Aktualności

Władysław Żmuda: Mistrzostwa świata? Spełnienie wszelkich marzeń!

Reprezentacja15.06.2018 
W historii polskiego futbolu tylko jeden piłkarz wystąpił w aż czterech turniejach finałowych mistrzostw świata. To Władysław Żmuda, który zagrał na mundialach w 1974, 1978, 1982 i 1986 roku. – Polscy piłkarze grają dziś w świetnych klubach, bywają ich liderami, więc są przyzwyczajeni do presji związanej z oczekiwaniami kibiców. Nie sądzę, aby obciążało to ich głowy, nawet w kontekście występu na mundialu, o to byłbym spokojny – mówi 91-krotny reprezentant Polski.

Uczestniczył pan w czterech turniejach finałowych mistrzostw świata. Który z nich budził największe emocje?

Zdecydowanie pierwszy, rozegrany w 1974 roku. Miałem przecież zaledwie dwadzieścia lat. Nikt nie spodziewał się, że trener Kazimierz Górski znajdzie w kadrze miejsce dla takiego nowicjusza. Nie grałem w kwalifikacjach do tego mundialu, sam byłem zaskoczony, że znalazłem się w szerokiej kadrze. Gdy już jednak moje nazwisko zostało wpisane na tę listę, sądziłem, że nie będzie mnie w ścisłym zespole na mundial. A tu nagle nie dość, że w nim się zmieściłem, to jeszcze wyszedłem na boisko w podstawowym składzie. To było spełnienie wszelkich marzeń. Gdy człowiek ma swoją pasję, robi wszystko, by ją realizować. W przypadku piłkarza realizacją jest regularna gra na jak najwyższym poziomie. Mnie udało się bardzo szybko trafić aż na mistrzostwa świata, więc nic dziwnego, że najlepiej pamiętam i wspominam właśnie turniej z 1974 roku.

Grał pan na mistrzostwach świata w różnych politycznych okresach – od 1974 do 1986 roku. Wiele się wówczas w Polsce zmieniało. Czuło się różnice pomiędzy konkretnymi turniejami finałowymi mundialu, czy presja była taka sama?

Reprezentacja Polski – czy to dziś, czy w tamtych czasach – zawsze wiąże się z olbrzymim zainteresowaniem. Jej gra zawsze jest szeroko komentowana, przecież to najpopularniejszy sport w naszym kraju. Inna kwestia, że dziś ludzie mają zdecydowanie więcej możliwości rozrywki. W tamtych czasach dostęp do nich był znacznie bardziej ograniczony. Pozostawała telewizja, która w bardzo łatwy sposób mogła manipulować społeczeństwem, ale prawdziwym przekazem z pewnością pozostawały transmisje meczów piłkarskich. My wyrośliśmy w tym czasie na jedną z czołowych drużyn narodowych świata, więc nasze spotkania śledziły miliony kibiców. Odczuwaliśmy presję i oczekiwania, ale w reprezentacji panuje prosta zasada – niezależnie od tego, czy gra się towarzysko, czy na mistrzostwach świata, każdy oczekuje zwycięstwa. Wtedy wiedzieliśmy, że odgrywamy bardzo ważną rolę, także dla społeczeństwa, które nie miało wówczas łatwego i przyjemnego życia. Mogliśmy dać im sporo radości, sami kochając grę w reprezentacji. Wszystko pod nią podporządkowywaliśmy.

Później, w 2002 roku, miał pan też okazję wziąć udział w mistrzostwach świata w roli trenera, będąc asystentem selekcjonera Jerzego Engela. To zapewne zupełnie inne emocje?

Przede wszystkim zmieniły się czasy. Gdy ja grałem w piłkę, mogliśmy wyjeżdżać za granicę dopiero w określonym wieku, najpierw 30, a potem 28 lat. Podczas mistrzostw świata w Korei i Japonii, gdzie pełniłem już funkcję jednego z członków sztabu szkoleniowego kadry, nasz zespół złożony był głównie z zawodników występujących na co dzień w ligach zagranicznych. Proporcje były zupełnie inne. W latach 70. cała polska liga podporządkowana była jedynie reprezentacji, miała dostarczać do niej zawodników. Co do samego wyjazdu na azjatyckie mistrzostwa, moja rola była zdecydowanie mniejsza, więc i emocje stały na nieco niższym poziomie. Nie mogłem wybiec na boisko, pomóc drużynie, poczuć tego, co jest najpiękniejsze. Nie byłem też pierwszym trenerem, więc nie miałem na wiele rzeczy wpływu. Mimo wszystko jest to jednak cały czas piękne uczucie, choć nerwy są zdecydowanie mniejsze.

Wyjazd na mistrzostwa świata wiąże się z okresem przygotowawczym, wreszcie pobytem na samym turnieju. Jak radzić sobie z myślami o zbliżających się meczach? Aktualnie zawodnicy mają sporo możliwości spędzania wolnego czasu, a jak wyglądało to w pańskich czasach?

Każdy selekcjoner miał swoje metody, jak zdejmować z drużyny presję, jak zachować równowagę psychiczną w zespole. Dziś sztab szkoleniowy jest bardzo liczny, technologia osiągnęła właściwie kosmiczny poziom. Trenerzy wiedzą o swoich zawodnikach niemal wszystko, więc mają więcej możliwości, by zapewnić im rozrywkę czy regenerację. W moich czasach selekcjoner był praktycznie wszystkim. Musiał być trenerem, psychologiem, a czasami nawet lekarzem. Właśnie pod tym względem widać przede wszystkim różnice. Piłka nożna bardzo się rozwinęła, dziś komputery określą na przykład markery zmęczenia. Kilkadziesiąt lat temu selekcjoner wiele rzeczy musiał robić „na nos”. Gdy zespół niezbyt dobrze funkcjonował, szkoleniowiec musiał szukać przyczyn, często zdając się na swoją intuicję. Coś nie grało, widział, że zawodnicy są zmęczeni – zamiast na trening, szliśmy „na grilla”. Tak wówczas wyglądał futbol, trzeba było sobie radzić.

Czy uważa pan, że obecna reprezentacja Polski może mieć jakieś problemy pozaboiskowe, powiązane z nastawieniem mentalnym, presją, oczekiwaniami?

Myślę, że nasza kadra jest na tyle silna, zarówno pod kątem sportowym jak i mentalnym, że nie powinno być żadnych kłopotów. To nie są nowicjusze, reprezentacja złożona jest w dużej mierze z piłkarzy, którzy mają już za sobą występ na dużym turnieju, czyli mistrzostwach Europy we Francji. Polscy zawodnicy grają w świetnych klubach, bywają ich liderami, więc są przyzwyczajeni do presji związanej z oczekiwaniami kibiców. Nie sądzę, aby obciążało to ich głowy, o to byłbym spokojny. Ktoś, kto nigdy nie miał do czynienia z futbolem na takim poziomie, może sobie wyobrażać, że piłkarze są kłębkiem nerwów. Myślę jednak, że są już na tyle doświadczeni i oswojeni z presją oczekiwań, że nie będzie miało to dla nich znaczenia, choć to przecież turniej finałowy mistrzostw świata, inny niż wszystkie. Wiem, że sobie poradzą.

Rozmawiał Emil Kopański

Fot. EAST News

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności