Aktualności
„Wielcy rodzą się w błocie” – mundial w Rosji pełen gwiazd futbolu
– Oglądałem ostatnio film o Diego Maradonie, a w nim zawarto zdanie – „wielcy piłkarze rodzą się w błocie”. To jest prawda. Nie będzie piłkarza z chłopaka, którego tata przywiezie na trening, odwiezie, upierze spodenki i koszulkę. Tak nie nabiera się charakteru – powiedział Czesław Michniewicz. Słowa selekcjonera reprezentacja Polski U-21 oddają specyfikę tego zawodu. Tak jak nie każdy może być piłkarzem, tak mało kto osiąga poziom mistrzowski. Na futbolowych szczytach znajduje się niewielu. Poznajcie ciekawostki z życia najważniejszych z nich.
Grzesznik z Salto
Luis Suarez. Piłkarz o ponadprzeciętnych umiejętnościach i nieokiełznanym charakterze. Gdy miał 15 lat, podczas meczu drużyn młodzieżowych uderzył „z byka” sędziego. Porywczość chłopaka utemperowała dopiero Sofia Balbi (wzięli ślub w 2009 roku). Przy niej młody Luis porzucił imprezowy styl życia i zaczął imponować w inny sposób – wziął się za strzelanie goli. Wtedy też przylgnął do niego przydomek „Bunny”. Wszystko w wyniku tego, że przez wystające przednie zęby był podobny do Królika Bugsa.
W Holandii został „Kannibalem”. Miało to związek z ugryzieniem Otmana Bakkala w trakcie spotkania Ajaksu Amsterdam z PSV Eindhoven. W kwietniu 2013 roku ugryzł Branislava Ivanovicia. Po tym incydencie został „Wampirem”. Sporą krytykę zebrał także za symulowanie upadków w polu karnym. „Nurkowanie” przylgnęło do niego równie mocno co wybuchowy charakter.
Jak ogień i woda
Przy Suarezie inny zawodnik wywodzący się z Salto, Edison Cavani, to uosobienie dobra. On, w przeciwieństwie do kolegi z reprezentacji, nie wdaje się w żadne boiskowe skandale. Tyle, że Cavani też uchodził za psotne dziecko. Jego pasją były natomiast ptaki. Potrafił wpatrywać się godzinami w gołębie w parku. Kiedy wyjechał do Danubio, wstąpił do zrzeszenia Sportowcy dla Chrystusa. Bliskie relacje z Kościołem pomogły mu przetrwać burzliwy wiek dojrzewania. Swego czasu został zaproszony na spotkanie z papieżem Franciszkiem, z inicjatywy Jego Świątobliwości. Niestety, nie mógł pojechać do Watykanu, bo selekcjoner Oscar Tabarez zabronił mu opuścić zgrupowanie. U kibiców SSC Napoli zdobył wielki szacunek. Pisano tam dla niego piosenki, doczekał się nawet pizzy na cześć nazwiska, ponadto wyprodukowano ciastka jego marki. A wszystko to w podziękowaniu za ponad 100 goli strzelonych dla tego klubu.
Pokolenie genialnych 30-latków
Suarez i Cavani wywodzą się z tego samego rocznika – 1987. W czerwcu 31 lat skończy również Lionel Messi. Argentyńczyk w klubowej piłce osiągnął wszystko, w Barcelonie pobił wszelkie możliwe rekordy. Niedosytem pozostaje jednak reprezentacja Argentyny, z którą nie zdobył mistrzostwa świata. Ta pustka w życiorysie sprawia, że pod pewnym względem pozostaje w tyle Maradony. Messi może pochwalić się „jedynie” wicemistrzostwem globu sprzed czterech lat. To właśnie frustracja spowodowana brakiem sukcesów w drużynie narodowej sprawiła, że po finałowym meczu Copa America 2016 zawodnik Barcelony ogłosił, iż kończy reprezentacyjną karierę. Minęły dwa miesiące i zrezygnował z tego pomysłu. – Widziałem w życiu wielu uzdolnionych zawodników, ale nikt nie panował nad piłką tak doskonale jak Messi. Ona jest przyklejona do jego nogi – komplementował Messiego sam Maradona.
Choroby go ukształtowały
Z dużą dozą prawdopodobieństwa można przyjąć, że choroba z przeszłości ukształtowała Leo jako piłkarza. Kilka lat temu brazylijska gazeta „Diario do Centro do Mundo” ujawniła, że u Messiego wykryto zespół Aspergera, łagodniejszą formę autyzmu. To schorzenie dotknęło także inne wybitne postaci jak Isaaca Newtona, Alberta Einsteina, Michała Anioła czy Karola Darwina. – Autyści zawsze starają się przyjąć jakiś wzorzec i dokładnie go powielać. Messi zawsze wykonuje te same ruchy, prawie zawsze upada na prawą stronę, drybluje w ten sam sposób i strzela bliźniaczo podobne gole – mówił Nilton Vitulli, ojciec dziecka z syndromem Aspergera i aktywny członek organizacji pozarządowej Autyzm i Rzeczywistość. – Uważa się, że autyści są słabi psychicznie. Wcale tak nie jest. Messi jest przykładem, jak pokonać chorobę – przyznała Giselle Zambiazzi, prezes stowarzyszenia zrzeszającego osoby zmagające się z autyzmem i ich rodziców.
Z jednym problemem Argentyńczyk uporał się sam. Z drugim – niski wzrost (cierpiał na karłowatość przysadkową) – musiał radzić sobie z pomocą innych. – Hormon wzrostu? Wstrzykiwałem go sobie w nogę. Miałem wtedy 11, 12 lat. Wcześniej pomagali mi przy tym rodzice, dopóki sam nie nauczyłem się tego robić – opowiadał Messi w programie „La Cornisa”. Kuracja zastrzykowa była konieczna, bo w przeciwnym razie piłkarz nie miałby więcej niż półtora metra wzrostu. Z takim defektem rodzi się jedno dziecko na dwadzieścia tysięcy.
Śmiali się z Ronaldo
Cristiano Ronaldo to wybitny zawodnik i przykład ciężkiej pracy nad sobą. Jest symbolem współczesnej, atletycznej piłki. Sylwetki może mu pozazdrościć każdy. Kult ciała i ciągłe doskonalenie się pozwoliły mu wspiąć się na poziom trudno dostępny. – Bardziej niż na rywalach skupiam się na swojej grze. Rywalizuję z samym sobą – powtarza Ronaldo. Ta dewiza towarzyszy mu przez całą karierę. Z kolei wydarzenia z przeszłości oswoiły go z pojęciem presji. W biografii Luki Caioliego znajdziemy wzmiankę o utrapieniu młodego Cristiano, czyli panu Agostihno. Ów człowiek straszył Ronaldo, że przebije piłkę, jeśli ta znajdzie się w jego ogródku. Zrozumiał wówczas, że w dążeniu do perfekcji nie ma miejsca na błędy.
Niegdyś CR7 był obiektem żartów w stolicy Portugalii. To były czasy, kiedy przeniósł się z Funchal do Lizbony. – Wystarczyło, że otwierałem usta, a oni zaczynali się ze mnie śmiać i przedrzeźniać. Czułem się jak klaun – wspominał. Wyróżniał go charakterystyczny akcent, którym posługują się mieszkańcy Madery, skąd pochodzi. Wiele osób wytyka Cristiano obsceniczny wyraz twarzy, gdy coś mu nie wychodzi. W przeszłości miał przezwisko „beksa”, bo płakał, gdy koledzy nie potrafili wykorzystać jego podań. Był również „pszczółką” ze względu na zdolności biegowe. Na boisku zawsze wszystkim ucieka.
Poeta-graficiarz i idol Brazylii
Oczy kibiców na mundialu w Rosji skierowane będą także na gwiazdora z Brazylii – Neymara da Silvę Santosa Júniora, czyli Neymara. 26-letni gracz Paris Saint-Germain to najważniejsza osoba w kraju rozkochanym w piłce. Jest nie tylko bohaterem najdroższego transferu w historii. Z jego namaszczenia „Ai se eu te pego” Michela Telo stał się światowym hitem. Wystarczyło, że po jednym z wygranych meczów Neymar zatańczył w rytm utworu, a wykonawca później otrzymał platynową płytę, za co potem podziękował piłkarzowi. Wychowanek Santosu, tego samego, w którym grał Pele, wyznacza trendy. Ma w sobie namiastkę artysty. „To poeta-graficiarz, który idąc, maluje sonety na murach miasta.” – pisał w biografii Brazylijczyka Luca Caioli, autor „Nadziei Brazylii, przyszłości Barcelony”. Trafnie opisał go znany dziennikarz Michał Pol: „Fryzura, sposób podnoszenia kołnierzyka, tatuaże, niezliczone zachwycające zwody na boisku i jego radość po zdobytych bramkach – wszystko to tworzy część występu poetyckiego”. To nawiązanie do słynnego eseju włoskiego reżysera, Piera Paolo Pasoliniego, który w 1971 roku napisał, że „Brazylijczycy i inni gracze latynoamerykańscy przemawiają na boisku poezją, a Europejczycy prozą.”
Poezja będzie zatem po stronie Południowców w osobach Messiego, Suareza, Cavaniego, Neymara i Ronaldo. Na przeciwnym biegunie będą „twórcy” prozy na boisku, którzy także zaliczają się do elitarnego grona wielkich, jak: Toni Kroos, Eden Hazard, David Silva, Andres Iniesta, Harry Kane czy Luka Modrić. Wielu z tych Europejczyków ma w sobie coś z południowej fantazji w grze.
Piotr Wiśniewski