Aktualności
[RAPORT MUNDIAL 2018] Historyczny wyczyn Kolumbii, Afryka w odwrocie
Na mundialu od lat obowiązuje zasada: przegrywasz pierwsze spotkanie – odpadasz z turnieju. Niestety, w przypadku Polski miało to odzwierciedlenie w rzeczywistości. Za to Kolumbijczycy uniknęli tego, co nieubłagane w ujęciu statystycznym. Porażka w pierwszym występie na mistrzostwach nie zamknęła im drzwi do kolejnej rundy. Dokonali czegoś, co zdarza się bardzo rzadko. Statystyka jest bowiem nieubłagana. Od 1998 roku, czyli od pierwszego mundialu, w którym udział biorą 32 zespoły, przegrany inauguracyjnego pojedynku zazwyczaj mógł już pakować się do domu. Kolumbia trafiła do elitarnego i wąskiego grona drużyn, które nie poddały się klątwie przegranych w pierwszym spotkaniu. Chodzi o 12 procent takich zespołów. Na poprzednich pięciu mundialach z grupy wyszło siedem z 60 ekip, które zanotowały wpadkę na początek mistrzostw świata. To może być dobry omen dla Kolumbijczyków. Dajmy za przykład taką Turcję z 2002 roku. W pierwszym grupowym starciu ulegli Brazylijczykom, nomen omen późniejszym mistrzom, a potem kolejny raz z boiska schodzili pokonani dopiero w półfinale. Odstępstwem od reguły był także wyczyn Hiszpanów, triumfatorów mundialu w Republice Południowej Afryki. W zdobyciu mistrzostwa nie przeszkodziła im niespodziewana porażka 0:1 ze Szwajcarią. Gdy się rozkręcili, byli już nie do zatrzymania. Dodajmy również, że zwycięzca grupy zazwyczaj sięga po końcowy sukces. Zatem przyszłych mistrzów należy szukać wśród ośmiu zwycięzców swoich grup. – W piłce nożnej nie istnieje magiczna formuła, która zapewni sukces. Nie ma prostej odpowiedzi na pytanie, dlaczego jeden zespół pokonał inny – podsumował w swoim stylu trener Kolumbii Jose Nestor Pekerman.
Pamiętaj o grze fair play!
Pod pewnymi względami, polska grupa była specyficzna. Raz, to awans Kolumbii w sytuacji, kiedy statystyka i pewne fakty nie były po jej stronie. Dwa, to odpadnięcie Senegalu poprzez niższe miejsce w klasyfikacji fair play od Japończyków. To pierwszy taki przypadek w historii mundialu. Klasę zachował przy tym selekcjoner Senegalu Aliou Cisse, który nie zrzucał brak awansu zespołu na karb tejże klasyfikacji. – Jestem dumny z moich piłkarzy i tego, jaką wykonali pracę w meczu z Kolumbią. Nie zdołaliśmy jednak awansować do 1/8 finału. Najwyraźniej na to nie zasługiwaliśmy. Wolelibyśmy odpaść w inny sposób niż gorsza pozycja w klasyfikacji fair play, ale zasady to zasady i trzeba je respektować. Myślę, że ten zespół stać w przyszłości jeszcze na wiele dobrych rezultatów – przyznał Cisse.
Smutny turniej dla Afryki
Senegal podzielił los innych zespołów z „Czarnego Lądu”. Odpadł jednak jako ostatni, w niecodziennych okolicznościach, dopełniając czarę goryczy, jaka spotkała wszystkie zespoły z Afryki. Pierwszy raz od 1982 roku drużyny z tego kontynentu zabraknie w fazie pucharowej. A przecież w latach 1986-2014 trzykrotnie któraś z ekip reprezentująca kontynent afrykański docierała do ćwierćfinału. To Kamerun (1990), Senegal (2002) i Ghana (2010). Cztery lata temu w Brazylii fazę grupową przeszły Nigeria i Algieria. W Republice Południowej Afryki do 1/8 dostała się jedynie Ghana. Ghańczycy – jedyni z Afryki – wyszli z grupy także na mundialu 2006. Drużyna Aliou Cisse tak naprawdę broniła honoru „Czarnego Lądu”. Cztery punkty nie wystarczyły jednak do awansu. Ale i tak Senegal zdobył najwięcej punktów, choć lepsze wrażenie zostawiły po sobie Maroko, Tunezja, czy Nigeria. Afrykanie wygrali w Rosji tylko trzy mecze (Senegal z Polską, Tunezja z Panamą oraz Nigeria z Islandią). Dwa razy zremisowali i ponieśli aż dziesięć porażek. Tunezja natomiast wygrała drugie spotkanie na mundialu w ostatnich 40 latach. Bramkę na wagę zwycięstwa zdobył Wahbi Khazri.
Przed meczem z Panamą trener Tunezji miał ograniczone pole manewru jeśli chodzi o wybór bramkarzy. Do jego dyspozycji był tylko jeden zdrowy golkiper. Mouez Hassen doznał urazu w meczu z Anglią. Zmiennik Hassena, Farouk Ben Mustapha na jednym z treningów nabawił się kontuzji kolana. Tunezyjczycy w trybie pilnym chcieli ściągnąć do Rosji Moeza Bena Cherifię, ale zgody na to nie wyraziła FIFA. Przez to w protokole meczowym jako drugi bramkarz widniał napastnik Fakhreddine Ben Youssef.
Piotr Wiśniewski