt z Valencią dokonała napastniczka „Królewskich” Kosovare Asllani. Szwedka skompletowała hat-trick w ciągu zaledwie 155 sekund, czyli niespełna trzech minut, czym zapewniła swojemu zespołowi zwycięstwo!
Szczególnie dwie pierwsze bramki Asllani były wyjątkowej urody. Jesteście ciekawi, jak wyglądały? Sprawdźcie.
⚡️👑 ¡Victoria y triplete de oro!
— Real Madrid C.F. (@realmadridfem) February 6, 2021
💪⚽️ What a win, and what a hat-trick, @KosovareAsllani! #HalaMadrid | #RMCity pic.twitter.com/1beCfSxEvQ
Passa zakończona
Były niepokonane przez 33 mecze ligowe! Fenomenalna passa piłkarek Chelsea dobiegła jednak końca w miniony weekend, kiedy podopieczne Emmy Hayes uległy 1:2 Brighton. Zaskakująca porażka przyszła na własnym boisku, a The Blues nie przegrywały u siebie od marca 2019 roku!
- Rywal oddał trzy strzały i zdobył dwa gole. My uderzałyśmy 30 razy i trafiłyśmy raz. To dla nas przypomnienie, jak ważne jest, by być pokornym i że jeśli nie będziesz wystarczająco dobry w podstawowych aspektach gry, każdy przeciwnik to wykorzysta - podsumowała spotkanie cytowana przez oficjalną stronę klubową Hayes.
Co w tym wszystkim najciekawsze, w ten sam weekend co Chelsea przegrał też jej główny rywal w walce o ligowy tytuł, Manchester United, który uległ 0:2 Reading FC. Zwycięstwo przyjezdnym zapewniły dwa gole zdobyte w ciągu dwóch minut.
Aktualnie zarówno Chelsea, jak i Manchester United w tabeli mają po 32 punkty. Klub z Londynu rozegrał jednak o jedno spotkanie mniej.
Aneta Galek