Aktualności
Polska – Chile, czyli Adam Nawałka mówi: sprawdzam
W piątek w Poznaniu reprezentacja Polski zagra z Chile swój pierwszy mecz towarzyski przed mistrzostwami świata w Rosji. Dla Adama Nawałki będzie to okazja do sprawdzenia gotowości jednostek i całego zespołu po dwóch etapach przygotowań, które odbyły się w Juracie i w Arłamowie.
Sprawdzić Jakuba Błaszczykowskiego
Arłamów należał do Błaszczykowskiego – a przynajmniej sam finisz zgrupowania. Ostatniego dnia zaprosił kilkudziesięciu kibiców i choć przyjechały dwa autokary pełne fanów, to Kuba cierpliwie rozdawał autografy. Popularność skrzydłowego nie maleje, czego nie zmienia nawet fakt mniejszej liczby minut rozegranych w reprezentacji lub w klubie. Od listopadowego występu z Meksykiem przebywał on na boisku nawet nie przez dwie godziny. Walczył z paraliżującym bólem pleców, trenował u Leszka Dyi w Płocku, a na zgrupowaniach wykonywał dodatkową pracę w Arłamowie.
I mimo tego potrafił być jednym z tych najbardziej uśmiechniętych oraz zaangażowanych w życie drużyny piłkarzem. Rozmawiał z młodszymi kolegami, jak z Sebastianem Szymańskim, którego objął ramieniem i motywował po tym, jak 19-latek znalazł się poza 23-osobowym składem kadry na mundial. Do tego coraz lepiej wyglądał w treningach, choć w niedzielnej grze kontrolnej wystąpił jedynie przez pół godziny.
Adam Nawałka Błaszczykowskiego zna doskonale, jego wpływ na zespół w ważnych meczach jest nieoceniony, co zresztą pokazało Euro 2016. Jednak po tak trudnym półroczu przygotowanie go do intensywnej gry przez 90 minut graniczyło niemal z cudem. – Najbliższe mecze pokażą faktycznie na jakim etapie jest Kuba. To przecież najlepsza weryfikacja – tłumaczył Remigiusz Rzepka. Ale nadzieja jest, pewnie widzi ją sam Błaszczykowski. Trochę wiąże się to z Poznaniem: dwa lata temu w marcu kadra grała tu z Serbią, a Kuba również przez urazy i brak gry miał swoje problemy. Jednak rozstrzygającym golem udowodnił, że miejsce w podstawowym składzie wciąż jest jego, selekcjonerowi nie pozwolił zwątpić i pozostał kluczowym ogniwem na turnieju we Francji.
Sprawdzić zastępcę Kamila Glika
Był to najgorszy moment i najtrudniejsze pożegnanie w trakcie przygotowań do mundialu w Rosji. Po pierwsze, chwila, gdy Kamil Glik załamany i z bólem wybitego barku schodził z boiska treningowego, po drugie, pożegnanie przed jego wyjazdem na decydujące badania. Decydujące, choć według doktora Jacka Jaroszewskiego mające wyłącznie podkreślić jednoznaczną diagnozę, którą postawił godziny po niefortunnym zdarzeniu.
Ale ważne było, że natychmiast zareagował także Adam Nawałka. Porozmawiał z Marcinem Kamińskim, któremu tego samego dnia musiał przekazać wieść o pozostawieniu go poza kadrą na Rosję i poprosił o pozostanie w drużynie. Środkowy obrońca nie wyjechał, a teraz walczy o miejsce w drużynie razem z Thiago Cionkiem, Arturem Jędrzejczykiem i Janem Bednarkiem.
To jednak ostatni z tej trójki jest bardzo chwalony przez piłkarzy reprezentacji. Wyróżnił go choćby Robert Lewandowski, który mówił, że nie spodziewał się takiego rozwoju u piłkarza Southampton. A przecież Bednarek dopiero w końcówce sezonu wypłynął w Anglii na szerokie wody, dostał szansę, zdobył premierowego gola i został wygrany najlepszym piłkarzem drużyny w maju.
Przeniosło się to na jego pewność siebie, która widoczna jest w jego interwencjach na boisku, a także w tym, jak próbuje zarządzać całą drużyną. Pod nieobecność Glika kluczowe będzie nadrobienie zwłaszcza braków w komunikacji oraz fizyczności.
Sprawdzić system
Selekcjoner chce drużyny uniwersalnej, która będzie i trudna do rozczytania, i zdolna do zaskoczenia przeciwnika. Tak, by Adamowi Nawałce wystarczyło jedno hasło lub wprowadzenie zawodnika do zmiany ustawienia drużyny na boisku. W poprzednich czterech meczach towarzyskich reprezentacja grała w systemie 3-4-3, choć wcześniejszy okres jego pracy to wysoka skuteczność planu pod hasłem 4-4-2.
– Teraz jest czas, by szukać ofensywnych rozegrań, działań, choć nie możemy zapominać o tym przy przygotowaniach defensywnych. To nie jest tak, że musimy ćwiczyć coś nowego. Chodzi o to, by zakodować sobie schematy i mechanizmy w głowach – mówił Robert Lewandowski podczas zgrupowania w Arłamowie. Dlatego oprócz treningów dzielonych na defensywę i ofensywę, selekcjoner skupiał się na taktyce w trakcie zajęć wspólnych.
Zamiarów Nawałki nie zmienia kontuzja Glika. – Dalej będziemy gotowi, by grać w poszczególnych meczach czy ich części w jednym lub drugim systemie – zapewniał Hubert Małowiejski, szef banku informacji w sztabie selekcjonera. Jednak już mecz z Chile może dać odpowiedź, która z opcji jest lepiej przez zespół realizowana po niemal dwóch tygodniach wspólnych treningów. Czy siła przyzwyczajenia i znajomości schematów w 4-4-2 wygra z tym, jak zespół odnajduje się w czymś nowym, choć intensywnie wprowadzanym w czasie od zakończenia eliminacji?
Selekcjoner będzie chciał utrzymać swoje karty w tajemnicy jak najdłużej przed pierwszym gwizdkiem mistrzostw i… trudno mu się dziwić. Dwa lata temu przed turniejem we Francji zagadki związane z wyjściowym składem dotyczyły tylko pojedynczych nazwisk, teraz również ustawienia. Głowić ma się rywal, gdy biało-czerwoni będą skupiać się na sobie.
Sprawdzić ofensywę
Adam Nawałka ma w ofensywie luksus: Robert Lewandowski to napastnik klasy światowej, Arkadiusz Milik imponował po powrocie po kontuzji kolana, Dawid Kownacki pięknie dojrzewa w lidze włoskiej, a mocny finisz sezonu zanotował Łukasz Teodorczyk. Każdy z czterech napastników daje selekcjonerowi różne możliwości, może wpłynąć na grę zespołu na każdym etapie spotkania.
Jednak nawet Robert Lewandowski – co on pierwszy byłby gotów przyznać – sam nie da reprezentacji awansu z fazy grupowej mundialu. Potrzebuje wsparcia, którego zabrakło choćby w meczach z Nigerią i Koreą Południową. – W tym drugim spotkaniu gola strzeliłem będąc samemu na trzech obrońców, kolejne trafienie było z kontry – mówił Lewandowski.
Selekcjoner również podkreślał, że w Arłamowie zespół ma pracować nad tym, by w fazie finalizacji akcji uczestniczyło jak najwięcej zawodników. Przykładowo, akcje były rozgrywane po schemacie jedną piłką, ale już po pierwszym strzale kończącym ruch następowały trzy podania do pozostałych atakujących. Jakby pracowano nad wpojeniem zawodnikom, że każdy może coś zdziałać w polu karnym. Z Chile i Litwą także będzie chodziło o to, by sprawdzić, kto dalej się tej myśli trzyma.
Sprawdzić swoje siły
Jeszcze jedna seria, jeszcze jedna stacja. Już na boisku w Arłamowie piłkarze zostawili sporo zdrowia, ale to na siłowni odbywała się równie ważna praca pod okiem Remigiusza Rzepki. Tam, na maszynach i przy indywidualnie dobranych obciążeniach zespół przygotowywał się na wysiłek, jaki niesie ze sobą rozegranie trzech meczów w dziesięć dni.
Już mecz z Chile zweryfikuje w pewnym stopniu tę pracę, ale… nie do końca. Wystarczy przypomnieć sobie mecz z Holandią przed Euro 2016 (1:2 w Gdańsku), gdy biało-czerwoni na boisku momentami cierpieli, nie potrafili sprawić, by ich gra była płynna. Jeszcze kilka dni później w Krakowie było podobnie, remis z Litwą nie napawał optymizmem pomimo eksperymentalnego, mylącego rywali składu. Ale już na mistrzostwach wyglądało to inaczej.
Podobieństw, ale i zmian do tego, jak wyglądały przygotowania dwa lata temu i tegoroczne nie ukrywali ani Nawałka, ani Lewandowski, ani Rzepka. – Ale zmian nie można się bać – zapewniał kapitan reprezentacji, który sam poświęcił sporo czasu gry w sezonie klubowym, by więcej móc na mundialu. I on trenował indywidualnie jeszcze w Arłamowie, podobnie było z innymi zawodnikami. – Szczyt formy ma przyjść na mundial – przypominał ciągle trener Rzepka. I niech o tym pamiętają w piątek również kibice.
Michał Zachodny, Poznań