Aktualności
[WYWIAD] Henryk Kasperczak: To obowiązek, by pokonać Senegal
– Senegal ma w ofensywie znanych piłkarzy, ale nie można przywiązywać się do nazwisk. Akurat ostatnie mecze pod względem skuteczności były słabe w ich wykonaniu. Nie strzelili bramki nawet Luksemburgowi. To Polska w ostatnich dwóch sparingach zdobyła sześć goli i jest najsilniejszym zespołem w grupie – podkreśla Henryk Kasperczak, były pomocnik reprezentacji, a przez ponad 15 lat selekcjoner afrykańskich kadr narodowych.
Henryk Kasperczak jako piłkarz 61 razy zagrał w reprezentacji Polski. Grał w niej na mistrzostwach świata w 1974 roku (trzecie miejsce) i w 1978 roku. W 1976 roku z reprezentacją zdobył srebrny medal na Igrzyskach Olimpijskich. Jako trener pracował w klubach francuskich, polskich (Wisła Kraków i Górnik Zabrze), a także z reprezentacjami z Afryki – Wybrzeżem Kości Słoniowej, Tunezją, Marokiem, Mali i Senegalem.
Polska rozpocznie mundial od meczu z Senegalem. Na co stać Polaków?
To bardzo wyrównana grupa, z lekką przewagą na naszą korzyść. Jesteśmy na mundialu po raz ósmy. Pozostałe drużyny z naszej grupy nie mają tyle doświadczenia. Kolumbia i Japonia są po raz szósty, dla Senegalu to dopiero drugi występ. Podczas debiutu w 2002 roku dotarł do ćwierćfinału i to był jego największy sukces na arenie międzynarodowej. W tym samym roku Senegalczycy zagrali jeszcze w finale Pucharu Narodów Afryki. Mieli wtedy świetne pokolenie piłkarzy, które miałem też okazję prowadzić w latach 2006-2008. Teraz po raz drugi zagrają w mundialu. Znów jest tam bardzo uzdolniona generacja zawodników. Senegal ma mniej do udowodnienia niż my. Po dobrym występie w mistrzostwach Europy we Francji, a także w eliminacjach do mundialu, w których tylko raz przegraliśmy, powinniśmy w Rosji potwierdzić nasze umiejętności i możliwości. Jest dla nas obowiązkiem pokonać Senegal, bo jesteśmy najsilniejszą reprezentacją w tej grupie. Będziemy mogli mówić o sukcesie na mundialu, jeśli dotrzemy do ćwierćfinału. A stać nas na to. Jak uda się jeszcze coś więcej, to będzie można powiedzieć, że kadra zrobiła bardzo duży postęp.
Spośród piłkarzy, których prowadził pan w 2008 roku w Pucharze Narodów Afryki został tylko bramkarz…
W Senegalu nastąpiła zmiana pokoleniowa. Gdy prowadziłem tę drużynę, był to właśnie schyłek zespołu, która na mundialu w Korei i Japonii był w ćwierćfinale. Już wtedy zacząłem odmładzać reprezentację. To było 10 lat temu i teraz pojawiła się kolejna fala utalentowanych senegalskich piłkarzy, którzy na dodatek grają w niezłych europejskich klubach.
Czego możemy spodziewać się po Senegalu?
Jak wszystkie drużyny z tzw. czarnej Afryki, to zespół dobrze zbudowanych, silnych i atletycznych zawodników, a do tego grających agresywnie. Ich piłka bazuje na szybkości i technice. Jeżeli są w formie, są groźni dla każdego rywala. Kiedyś drużyny z Afryki miały największe problemy z taktyką, ale dzięki temu, że ich zawodnicy w większości grają w Europie, albo prowadzą ich europejscy trenerzy, to w tym aspekcie zrobili duże postępy i nie ma kłopotów, by zawodnicy wywiązywali się z założeń. Są jednak w dość trudnej chwili, bo mają problemy z przestawieniem się na system gry z trzema obrońcami. Po ostatnich meczach my się lepiej czujemy w takiej taktyce. Oglądałem towarzyskie spotkanie, w których próbowali tego systemu i dobrze to nie wyglądało.
Ich największa siła to ofensywa?
Rzeczywiście, mają w ataku znanych piłkarzy, ale nie można przywiązywać się do nazwisk. Akurat ostatnie mecze pod względem strzelania goli były słabe w ich wykonaniu. W tym roku wygrali tylko raz, a w pięciu meczach strzelili cztery gole. Wręcz niewiele dobrego o ofensywie Senegalu można powiedzieć. Nie strzelili bramki nawet Luksemburgowi. To my w ostatnich dwóch sparingach zdobyliśmy sześć goli. Nie możemy pozwolić Senegalowi rozwinąć skrzydeł, zostawić za dużo miejsca, by mogli się rozpędzić. Jeśli będą mieli dużo swobody, to wykorzystają potencjał szybkich ofensywnych graczy.
Pod znakiem zapytania stoi występ Kamila Glika, podstawowego stopera. To duży problem?
Nasza gra w obronie jest pewną niewiadomą. Mecz z Litwą nie był wystarczająco mocnym testem dla niej, bo właściwie tylko Darvydas Sernas stwarzał trochę problemów. Poza nim nie było zagrożenia dla naszej bramki. Dlatego trener Adam Nawałka nie mógł do końca sprawdzić jak działa obrona bez Glika. Jestem pewny, że zagramy 1-3-5-2. Taką taktykę szlifował trener w dwóch ostatnich spotkaniach. Niezależnie do tego, czy Glik będzie gotowy do gry. Widzę jednak, że jest na to szansa i czuję, że selekcjoner na niego postawi.
W ostatnim sparingu strzeliliśmy cztery gole.
A mogliśmy jeszcze więcej. Na pewno jednak Senegal będzie bardziej wymagającym rywalem i zarówno obrona będzie miała dużo więcej pracy, jak i przed naszym atakiem będzie trudniejsze wyzwanie. W Senegalu są np. Kalidou Koulibaly z Napoli czy Youssouf Sabaly z Bordeaux, a to bardzo solidni defensorzy.
Na mundialu jest też Tunezja, którą pan prowadził jeszcze w 2017 roku. To lepsza drużyna niż Senegal?
Po moim odejściu Tunezja bardzo się wzmocniła. Najlepsi zawodnicy uznali, że teraz jak udało się awansować na mundial, to chcą w niej grać, a wcześniej nie mieli na to ochoty. Oglądałem ich w sparingach przed mundialem i naprawdę spisali się dobrze. Zremisowali z Portugalią i Turcją, a z Hiszpanią przegrali zaledwie 0:1 po golu w końcówce. Kadra zmieniła się w 70 procentach. Kto jest silniejszy? Chyba jednak Tunezja.
Rozmawiał Robert Cisek