Aktualności
[CO TAM W KOBIECEJ] Półfinał na remis, powrót Matysa i anulowany sezon
To był szalony tydzień dla polskich piłkarek! Na boisko wróciła Sylwia Matysik, a decydujące bramki zdobywały m.in. Agnieszka Winczo i Julia Matuschewski. Ten odcinek „Co tam w kobiecej” zaczynamy jednak od półfinałów Ligi Mistrzyń, w których o awans do finału walczy Paulina Dudek.
Po wielkiej radości, zwycięstwie nad obrońcą tytułu, Olympique Lyon i awansie do półfinału Ligi Mistrzyń, francuskiemu PSG przyszło zmierzyć się z Barceloną. Ten mecz dla zespołu Pauliny Dudek nie był już tak udany. Paryżanki straciły bowiem bramkę w 13. minucie i musiały gonić wynik. Stratę udało się odrobić dzięki bramce Alany Cook z 21. minuty. Ostatecznie mecz zakończył się remisem i kwestia tego, kto wystąpi w finale rozstrzygnie się za w najbliższy weekend w Hiszpanii.
- To było bardzo intensywne spotkanie. Sporo się działo - mówi o pierwszym półfinale reprezentantka Polski. - Wiedziałyśmy, że Barcelona to zespół, który bardzo lubi utrzymywać się przy piłce, co robiła. Mimo wszystko wydaje mi się, że był to mecz niewykorzystanych sytuacji i jeśli miałabym powiedzieć, co może zadecydować o awansie to wskazałabym właśnie na skuteczność - kwituje Paulina Dudek.
Wyświetl ten post na Instagramie.
W drugim półfinale Bayern Monachium pokonał na własnym boisku 2:1 Chelsea.
„Matys” wróciła
Przed tygodniem pisaliśmy o tym, że Sylwia Matysik powoli wraca do treningów po kontuzji pleców. Słowo „powoli” nie jest już jednak aktualne, bo „Matys” zanotowała właśnie pierwszy mecz po urazie! Jej Bayer 04 Leverkusen w weekend mierzył się z SGS Essen, a reprezentantka Polski spędziła na murawie pełne 90 minut. Po końcowym gwizdku mogła być zadowolona, bo jej zespół wygrał spotkanie 2:1.
- Miło się zaskoczyłam swoją obecnością w składzie. Na treningach z zespołem spędziłam tydzień, a mimo to dostałam szansę gry od początku. Zagrałam całe spotkanie, które na dodatek wygrałyśmy, więc jestem bardzo szczęśliwa - opisuje Sylwia Matysik.
Po rozegraniu 19 meczów Bayer plasuje się na piątej lokacie w tabeli Frauen Bundesligi z 32 punktami na koncie. Tyle samo oczek ma czwarte Turbine Poczdam, w którym na co dzień występuje Małgorzata Mesjasz. Do strefy medalowej oba zespoły tracą pięć punktów.
Niezwykle szczęśliwa po ostatniej kolejce Bundesligi może też być napastniczka reprezentacji Polski, Agnieszka Winczo. „Winia” wpisała się na listę strzelczyń w ligowym starciu z Hoffenheim, a swoim golem zapewniła SV Meppen zwycięstwo nad trzecią drużyną w tabeli.
Gol palce lizać!
Julii Matuschewski dawno nie oglądaliśmy w biało-czerwonych barwach, ale to właśnie ona wybiła się w miniony weekend na boiskach 2. Bundesligi. 1. FC Saarbrücken, w którym występuje Polka, do 94. minuty przegrywało z 1. FC Köln. Właśnie wtedy Matuschewski po raz drugi w tym starciu wpisała się na listę strzelczyń i strzałem prosto z rzutu rożnego doprowadziła do remisu! Szczególnej urody było również trafienie napastniczki na 1:1, bo bramkarkę rywalek pokonała uderzeniem zza linii środkowej boiska!
Szemik bez awansu
Francuska federacja zdecydowała o zakończeniu rozgrywek 2. ligi kobiet. Powodem jest oczywiście pandemia koronawirusa. Komitet wykonawczy uznał ostatnią kampanię za niebyłą. W związku z tym, żadna z drużyn z ligi nie spadnie, ale i nie awansuje do Division 1. Z takiego obrotu spraw szczególnie niezadowolona może być polska bramkarka, Kinga Szemik, której Nantes było liderem rozgrywek i miało ogromne szanse na wejście do najwyższej klasy rozgrywkowej.
- Decyzja FFF o zakończeniu naszego sezonu jest po prostu krzywdząca i niezrozumiała. Rząd od 3 maja ma luzować obostrzenia i stopniowo otwierać restauracje. W międzyczasie natomiast zakończył nasz sezon. Wszystkie drugie dywizje innych zbiorowych dyscyplin sportowych (piłka ręczna, koszykówka, siatkówka) zostały wznowione lub nigdy się nie zakończyły. Trudno mi jakkolwiek się do tego odnieść, bo jest to dla mnie zupełnie nielogiczna decyzja. Na ten moment nie pozostaje nam jednak nic innego, jak tylko ją zaakceptować i dołożyć wszelkich starań, żeby wykorzystać ten czas do zbudowania jak najlepszej formy na kolejny sezon - przyznaje Kinga Szemik.
Aneta Galek