Aktualności

Tarczyńska: Niech Pajor nie zmarnuje daru od Boga

Reprezentacja06.11.2014 
Po towarzyskim meczu reprezentacji Polski kobiet z Anglią porozmawialiśmy z Agatą Tarczyńską, która kiedyś grała u boku piłkarek, które dziś są najlepsze nie tylko w Europie, ale też na świecie. Mogła pójść ich śladem, ale wróciła do Polski. Specjalnie dla Łączy Nas Piłka wyznaje, czego żałuje oraz przekazuje rady Ewie Pajor i innym młodym piłkarkom.


Po dłuższej przerwie wróciłaś do reprezentacji Polski. Jak się czujesz?

Cieszę się, że jestem tu i teraz. To, że mnie nie było, zostawmy z boku, bo perypetie były różne, m.in. zdrowotne. Ważne, że wróciłam do formy i do reprezentacji, gdyż gra z orzełkiem na piersi, to marzenie każdej piłkarki. Super sprawa!

 

Wiele osób mówiło, że Tarczyńska jest niepotrzebna w reprezentacji, bo przecież w ataku mamy Ewę Pajor. Tymczasem ostatnie towarzyskie mecze z Czechami i Słowacją pokazały, że to się da połączyć i obie możecie stanowić o sile ofensywy drużyny narodowej.

Oczywiście, że tak. Kto finalizuje akcje, nie ma takiego wielkiego znaczenia. Najważniejsze, żebyśmy wygrywały. A to, czy ja będę strzelać, czy podawać Ewce, tak jak to było ostatnio, nie ma większego znaczenia. Na razie jeszcze zbyt mało ze sobą grałyśmy, a szkoda, bo myślę, że mogłoby to zaowocować. Moje ostatnie niepowodzenia brały się też z tego, że w ostatnich latach trenerzy w klubie i w reprezentacji ustawiali mnie na boku pomocy. A ja zawsze byłam napastniczką, i teraz kiedy wróciłam do ataku, to myślę, że widać efekty.

 

No właśnie, jak się zdobywa 22 bramki w 11 meczach?

Bardzo fajnie! A tak naprawdę, to przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Nigdy wcześniej nie udało mi się strzelić aż tylu goli, nigdy nie byłam aż tak bramkostrzelna. Ale myślę, że to właśnie wzięło się z tego, że wreszcie jestem ustawiana tam, gdzie najlepiej się czuję. Nie jestem już rzucana po całym boisku. Po powrocie z Niemiec udało mi się odnaleźć w Lubinie, ale to jest też zasługa moich koleżanek z drużyny, bo choć brzmi to dyplomatycznie, to bez nich nie byłoby tylu goli.

 

Jak po tej przerwie oceniasz naszą reprezentację? Nie ma co ukrywać, że sporo się zmieniło.

Myślę, że najlepszym przykładem, że odmłodzenie reprezentacji nie było złym krokiem, jest Ewa Pajor, która w zasadzie już teraz jest gotowa do rywalizacji na najwyższym poziomie. Oczywiście, nie wszystkie z tych młodych, utalentowanych dziewczyn, bo wiele z nich musi się jeszcze sporo uczyć. I w ich przypadku nie ma sensu pewnych spraw przyspieszać. Mieszanka rutyny z młodością przeważnie bywa wybuchowa i okazuje się receptą na sukces. Ale tak, jak we wszystkim, trzeba zachować proporcje. Musimy też wreszcie zacząć głośno mówić o awansie do poważnej imprezy. Kto wie, może właśnie tą ekipą uda nam się zakwalifikować na mistrzostwa Europy? Potencjał jest.

 

Właściwie dlaczego zdecydowałaś się na powrót z Bundesligi do Ekstraligi?

Jeszcze nikt nie powiedział, że znowu gdzieś nie wyjadę. Ale nie wybiegam w przyszłość. Udało mi się odbudować formę w Zagłębiu, póki co zakończyłyśmy rundę jesienną, wiosną na pewno będziemy chciały powalczyć o mistrzostwo Polski. Kontrakt mam do czerwca, a co będzie dalej, zobaczymy.



 

Nie jest tak, że czasami nie doceniamy naszej ligi pod względem organizacyjnym? Przecież liga zagraniczna nie zawsze oznacza eldorado.

Dokładnie. Bundesliga, za wyjątkiem czterech, pięciu klubów, które się wyróżniają sportowo i organizacyjne na tle całej Europy, to wcale nie jest taki raj na ziemi. Często piłkarki z graniem w piłkę muszę łączyć też pracę, bo kontrakty nie są wcale takie bajeczne. Aczkolwiek poziomu sportowego, niestety, nie możemy porównywać. Ten w Bundeslidze jest naprawdę… fajny, bo co mam powiedzieć? No, różni się trochę od tego w Ekstralidze. Choć w Polsce też jest kilka fajnych klubów. Problem polega na tym, że nie ma takiej rywalizacji i jest zbyt mało meczów na poziomie.

 

Pamiętam jak w wieku 16 lat po raz pierwszy wyjechałaś do Niemiec. Grałaś wtedy w 1.FC Saarbruecken u boku zawodniczki, która ostatnio została wybrana najlepszą piłkarką Europy, czyli Nadine Kessler. Zastanawiasz się czasami, co by było, gdybyś wtedy po roku nie wróciła do Polski? Gdzie teraz byłaby Agata Tarczyńska?

Pewnie, że czuję niedosyt. Nie tylko Kessi, ale też Dzseni Marozsan z Frankfurtu czy Josi Henning z PSG grały wtedy razem ze mną. I nieskromnie powiem, że wcale się wtedy nie wyróżniały. Pewnie gdybym wtedy miała taką świadomość i takie doświadczenie, jak dzisiaj, to podjęłabym całkiem inną decyzję. Młoda piłkarka, to jednak nie młody piłkarz. Nie mogłam wtedy liczyć na takie wsparcie, było mi bardzo trudno żyć tam samej, pewnie też się trochę bałam. Rodzice naciskali, żebym wróciła i zdała maturę, bo w Niemczech musieliby mnie ze względów językowych cofnąć o dwie klasy. Oprócz niemieckiego, którego nauczyłam się dość szybko, był też francuski i angielski, którego moi rówieśnicy uczyli się od małego, a ja musiałabym dopiero nadrobić te zaległości. To mnie przeraziło i dlatego wróciłam. Po maturze stwierdziłam, że jeszcze zrobię studia. No i potem było już, niestety, za późno. Dziś wiem, że można było inaczej, ale to już niczego nie zmieni. Chociaż ostatniego słowa wcale nie powiedziałam.

 

Możesz dać za to radę naszym młodym piłkarkom, które coraz częściej stają przed decyzją rozważenia propozycji z zagranicznych klubów. Co powinny zrobić?

Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Akurat gdybym miała podpowiedzieć Ewie (przyp. red. Pajor), to oczywiście, że powiem jej: „Wyjeżdżaj tu i teraz natychmiast”. Bo to jest talent nieprzeciętny, który w Polsce bardziej się już nie rozwinie. Z drugiej strony wiem, co ona może teraz czuć, bo byłam w podobnej sytuacji. Nie jest łatwo. Wiele będzie przeciwności, ale musi sobie postawić cel i za wszelką cenę do niego dążyć. Przez te 10 lat jednak sporo się też zmieniło i jestem pewna, że klub, o którym głośno się mówi, otoczyłby ją najbardziej profesjonalną opieką. Musi być świadoma, że jeśli chce w piłce osiągnąć naprawdę dużo, musi wyjechać. I musi to zrobić już! Bo w Polsce osiągnęła już wszystko, co mogła, zdobyła mistrzostwo Polski, zagrała w Lidze Mistrzyń. Czas na kolejny krok! A nikt nie powiedział, że kiedyś nie wróci i wtedy przyda się polskiej lidze, bo teraz może tylko sławić polską ligę za granicą.

 

Skąd Twoim zdaniem wziął się fenomen popularności piłki kobiecej w Niemczech? Dlaczego na meczach reprezentacji stadiony pękają w szwach, dlaczego mecze ligowe biją rekordy frekwencji, dlaczego piłkarki są tak znane?

Wydaje mi się, że przez osiągnięcia. Kolejne tytuły nakręciły machinę. Zwróćmy uwagę, że Niemki, tak samo jak Niemcy, od zawsze są w czołówce. To nie jest tak, że nagle zdobyli mistrzostwo świata, a wcześniej ich nie było. Przyzwyczaili kibiców do tego, że grają fajną piłkę i zawsze walczą o zwycięstwo.

 

Pamiętasz jeszcze, co Cię najbardziej zaskoczyło po pierwszym wyjeździe do Niemiec?

Zmiana w treningu. To była przepaść. Wszystko było szybsze, silniejsze, intensywniejsze. Nie łatwo było się w tym odnaleźć. Z drugiej strony zaskoczyli mnie właśnie ludzie, zainteresowanie jakie budziłyśmy, cała ta otoczka przed meczami. Nie to co w Polsce, gdzie na hit sezonu Zagłębie – Medyk przychodzi dosłownie garstka ludzi. To jest przykro, bo odbieramy to tak, że nikt nie chce na nas patrzeć, a wydaje mi się, że aż tak złej piłki nie gramy, żeby nie można było na to patrzeć. Wydaje mi się, że zasłużyłyśmy na szansę.

 

Czyli potrzeba nam sukcesu w dorosłej piłce, bo młodzieżowa to jednak nie to samo. Sukces U-17 odbił się szerokim echem, ale żeby spowodować trwałe zmiany, to trochę zbyt mało.

Tak mi się wydaje. Na razie to możemy się pochwalić mistrzostwem Europy do lat 17, udziałem w mistrzostwach Europy do lat 19. To trochę za mało. Mamy teraz cały rok, żeby przygotować się do kolejnych eliminacji i musimy zrobić wszystko, żeby wywalczyć awans. Bo jeśli osiągniemy sukces, to może zdobędziemy też kibica?! Odwrotnie po prostu być nie może. 

Rozmawiała Hanna Urbaniak

TAGI: Agata Tarczyńska, reprezentacja Polski kobiet, Ewa Pajor, 1.FC Saarbruecken, Nadine Kessler,

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności