Aktualności

Piotr Zieliński – artysta z duszą dziecka

Reprezentacja15.02.2017 
Co tydzień uderza we mnie porcja cytatów z Maurizio Sarriego, który widzi Piotra Zielińskiego dokładnie tak, jak wszyscy, którzy patrzą na niego z bliska. Wyobrażam go sobie (Sarriego) jak pali papierosa (to akurat łatwe, bo wypala minimum dwie paczki dziennie), siedzi na ławeczce w Ząbkowicach Śląskich i patrzy.

Co miałby jeszcze robić? Patrzenie na „Zielka” z piłką przy nodze jest jedną z najciekawszych rozrywek w trakcie zgrupowań reprezentacji Polski. Dawno temu w jego ruchach zakochał się Marcin Dorna. Jako trener najmłodszych reprezentacji wierzył w niego jak nikt inny. To były czasy kiedy głównym kryterium selekcyjnym był wzrost. Doskonałe przygotowanie fizyczne miało się przełożyć na konkretne wyniki. Ślepa uliczka, w której utknęliśmy na wiele lat i nie bardzo wiedzieliśmy jak wrzucić wsteczny. Dorna uważał inaczej. Zieliński był dwie głowy niższy od kolegów i sporo poniżej średniej krajowej. Był chłopakiem, któremu nie wgrano na dysk twardy żadnych parametrów defensywnych, ale cały czas zapraszano go na zgrupowania. Chciał się kiwać i zdobywać bramki, o bieganiu bez piłki nie było mowy. Futbolówkę do jego nóg przykleił ojciec. Był trenerem i szybko zorientował się z jaką materiał przyszło mu się mierzyć. Wiedział, że na inne rzeczy przyjdzie czas. Jako dzieciak miał kopać dwiema nogami, najlepiej jak tylko potrafi.



– Był tak dobry, że nawet nie potrafiliśmy określić, czy jest prawo, czy lewonożny – mówił o Zielińskim szef skautów Udinese Calcio, Andrea Carnevale.

– Mialem z osiem lat jak ojciec mi powiedział, że muszę kopać też słabszą nogą – przyznał w rozmowie z „Łączy nas piłka” Piotrek.

Środowisko piłkarskie w Polsce zrozumiało o jakiej dwunożności mówimy po publikacji programu „Turbokozak” z udziałem, jeszcze wtedy, piłkarza Empoli.



W jego przypadku nie chodzi o to, że lewa noga nie przeszkadza mu w grze. Może dowolnie, w zasadzie bez straty jakości, te nogi zmieniać. Podając, strzelając, a przede wszystkim dryblując.

– To daje duże możliwości przy osłanianiu piłki i zmienianiu kierunku. Mając dwie nogi na tym samym poziomie, przeciwnikowi trudniej odgadnąć, w którą stronę pójdziesz – tłumaczył Zieliński.



Nadszedł jednak moment, w którym to nie wystarczało. Futbol zmieniał się w sposób jednoznaczny. Każdy piłkarz ma swoją listę defensywnych zadań. Zdawał sobie z tego sprawę Adam Nawałka, wiedział o tym Maurizio Sarri, miał te świadomość Marco Giampaolo, który – jeśli wierzyć otoczeniu Piotrka – miał największy wpływ na jego ewolucje w tym aspekcie. Dziś formuje kolejnych polskich piłkarzy, w Sampdorii pracuje na co dzień z Karolem Linettym i Bartoszem Bereszyńskim.



To właśnie podczas pracy z Giampaolo w Empoli Piotr Zieliński stał się pomocnikiem bardziej wszechstronnym. Zaczął zdecydowanie lepiej, mądrzej i więcej biegać bez piłki. Zaczęto mu liczyć odbiory, właściwości wślizgu postanowił zbadać empirycznie. Już dziś statystyk defensywnych nie musi się wstydzić. Według systemu Instat w tym sezonie we wszystkich meczach zalicza średnio 17 pojedynków (z czego 53% zwycięskich) i podejmuje średnio 4 próby odbiorów (53% skutecznych). Karol Linetty, który w tych statystykach jest w czołówce ligi włoskiej, ma 23 pojedynki (45% wygranych) i 5 prób odbiorów (48% udanych). Instat uwzględnia jednak wszystkie mecze rozegrane w sezonie, co pokazuje ewolucje Zielińskiego także w reprezentacji Polski.

Jeśli dziś czegoś Zielińskiemu brakuje, to jest to pewien rodzaj bezczelności. Niejeden piłkarz, mając takie umiejętności, pchałby się do wykonywania wszystkich rzutów wolnych czy rożnych. Piotrek woli jeść powoli, małymi łyżkami. Nie jest gościem, który przed meczem krzyczy „pierwszy wszystko”, ale z drugiej strony nie ma mentalności zahukanego chłopczyka z prowincji. Zresztą nad psychiką sporo pracuje i nie wstydzi się o tym mówić. Nawet w Neapolu odwiedza go psycholog sportowy, Kamil Wódka. W kadrze dostaje mnóstwo wsparcia od starszych kolegów. Ale to nie tylko głaskanie zdolnego gościa, który świetnie drybluje, podaje i potrafi strzelić gola.



– Musimy się nauczyć, że piłkarza nie definiuje ani jeden zły, ani jeden bardzo dobry mecz – tłumaczył mu po meczu z Ukrainą na EURO 2016 Robert Lewandowski. – Jeśli chcesz być piłkarzem na europejskim poziomie, musisz mieć regularność. 

Opinia społeczna tego nie rozumiała. Pojawiły się głosy, że Zieliński jest spalony w kadrze na lata, że o Liverpoolu, Napoli czy innym dużym klubie może zapomnieć, bo na światowy poziom się nie nadaje. Mistrzostwa Europy we Francji się skończyły, a Zieliński stał się pierwszoplanową postacią reprezentacji w eliminacjach mistrzostw świata 2018 i graczem, którym zachwyca się większość ekspertów we Włoszech. Dziś jest o krok od „wielkiej gry” na Santiago Bernabeu. Wszyscy zastanawiają się, czy Sarriemu starczy odwagi, żeby postawić na Zielińskiego, który w ostatnich tygodniach wygląda olśniewająco, czy zdecyduje się na bezpieczniejszy wariant z Allanem. Czy też uśmiechacie się do siebie uświadamiając sobie, że porównujemy Polaka i Brazylijczyka?



Najbardziej osobliwe w Zielińskim jest to, że od wielu lat proponuje się zupełnie skrajne scenariusze jego kariery, a on wciąż pozostaje najbardziej romantycznym uosobieniem piłkarza. Piotrek uwielbia grać w piłkę, kopać ją kiedy tylko jest taka szansa, niekoniecznie na boisku. Kiedy piłki już kopać nie można, przerzuca się na jej oglądanie. Mało jest piłkarzy, którzy wiedzę na temat innych drużyn i zawodników mają tak imponującą. Z głowy wymieni skład Stoke City i przypomni, jaka jest największa gwiazda Dinama Zagrzeb. W uporządkowywaniu informacji piłkarskich pomaga mu słabość do konsoli. Uwielbia grać w FIFĘ i nie próbuje nikomu wmówić, że woli czytanie książek. Na koniec i tak najważniejsze jest to, jakim jest się człowiekiem.



Beata i Bogusław Zielińscy wychowali trzech synów na porządnych ludzi. Nie zakopali jednak swoich zdolności wychowawczych. Stwierdzili, że mają jeszcze sporo miłości, którą chcieliby się podzielić i stworzyli rodzinny dom dziecka. W Targowicy oddalonej do rodzinnych Ząbkowic Śląskich niecałe 20 kilometrów, zajmują się wychowywanie dziesięciorga dzieci. Kiedy Piotrek dowiedział się o tym przedsięwzięciu, z przyjemnością sięgnął do portfela i to przed tym, jak podpisał lukratywny kontrakt z Napoli. O wychowankach swoich rodziców mówi pieszczotliwie „dzieciaczki”. Sam stara się zaś prowadzić życie dzieciaka, który ponad wszystko kocha piłkę.

Łukasz Wiśniowski

TAGI: Piotr Zieliński, reprezentacja Polski, Napoli, Real Madryt, Liga Mistrzów,

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności