Aktualności
[WYWIAD] Kamil Wilczek: Miał być smutny dzień, a bardzo się cieszę
Serdecznie gratulujemy powołania!
Dziękuję! Bardzo się cieszę, że moja forma została doceniona. To powołanie to dodatkowy bodziec do jeszcze cięższej pracy. Szczerze mówiąc, to myślałem, że dzisiejszy dzień będzie smutny po wczorajszej porażce 0:3 z Panathinaikosem Ateny w czwartej rundzie eliminacji Ligi Europy. Ta nominacja do reprezentacji bardzo mnie jednak ucieszyła.
Niektórzy kibice są zaskoczeni Twoją nominacją. A Ty jak się czujesz?
Już wcześniej miałem sygnały, że mogę być powołany, dlatego nie będę kłamał, że było to wielkie zaskoczenie. Jeszcze dzisiaj rano byliśmy w Atenach i szykowaliśmy się z drużyną do powrotu do Danii. Wtedy dowiedziałem się od przedstawiciela klubu, że zostałem oficjalnie powołany do reprezentacji Polski na mecz z Kazachstanem. Bardzo się ucieszyłem, a koledzy gratulowali.
Reprezentacja Polski zaczyna nowy rozdział, nowe eliminacje, ale być częścią tej drużyny narodowej, to wielki zaszczyt! W końcu jesteśmy ćwierćfinalistami mistrzostw Europy 2016!
Na pewno, zgadza się. To, że nie było mnie w kadrze na EURO 2016, nie oznacza, że nie śledziłem losów naszej reprezentacji. Wręcz przeciwnie. Oglądałem mecze, kibicowałem i również mnie było bardzo miło, że biało-czerwoni sprawiają tyle radości wszystkim kibicom. Tym bardziej teraz czuję się wyjątkowo, że dołączam do kadry selekcjonera Adama Nawałki. To naprawdę coś, po prostu ogromny zaszczyt.
W 11 ostatnich meczach strzeliłeś 7 goli i zaliczyłeś 3 asysty. Trzeba przyznać, że solidnie zapracowałeś na powołanie.
Przede wszystkim czuję się bardzo dobrze. Od początku przygotowań moja forma cały czas idzie w górę. Rozegrałem już sporo minut i to na dobrym poziomie. Co najważniejsze – niezłą dyspozycję potwierdzają także statystyki, z których napastnicy są rozliczani. Naprawdę fajnie to wygląda, ale apetyt rośnie w miarę jedzenie i mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej. Uważam, że możemy wiele zwojować w lidze, a w Lidze Europy również nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa. Tak, wiem, że może to brzmieć śmiesznie, ponieważ pierwszy mecz z Panathinaikosem przegraliśmy 0:3. Już w boju trzeciej rundy eliminacji Ligi Europy z Herthą Berlin udowodniliśmy jednak, że potrafimy odrabiać straty. Mimo że w Niemczech przegraliśmy 0:1, w rewanżu strzeliliśmy trzy gole i awansowaliśmy (3:1 – red.). Teraz zadanie będzie dużo trudniejsze, ale na pewno nie można powiedzieć, że niemożliwe. Ogromnie wierzę w to, że i teraz nam się uda. Nie mamy nic do stracenia i znowu zagramy na własnym stadionie.
Widać, że służy Ci duńskie powietrze. W Broendby odzyskałeś wysoką skuteczność, mimo że wcześniej we Włoszech nie mogłeś się odnaleźć.
To prawda. W Carpi FC wiele rzeczy szło nie po mojej myśli. Nie mogłem się rozpędzić, dlatego trzeba było szybko reagować. Broendby cały czas było zainteresowane moją osobą i postanowiłem z tego skorzystać. Trafiłem do bardzo dobrego, poukładanego klubu, który ma długoterminową wizję. Nie żyje z miesiąca na miesiąc. W Kopenhadze mi zaufano i dano szansę dalszego rozwoju, za co jestem bardzo wdzięczny. Staram się odwdzięczać jak najlepszą dyspozycją.
Po sezonie 2014/2015 Ekstraklasy, w którym strzeliłeś 20 goli, nagrodę dla najlepszego ligowego snajpera wręczył Ci Robert Lewandowski. Teraz znowu się spotkacie. Już na zgrupowaniu pierwszej reprezentacji.
To przyjemność być w jednej z drużynie z piłkarzami światowej klasy. Dla mnie to będzie kolejne doświadczenie, ale i szansa pokazania się na tle piłkarzy z najwyższej półki.
Jaki cel stawiasz przed sobą przed najbliższym zgrupowaniem reprezentacji i meczem z Kazachstanem?
Na pewno chciałbym zagrać w tym spotkaniu. Już raz byłem powołany do pierwszej drużyny narodowej na spotkania kwalifikacji mistrzostw Europy 2016 z Irlandią i ze Szkocją, ale nie miałem okazji zadebiutować w koszulce z orzełkiem na piersi. Teraz mam chłodną głowę i chcę przyjechać na zgrupowanie i pokazać się z jak najlepszej strony. To trener zdecyduje, kto zagra.
Rozmawiał Paweł Drażba