Aktualności

[RAPORT MUNDIAL 2018] Klątwa mistrzów świata, rekord samobójów na jednej imprezie

Reprezentacja28.06.2018 

Niemcy podzielili los wcześniejszych mistrzów świata i jako obrońca tytułu pożegnali się z mundialem już po fazie grupowej. Tego nie spodziewał się nikt, tym bardziej kibice naszych zachodnich sąsiadów, w końcu mowa o sprawnie funkcjonującej maszynce do wygrywania meczów. W Rosji ta maszynka jednak się zacięła i zagrała jedno dobre spotkanie. To nie wystarczyło. Z podniesionymi głowami do domów wracają Kostarykanie, którzy na poprzednich mistrzostwach dotarli aż do ćwierćfinału.

Niemcy, jak przystało na drużynę turniejową, mieli rozkręcać się ze spotkania na spotkanie. Dlatego porażka z Meksykiem 0:1 w ich pierwszym meczu mundialu nie wywołała u Niemców paniki. Z drugiej strony zapaliła się lampka ostrzegawcza, bo zazwyczaj sprawnie naoliwiona machina tym razem nie funkcjonuje jak należy. Obawy potwierdziły się w pierwszej połowie pojedynku ze Szwecją. Zespół Joachima Loewa przegrywał 0:1 i był bliski odpadnięcia z turnieju. Po przerwie nasi zachodni sąsiedzi ruszyli jednak do ataków. Szybko zdobyli bramkę wyrównującą. Szyków nie pomieszała im nawet czerwona kartka Jeroma Boatenga. Niemcy, jak to Niemcy, strzelili zwycięskiego gola w 95. minucie. Dzięki tej wygranej nadal mieli wszystko w swoich rękach. Wystarczyło tylko... pokonać Koreę Południową. Tymczasem mecz z przedstawicielem Azji pokazał, że problemy Niemców we wcześniejszych spotkaniach nie wzięły się znikąd. Mistrzowie świata prezentowali się bardzo słabo. Wybiegani Koreańczycy sprawiali im mnóstwo problemów. I stało się coś, czego nie zakładał chyba nikt, a już na pewno nie zawsze pewni swego kibice Die Mannschaft. Najpierw gol Kim Young-Gwona w 93. minucie, następnie poprawka Son Heung-Mina w 96. minucie. Niemcy zostali upokorzeni. Ich potknięcie wykorzystali Szwedzi, którzy 3:0 pokonali Meksyk. Choć przed ostatnią serią meczów w grupie F dawano im najmniejsze szanse na awans, to wyszli ostatecznie z pierwszego miejsca.

Niemcy wylądowali na ostatnim miejscu. Ich klęska była wczoraj i jest dziś głównym tematem mediów na całym świecie. Oto nagłówki z kilku gazet:

„La Monde”: Niemcy upokorzeni przez Koreę Południową. Obrońcy tytułu zostali upadli i odpadają z mistrzostw świata w pierwszej rundzie po raz pierwszy od 1938 roku.

„The Telegraph”: Niemcy wychodzili z grupy na mistrzostwach świata 16 razy z rzędu, ale tym razem muszą zaplanować przedwczesny powrót po porażce z Koreą Południową w doliczonym czasie.

„Daily Mail”: Nieumiejętność pokonania Korei Południowej w połączeniu z wygraną Szwecji z Meksykiem sprawia, że piłkarze Joachima Loewa nie przebrnęli nawet pierwszej przeszkody i po raz pierwszy od 80 lat żegnają się z mistrzostwami w pierwszej rundzie.

Klątwa obrońców tytułu

Niemcy wpisali się w tradycję poprzednich mistrzów świata. To trzeci turniej z rzędu, w którym obrońca tytułu kończy rywalizację w fazie grupowej! W 2014 roku z grupy nie wyszła Hiszpania, a cztery lata wcześniej Włosi. Z kolei w 2002 roku Francja, która jechała do Korei i Japonii po spektakularnym triumfie na mundialu 1998, zdobyła w grupie zaledwie punkt. Fabien Barthez, Bixente Lizarazu, Thierry Henry, Emmanuel Petit, Dawid Trezeguet i spółka przegrali 0:1 z Senegalem, bezbramkowo zremisowali z Urugwajem. Ulegli także 0:2 Danii.

Wynik z Kazania wprawił w euforię Meksykanów. Ci mimo dotkliwej porażki ze Szwedami awansowali dalej. Jekaterynburg długo nie zasnął. Kibice obu reprezentacji połączyli siły i wspólnie świętowali sukces. Miasto zalała żółto-niebieska i biało-zielona fala fanów.

Honor Kostaryki uratowany

Rewelacją mundialu w Brazylii była Kostaryka. Drużyna z Karaibów zjednała sobie sympatię kibiców na całym świecie. Dość powiedzieć, że wygrała grupę z Urugwajem, Włochami i Anglią. W pierwszej rundzie play-off wyeliminowali po rzutach karnych Grecję (remis 1:1, 5:3 w serii jedenastek). Potem stoczyli twardy bój z Holandią, także zakończony karnymi. Ale wtedy to Oranje lepiej wykonywali karne. W Rosji Kostarykanie też trafili do silnej grupy – z zawsze mocną Brazylią, bardzo solidną Szwajcarią i nieprzewidywalną Serbią. Tym razem tak spektakularnego występu nie było. Kompromitacji też nie. Kostaryka przegrała 0:1 z Serbią, 0:2 z Brazylią – po walce.

W starciu ze Szwajcarami ekipa prowadzona przez Oscara Ramiarza grała więc nie tylko o honor, ale także o pierwszy punkt na rosyjskiej imprezie. Udało się. Mieli przy tym dużo szczęścia, bo bramkę na 2:2 zdobyli w 93. minucie i jeszcze po samobójczym trafieniu Yanna Sommera, golkipera Helwetów. To był kuriozalny gol. Piłka odbiła się bowiem od pleców bramkarza, wcześniej obiła poprzeczkę po strzale Bryana Luiza z rzutu karnego. Jest to dopiero trzeci samobój bramkarza w historii mistrzostw świata. W Rosji padło już osiem bramek samobójczych, najwięcej ze wszystkich mundiali. Łącznie takich goli odnotowano do tej pory 49. Warto nadmienić, że bramka Kendalla Wastona w tymże pojedynku był pierwszym trafieniem Kostarykanów na mistrzostwach od 426 minut. A dokładnie od meczu z Grecją w ćwierćfinale poprzedniego mundialu.

Kostarykanie nie muszą wracać do domów ze zwieszonymi głowami. Zresztą szczęście to ich znak rozpoznawczy. Niezależnie od okoliczności z optymizmem patrzą na życie. Według raportu Happy Planet Index (HPI), opracowanego przez brytyjski think tank New Economics Foundation z 2016 roku, to najszczęśliwszy kraj na świecie.

Piotr Wiśniewski

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności